Z Ochojca do Ochojca
Czwartek, 7 lipca 2011
· Komentarze(6)
Kategoria tam i z powrotem, Solo, do 136km
W zasadzie to zrobiłem sobie wycieczkę do Rud Raciborskich. Już od jakiegoś czasu planowałem się tam wybrać. W maju przejeżdżałem tam i nie miałem specjalnie czasu na postój. Trasa z grubsza była zaplanowana, jednak po drodze nie obyło się bez kilku niespodzianek, ale o tym dalej.
Pierwsza część trasy to kierunek Starganiec, tam kilka min odpoczynku i dalej w drogę, tutaj pierwsza korekta trasy, okazało się, że ścieka którą miałem jechać była nieprzejezdna dla roweru. mocno zarośnięta, na dokładkę spora ilość powalonych drzew skutecznie odstaraszyła mnie od jazdy tamtędy. Skierowałem się więc w kierunku Halemby i w końcu miałem też okazję zahaczyć o osadniki w pobliżu elektrowni. Tutaj kolejne kilka min przerwy, uzupełnienie płynów, kilka fotek
i dalej w drogę. Jechałem ścieżkami leśnymi kierując się na Paniowy, tam chwila przerwy na focenie zabytkowego kościółka.
Następnie pojechałem się na Chudów, coś mnie ostatnio ciągnie w to miejsce. W ostatnim czasie byłem tu kilka razy i zawsze było coś do obejrzenia, focenia itp. Tym razem było pusto, chyba przyjechałem za wcześnie. Zrobiłem sobie jednak nieco dłuższy postój, zaliczyłem obiad w przyzamkowej knajpie. Po terenie kręcił się ... Andrzej Sośnierz. W zasadzie nic dziwnego, w końcu jest Prezesem Fundacji Zamek Chudów :)
Pozbierałem się i ruszyłem dalej w drogę. Skierowałem się żółtym szlakiem w kierunku Ornontowic, niby oznaczenia były, ale nie zawsze. W pewnym momencie droga mi się skończyła, a ja pchałem rower po jakiś wertepach. Zrobiłem tak kilka kółek i w końcu znalazłem właściwą trasę, ujechałem może kilka km i ponownie miałem okazję szukać właściwego szlaku. Oznakowania w tej okolicy to mały horror.
Przez chwilę miałem tam okazję jechać pod prąd, ale w końcu szlak tak prowadził. Shit....
Z Ornontowic pojechałem w kierunku Szczygłowic, oczywiście dalej tym samym szlakiem i po kolejnych kilku km ponownie błądziłem zastanawiając się, którędy mam jechać. Gościa który oznakował tą trasę powinno się powiesić. Gdy ponownie odnalazłem trasę, okazało się, że jakiś sprytny wysypał ją na odcinku jakiś 5-6 km dość paskudnymi kamieniami. Jazda po tym to była masakra. Zbyt wyboiste, luźne podłoże. Momentami miałem 10km/h na liczniku. W końcu dotarłem do Kuźni Nieborowskiej, tam skierowałem się w kierunku miejscowości Wilcza. Ten odcinek poszedł szybko i bezproblemowo. Szosą jechało się całkiem przyjemnie, dodatkowo uzupełniłem zapasy wody w przydrożnym sklepie, to co zabrałem z domu zaczęło się kończyć. W Wilczy skręciłem w polną drogę prowadzącą do Ochojca ... tego pod Rybnikiem. Początkowo droga była znośna, jednak im dalej, tym była bardziej zarośnięta. Trawy miałem do pasa, na dokładkę cały czas pod górkę. Gdy dojechałem na szczyt zrobiłem sobie kolejny popas przy okazji looknąłem na mapy i .... gdybym nieco wcześniej skręcił to jechałbym normalną drogą polną. Ech ... następnym razem będę o tym pamiętał, przynajmniej mam taką nadzieję.
Ochojec minąłem dość szybko, interesowały mnie Rudy Raciborskie. Na szczęście tutaj wszystkie oznaczenia były na swoim miejscu i nie musiałem się zastanawiać gdzie jechać. Poszło to nadspodziewanie szybko i po kilkunastu minutach dotarłem do celu podróży. Na pierwszy ogień poszła kolejka wąskotorowa, niestety w tygodniu stacja kolejki otwarta jest do godzi 16:00 (bez sensu). Jednak pracownik wpuścił mnie na teren stacji i miałem okazję porobić trochę fot.
