Powrót do domu
Piątek, 5 października 2018
· Komentarze(0)
Kategoria do 68km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Jest około 16:20 gdy ruszam do domu. Ciepło, przyjemnie, czuć lekki wiatr w twarz, ale co tam. Jestem nieco lżej ubrany. Mam ochotę na przejazd lasami. Mam wystarczająco dużo czasu do zachodu słońca. Może najdę jakieś grzyby? Choć specjalnie na to się nie nastawiam.
W ciągu dnia czułem, że coś mnie dorywa, to coś to przeziębienie. Jakieś prochy na szybko wziąłem, jednak wydaje mi się, że będzie tydzień leczenia. Pewnie na rowerze bo jakby inaczej. Choć... weekend szykuje mi się bez rowera. Plany są zupełnie inne.
Na granicy z Zabrzem skręcam do parku. Niby jeszcze nie ma 17... ale słońce mimo wszystko dość nisko. Jeżeli dobrze pamiętam to słońce zachodzi około 18:15... Chyba pora założyć lampki, te mocniejsze oczywiście, zwykłe migające mam zawsze przy sobie ;)
Niby jest jeszcze przed 17, ale słońce już nisko © amiga
Zastanawiam się czy będzie mokro w lesie? Na szczęście nie ma tragedii, jedynie na starej hałdzie w Makoszowach widać kałuże. Tyle, że tutaj prawie zawsze są ;). Musi być długotrwała susza by zniknęły.
Rozglądam się za grzybami, tych jest sporo, ale głównie te niejadalne. Oznacza to jednak, że te jadalne też powinny być, z roweru ciężko będzie coś znaleźć, choć w tym roku już kilka grzybków znalazłem siedząc na siodełku ;)
Na starej hałdzie w Makoszowach © amiga
Słońce przebija się między drzewami © amiga
Piękny zachód słońca © amiga
Gdy docieram do Starej Kuźni słońce jest już bardzo nisko, mam może 20 minut to jego zachodu i jakieś 45 minut do ciemnicy, powinienem zdążyć do domu. Daleko nie ma. Jednak na wysokości Panewnik odbijam jeszcze na chwilę w kierunku Stargańca i dopiero wtedy odbijam na Piotrowice. Dzięki temu manewrowi omijam szerokim łukiem skrzyżowanie przy Famurze. W tej chwili strasznie go nie lubię. Wersja tymczasowa jest nie do przyjęcia.
Stara Kuźnia © amiga
Dolina Jamny © amiga
Jeszcze nierozwinięte Kanie © amiga
Robi się coraz chłodniej © amiga
Policja przyjechała chyba podriftować ;) © amiga
Ostatnie promienie słońca © amiga
Do domu docieram krótko po tym jak słońce zaszło za horyzontem. Przejazd był przyjemny :)
W ciągu dnia czułem, że coś mnie dorywa, to coś to przeziębienie. Jakieś prochy na szybko wziąłem, jednak wydaje mi się, że będzie tydzień leczenia. Pewnie na rowerze bo jakby inaczej. Choć... weekend szykuje mi się bez rowera. Plany są zupełnie inne.
Na granicy z Zabrzem skręcam do parku. Niby jeszcze nie ma 17... ale słońce mimo wszystko dość nisko. Jeżeli dobrze pamiętam to słońce zachodzi około 18:15... Chyba pora założyć lampki, te mocniejsze oczywiście, zwykłe migające mam zawsze przy sobie ;)
Niby jest jeszcze przed 17, ale słońce już nisko © amiga
Zastanawiam się czy będzie mokro w lesie? Na szczęście nie ma tragedii, jedynie na starej hałdzie w Makoszowach widać kałuże. Tyle, że tutaj prawie zawsze są ;). Musi być długotrwała susza by zniknęły.
Rozglądam się za grzybami, tych jest sporo, ale głównie te niejadalne. Oznacza to jednak, że te jadalne też powinny być, z roweru ciężko będzie coś znaleźć, choć w tym roku już kilka grzybków znalazłem siedząc na siodełku ;)
Na starej hałdzie w Makoszowach © amiga
Słońce przebija się między drzewami © amiga
Piękny zachód słońca © amiga
Gdy docieram do Starej Kuźni słońce jest już bardzo nisko, mam może 20 minut to jego zachodu i jakieś 45 minut do ciemnicy, powinienem zdążyć do domu. Daleko nie ma. Jednak na wysokości Panewnik odbijam jeszcze na chwilę w kierunku Stargańca i dopiero wtedy odbijam na Piotrowice. Dzięki temu manewrowi omijam szerokim łukiem skrzyżowanie przy Famurze. W tej chwili strasznie go nie lubię. Wersja tymczasowa jest nie do przyjęcia.
Stara Kuźnia © amiga
Dolina Jamny © amiga
Jeszcze nierozwinięte Kanie © amiga
Robi się coraz chłodniej © amiga
Policja przyjechała chyba podriftować ;) © amiga
Ostatnie promienie słońca © amiga
Do domu docieram krótko po tym jak słońce zaszło za horyzontem. Przejazd był przyjemny :)