Z Karoliną - "Na krętych drogach do Niepodległej"

Niedziela, 23 września 2018 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Sobota zresztą podobnie jak i piątek zapowiadały się bez roweru. Sprawy do załatwienia, trochę gonitwy i... wyszło nieco inaczej :)
W niedzielę za to jestem w Tomaszowie Mazowieckim, dzień zapowiada się średnio, dżdży lekki deszcz, wieje od zachodu, radary pokazują deszczowe chmurzyska. O 11 jesteśmy z Karoliną umówieni na rajdzie w Brzezinach, pędzimy samochodem, w międzyczasie  pogoda coraz bardziej straszy... Na szczęście gdy docieramy na miejsce coś się poprawia, jeszcze tylko kawa na stacji, drobne zakupy na drogę i... jesteśmy na starcie i tak z lekkim zapasem czasu.  Witamy się i czekamy na spóźnialskich... Te 25 minut ciągnie się niemiłosiernie, to wina wiatru... pogody, lekkich opadów... 

Powoli zbiera się ekipa
Powoli zbiera się ekipa © amiga

Gdy w końcu ruszamy jest coś około 11:15, z informacji które mamy wiemy, że całość ma zamknąć się w 70 km, kilka postoi w miejscach gdzie coś się wydarzyło. Z wstępnej obserwacji mapy, i prób połączenia miejsc które mamy odwiedzić nie pasuje mi ta odległość. Wydaje mi się, że nie wyjdzie z tego 70... ale zawsze można poprowadzić trasę tak by zakręcała co chwilę, by była maksymalnie kręta... 
Od początku lekkie zaskoczenie, bo o ole sam raczej wybrałbym asfalty, to tutaj organizatorzy postanowili poprowadzić nas szlakami, pieszymi, rowerowymi i końskimi.... Już na wstępie trafiamy na piaski ;)... Nie przepadamy za nimi, ale jakoś się jedzie... Szersze opony lepiej by się na czymś takim spisały, choć nie mogę narzekać i tak mam 2" :)

Pierwszy postój po około 10 km w Woli Cyrusowej pod pomnikiem, a raczej tym co zostało po oryginale. Dowiadujemy się o historii, znaczeniu tego miejsca, czemu pomnik wygląda tak, a nie inaczej. Pewnie na necie trudno szukać takich informacji, ale tutaj wciąż pamięć o tamtych wydarzeniach żyje.  Po kilkunastu minutach ruszamy dalej. 
Pod pomnikiem w Woli Cyrusowej
Pod pomnikiem w Woli Cyrusowej © amiga
Uśmiechnięta jak zwykle :)
Uśmiechnięta jak zwykle :) © amiga
Do Dmosina droga to ledwie 5 km, ale nie jedziemy jeszcze tam, w niedalekim Niesułkowie jest stary cmentarz z okresu I wojny światowej, nazwiska wskazują na niemców, kolejna opowieść i wiemy skąd się tutaj wzięli, czemu jest tego tyle... czemu sam cmentarz wygląda teraz tak a nie inaczej...  Niektóre informacje zaskakują. 
Niesułków-Kolonia - Na cmentarzu z I wojny światowej
Niesułków-Kolonia - Na cmentarzu z I wojny światowej © amiga
Zasłuchani uczestnicy rajdu
Zasłuchani uczestnicy rajdu © amiga
Droga do Dmosina prowadzi przez pola, a raczej należałoby powiedzieć, że przewodnik prowadzi nas polami ;), Miejscami lekko nie ma kopny piach daje popalić ;) Wkrótce docieramy do Dmosina w którym czeka na nas ekipa odtworzeniowa 37 pułku z mini muzeum. Można się przyjrzeć eksponatom, porozmawiać, zapytać się o coś... jest ciekawie. Udajemy się jeszcze pod pobliski obelisk i na kwaterę wojskowa na cmentarzu. Gdy wracamy pod tymczasowe muzeum rozmowy jeszcze trwają. Spędzamy tutaj dobre 45 minut... Z jednej strony fajnie, z drugiej... przy tej temperaturze i wietrze szybko stygniemy. Przy okazji organizatorka rajdu zagaduje Karolinę o to by poprowadziła jeden z wykładów dotyczących podróży :) Zapowiada się ciekawie, jednak piątek wieczór... cóż... to nie jest dobra pora... coś kto wie. 
Krótka przerwa przy tymczasowym muzeum w Dmosinie
Krótka przerwa przy tymczasowym muzeum w Dmosinie © amiga
Przywiezione Eksponaty
Przywiezione Eksponaty © amiga
Nie zazdroszczę ludziom, którzy musieli tego używać
Nie zazdroszczę ludziom, którzy musieli tego używać © amiga
Pod obeliskiem w Dmosinie
Pod obeliskiem w Dmosinie © amiga
Kościół pw. św. Andrzeja Apostoła i św. Małgorzaty w Dmosinie
Kościół pw. św. Andrzeja Apostoła i św. Małgorzaty w Dmosinie © amiga
Na cmentarzu w Dmosinie przy kwaterze z II wojny światowej
Na cmentarzu w Dmosinie przy kwaterze z II wojny światowej © amiga
Żołnierskie krzyże
Żołnierskie krzyże © amiga
Na cmentarzu w Dmosinie
Na cmentarzu w Dmosinie © amiga
Zaczynamy wracać do punku startu, jeszcze tylko ognisko przy leśniczówce w Niesułkowie, na którym pieczemy kiełbaski, pijemy herbatę i oczywiście grzejemy się. Jest przyjemnie, smacznie. A przy okazji dostajemy gadżety :) związane z tematyką rajdu. Jest tego tak dużo, że na czytanie trzeba będzie przeznaczyć kilka zimowych wieczorów :)
Płonie ognisko...
Płonie ognisko... © amiga
Z partyzanckim widelcem ;)
Z partyzanckim widelcem ;) © amiga
Gdy wybija 16 pora się zbierać i wracać do Brzezin, do punktu z którego wystartowaliśmy. Droga zaskakuje, bo osobiście z Karoliną pojechalibyśmy najkrótszą trasą z najmniejszą ilością zakrętów unikając na koniec piachów. Jednak organizatorzy i tym razem zaskoczyli, droga jest mega kręta. Nie oznacza to oczywiście, że jest zła... Po prostu jest inna od tego czego się spodziewaliśmy :)
Kilka minut przed 17 jesteśmy w miejscu gdzie rozpoczęliśmy rajd. Pora na krótkie podsumowanie, podziękowania... 