Następnie wybrałem się do parku przy zespole pałacowo-klasztornym Cystersów. Tutaj nieco dłuższy postój, zjadłem zapasy i uzupełniłem płyny, strzeliłem fotkę ...
Trzeba było się pozbierać i wracać.
Musiałem się zastanowić co dalej. Opcje było kilka.
1) Pojechać do Rybnika, wsiąść do pociągu i pojechać do domu
2) Pojechać do Raciborza, wsiąść do pociągu i pojechać do domu
3) Pojechać do Gliwic, wsiąść do pociągu i pojechać do domu
4) Wrócić tą samą trasą.
5) Jechać szosami przez Pilchowice, Knurów i Gierałtowice
Wybór był ciężki, temp wg. termometru w rowerze pokazywała 28 stopni, byłem zmęczony tą trasą, na dokładkę odezwało się kolano i bolała mnie głowa ..., więc wybrałem .... opcję 5. Zdawałem sobie sprawę z tego, że podróż powrotna będzie ciężka ze względu na wyżej opisane problemy, ale szosami jakoś dam radę.
Wbrew pozorom jechało się całkiem przyjemnie. Po drodze zrobiłem kilka przerw, w tym jedna koło pomnika powstańców w Knurowie
Jadąc dalej uświadomiłem sobie, że na 100% pęknie setka. Stało się tak w Rudzie Śląskiej Halemba. Szybka fota licznika tel komórkowym
i nieco dalej kolejna przerwa (ostatnia na trasie) na hałdzie, podziwiałem przez dobre 15-20 min. piękny zachód słońca ...
Reszta trasy prowadziła przez Panewniki i Piotrowice. W ciągu 30 min byłem w domu. Musiałem odpocząć, kilkadziesiąt min, następnie kąpiel, kolacja i spać. :)
Poniżej zapis GPS trasy
Pierwsza część trasy to kierunek Starganiec, tam kilka min odpoczynku i dalej w drogę, tutaj pierwsza korekta trasy, okazało się, że ścieka którą miałem jechać była nieprzejezdna dla roweru. mocno zarośnięta, na dokładkę spora ilość powalonych drzew skutecznie odstaraszyła mnie od jazdy tamtędy. Skierowałem się więc w kierunku Halemby i w końcu miałem też okazję zahaczyć o osadniki w pobliżu elektrowni. Tutaj kolejne kilka min przerwy, uzupełnienie płynów, kilka fotek
Osadnik w pobliżu Elektrowni Halemba© amiga
maszyneria© amiga
i dalej w drogę. Jechałem ścieżkami leśnymi kierując się na Paniowy, tam chwila przerwy na focenie zabytkowego kościółka.
Kościół w Paniowach© amiga
Następnie pojechałem się na Chudów, coś mnie ostatnio ciągnie w to miejsce. W ostatnim czasie byłem tu kilka razy i zawsze było coś do obejrzenia, focenia itp. Tym razem było pusto, chyba przyjechałem za wcześnie. Zrobiłem sobie jednak nieco dłuższy postój, zaliczyłem obiad w przyzamkowej knajpie. Po terenie kręcił się ... Andrzej Sośnierz. W zasadzie nic dziwnego, w końcu jest Prezesem Fundacji Zamek Chudów :)
Zamek w Chudowie© amiga
Pozbierałem się i ruszyłem dalej w drogę. Skierowałem się żółtym szlakiem w kierunku Ornontowic, niby oznaczenia były, ale nie zawsze. W pewnym momencie droga mi się skończyła, a ja pchałem rower po jakiś wertepach. Zrobiłem tak kilka kółek i w końcu znalazłem właściwą trasę, ujechałem może kilka km i ponownie miałem okazję szukać właściwego szlaku. Oznakowania w tej okolicy to mały horror.
Przez chwilę miałem tam okazję jechać pod prąd, ale w końcu szlak tak prowadził. Shit....
