Z domu wyjechałem dzisiaj nieco wcześniej. Pamiętając glebkę sprzed 2 dni pojechałem nieco dłuższą, bardziej wymagającą, a jednocześnie fajniejszą trasą, przez hadłę Makoszowy. O tej strony dawno już nie podjeżdżałem, ostatni raz chyba w czerwcu. Zrezygnowałem z tej trasy z kilku powodów. Lipiec był mocno deszczowy, a po błocie paskudnie się tamtędy jeździ, w między czasie pojawił się tam ciężki sprzęt, który dość skutecznie utrudniał trasę. Wyglądało to tak jakby zamierzali rozbierać hałdę. Na szczęście tak się na razie nie stało i przejazd jest. Pamiętam że w czerwcu, podjazd od strony Zabrza zawsze mnie pokonywał. Wtedy byłem przekonany, że to problem z kondycją. Teraz jestem pewien, że to była wina techniki. Dwa wyjazdy tegoroczne, jeden na Jurę, drugi do Beskigu Wyspowego zmieniły ją nieco. Wiem już do czego służy najmniejsza zębatka na korbie i nie boję się jej wykorzystać. Dzięki temu poranny podjazd nie sprawił mi większego problemu.
Przy okazji dorobiłem się czujnika kadencji, planowałem go od dawna, ale jakoś wypadało mi to z głowy. Po ostatniej rozmowie w firmowej kuchni ... zainwestowałem 25zł i nabyłem stosowny gadget. Wydawało mi się, że kręcę szybciej, ale średnia kadencja nie kłamie: 71. Trochę za mało. Muszę nad tym popracować. :)
amiga Oblewanie ostatniego dnia L4 buahahahaha tego jeszcze nie robiłam ;-) Napaliłam się dzisiaj na jazdę na rowerze do pracy więc chyba pomimo deszczu pojadę jutro do pracy rowerkiem ;-)
Kosma100 Wczoraj nie jechałem bo dzień wcześniej z qmplem oblewaliśmy jego ostatni dzień L4 i rano pewnie wydmuchałbym 0.5 promila :) Pewnie wypociłbym to na pierwszych 10km, ale po co ryzykować. Tego moje OC nie obejmuje :( A co do dojazdów, to jak tylko nie będzie padać, i nie będzie śniuegu to ... czemu nie. ;) Myślę, że do 28 października jeszcze kilka razy wyjadę :) Ps. jutro ma lać, więc możesz odpoczywać
amiga A jużem myślała, że spasowałeś z tymi dojazdami do pracy i będę mogła odetchnąć ;-) Technika to podstawa ;-) Fajne macie rozmowy w firmowej kuchni ;-) Miłego!