Mimo lekkiego niedosytu trzeba przyznać, że i frekwencja dopisała i pomysł na rajd też mi się podobał. Skróciłbym jedynie czas na postojach i pewnie wydłużył dystans, tym bardziej że rejon łódzkiego usiany jest pamiątkami z okresy I wojny światowej.

W sumie dzień bardzo dobrze wykorzystany. 
Gdy wracamy po 17 znowu zaczyna padać... Chyba Karolina ma jakieś znajomości gdzieś wyżej...  :) Dzięki :)

Komentarze (4)

Moje tereny odwiedziliście :-). Przepraszam ze nie dołączyłem ale forma w niedziele po świętowaniu 25-lecia związku małżeńskiego była, ze tak powiem delikatnie słaba :-)))))))))), a do tego jak pisaliście sms u nas padało więc sami rozumiecie :-)

Gozdzik 13:11 piątek, 28 września 2018

Szczypiorizka Też lubimy takie klimaty. W następny weekend dużo będzie "imprez" w końcu to pierwszy weekend jesieni ;)

Tymoteuszka Trzeba będzie brać kiełbasę na kolejne wyprawy, miejsce na ognisko się znajdzie ;)

amiga 18:47 wtorek, 25 września 2018

Fakt, zdecydowanie za mało kilometrów i za dużo czasu wolnego na przystankach. Ale i tak było fantastycznie, bo padało przed i po rajdzie. I ta kiełbacha z ogniska na widelcach, jaka ona była dobra, chrupiąca i gorąca :) To ja Ci dziękuję bardzo.

Tymoteuszka 12:34 wtorek, 25 września 2018

Bardzo ciekawa relacja- no i rajd (lubię takie historyczne smaczki) :-)
P.S. w tę sobotę tj. 29.09 mamy w TG dzień otwarty UM-> można pozwiedzać Ratusz ( ostatnio jak byłam to można było zajrzeć od piwnicy po strych, nie wiem czy nawet nie na wieżę) :-)

szczypiorizka 14:22 poniedziałek, 24 września 2018
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa kjakw

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]