Goniąc burzę
Wtorek, 27 sierpnia 2019
· Komentarze(0)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Gdy zbieram się, na zewnątrz pada, nie nie ciszy mnie to za bardzo. Spoglądam na radary. Wiem, że na sucho nie dojadę. Wiszą paskudne ciemne chmury. Gdy rusza drogi są zalane, lekko kropi. Wiem, że Głowna strefa opadów jest przede mną. Nie mogę się specjalnie spieszyć, inaczej dogonię strefę opadów.
Czuję jakieś zmęczenie, ciężko mi się kręci... walczę ze sobą, z osłabieniem... i toczę się w kierunku domu. Co jakiś czas popaduje.
Woda pryska spod kół... Skracam ile się da... to nie jest chwila na szaleństwa rowerowe. Od Wirka pada.... jest nieprzyjemnie. Dopiero gdy docieram do Kochłowic jest lepiej. Opady już przeszły. Suszę się... choć gacie i tak są mokre.
Dojeżdżam do domu... zmęczony jak diabli... Nic mi się nie chce.
Na Malcie © amiga
Czuję jakieś zmęczenie, ciężko mi się kręci... walczę ze sobą, z osłabieniem... i toczę się w kierunku domu. Co jakiś czas popaduje.
Woda pryska spod kół... Skracam ile się da... to nie jest chwila na szaleństwa rowerowe. Od Wirka pada.... jest nieprzyjemnie. Dopiero gdy docieram do Kochłowic jest lepiej. Opady już przeszły. Suszę się... choć gacie i tak są mokre.
Dojeżdżam do domu... zmęczony jak diabli... Nic mi się nie chce.
Na Malcie © amiga