Z Ornontowic pojechałem w kierunku Szczygłowic, oczywiście dalej tym samym szlakiem i po kolejnych kilku km ponownie błądziłem zastanawiając się, którędy mam jechać. Gościa który oznakował tą trasę powinno się powiesić. Gdy ponownie odnalazłem trasę, okazało się, że jakiś sprytny wysypał ją na odcinku jakiś 5-6 km dość paskudnymi kamieniami. Jazda po tym to była masakra. Zbyt wyboiste, luźne podłoże. Momentami miałem 10km/h na liczniku. W końcu dotarłem do Kuźni Nieborowskiej, tam skierowałem się w kierunku miejscowości Wilcza. Ten odcinek poszedł szybko i bezproblemowo. Szosą jechało się całkiem przyjemnie, dodatkowo uzupełniłem zapasy wody w przydrożnym sklepie, to co zabrałem z domu zaczęło się kończyć. W Wilczy skręciłem w polną drogę prowadzącą do Ochojca ... tego pod Rybnikiem. Początkowo droga była znośna, jednak im dalej, tym była bardziej zarośnięta. Trawy miałem do pasa, na dokładkę cały czas pod górkę. Gdy dojechałem na szczyt zrobiłem sobie kolejny popas przy okazji looknąłem na mapy i .... gdybym nieco wcześniej skręcił to jechałbym normalną drogą polną. Ech ... następnym razem będę o tym pamiętał, przynajmniej mam taką nadzieję.
Wśród pól ...© amiga
Ochojec minąłem dość szybko, interesowały mnie Rudy Raciborskie. Na szczęście tutaj wszystkie oznaczenia były na swoim miejscu i nie musiałem się zastanawiać gdzie jechać. Poszło to nadspodziewanie szybko i po kilkunastu minutach dotarłem do celu podróży. Na pierwszy ogień poszła kolejka wąskotorowa, niestety w tygodniu stacja kolejki otwarta jest do godzi 16:00 (bez sensu). Jednak pracownik wpuścił mnie na teren stacji i miałem okazję porobić trochę fot.
staruszka ciuchcia© amiga
Salonka Cabrio ?© amiga
Na stacji kolejnki wąskotorowej© amiga
Rozkład jazdy kolejki© amiga
Następnie wybrałem się do parku przy zespole pałacowo-klasztornym Cystersów. Tutaj nieco dłuższy postój, zjadłem zapasy i uzupełniłem płyny, strzeliłem fotkę ...
Zaspół pałacowo-klasztorny w Rudach Raciborskich© amiga
Trzeba było się pozbierać i wracać.
Musiałem się zastanowić co dalej. Opcje było kilka.
1) Pojechać do Rybnika, wsiąść do pociągu i pojechać do domu
2) Pojechać do Raciborza, wsiąść do pociągu i pojechać do domu
3) Pojechać do Gliwic, wsiąść do pociągu i pojechać do domu
4) Wrócić tą samą trasą.
5) Jechać szosami przez Pilchowice, Knurów i Gierałtowice
Wybór był ciężki, temp wg. termometru w rowerze pokazywała 28 stopni, byłem zmęczony tą trasą, na dokładkę odezwało się kolano i bolała mnie głowa ..., więc wybrałem .... opcję 5. Zdawałem sobie sprawę z tego, że podróż powrotna będzie ciężka ze względu na wyżej opisane problemy, ale szosami jakoś dam radę.
Wbrew pozorom jechało się całkiem przyjemnie. Po drodze zrobiłem kilka przerw, w tym jedna koło pomnika powstańców w Knurowie
Pomnik powstańców w Knurowie© amiga
Jadąc dalej uświadomiłem sobie, że na 100% pęknie setka. Stało się tak w Rudzie Śląskiej Halemba. Szybka fota licznika tel komórkowym
Pękła setka© amiga
i nieco dalej kolejna przerwa (ostatnia na trasie) na hałdzie, podziwiałem przez dobre 15-20 min. piękny zachód słońca ...
Zachód słońca w Halembie© amiga
Reszta trasy prowadziła przez Panewniki i Piotrowice. W ciągu 30 min byłem w domu. Musiałem odpocząć, kilkadziesiąt min, następnie kąpiel, kolacja i spać. :)
Poniżej zapis GPS trasy