Po lasach do domu

Wtorek, 11 września 2018 · Komentarze(3)
Wyjeżdżam z pracy około 16:30, jest względnie ciepło, choć nie tak jakbym sobie tego życzył, za to przyświeca lekko słońce, jest przyjemnie cokolwiek by nie mówić :). Na drogach spory ruch, ale od początku chcę wjechać w lasy, tylko w który miejscu, którymi lasami? Końcówki jestem pewien, to odcinek od Halemby do Panewnik. Ale wcześniej? Kombinuję... i w efekcie przejeżdżam przez lasek Makoszowski, dalej Makoszowy, gdzie chyba robię za króliczka. Widzę jak za mną gość się poci... zaczyna się jednak podjazd i tyle mnie widział ;) 
W Makoszowach jadę przez starą hałdę, może 20 m przed nią widzę kanię :) Staję, biegnę po nią, rozglądam się czy nie będzie obok kolejnej, ale nie ma. 
Pora w las
Pora w las © amiga
Czubajka Kania
Czubajka Kania © amiga
Lasami jadę dość wolno, rozglądam się na różne strony, grzyby głównie trujące, jest ich całkiem sporo, ale nie o nie mi chodzi. Szukam Kani :). Na drogi wyjeżdżam na chwilę na Halembie, ale tam dość szybko pakuję się w lasy i... kolejne zaskoczenie, może metr od ścieżki widzę Borowika :), Obok jest drogi :) Tak więc mam 2 :)... Postanawiam odwiedzić kilka odchodzących na boki ścieżek, może tam coś znajdę?  Niestety nie ma tak dobrze. Grzyby się pochowały. 
Okolice Halemby
Okolice Halemby © amiga
Piękny Borowiczek
Piękny Borowiczek © amiga
Odcinek od Starej Kuźni do Panewnik pokonuję w niemiłosiernie wolnym tempie, kilka razy zawracam, rozglądam się, wjeżdżam w boczne ścieżki... Niestety nic nie znajduję, poza muchomorem i kartką w miejscu gdzie jeszcze rok temu była mogiła. Jakiś czas temu widziałem informację, że lasy są "czyszczone" ze starych mogił... Teraz mam potwierdzenie tego faktu. W sumie to chyba dobrze. 
Zaskoczyła mnie ta informacja
Zaskoczyła mnie ta informacja © amiga
Tego nie biorę ;)
Tego nie biorę ;) © amiga

Do domu docieram mega spóźnionym, ale gdy wchodzę do mieszkania przypominam sobie o paczkomacie... Ech... Wsiadam jeszcze na chwilę na rower biorę większy posty plecak i jadę.. Operacja zajmuje mi jakieś 10 minut :), a 2 dodatkowe km przydadzą się w statystykach ;) Przy okazji była możliwość przetestowania nowej lampki rowerowej :)

Komentarze (3)

Limit, Kasik Kanie są łatwe do wypatrzenia, podobnie jak muchomory ;), za to z innymi grzybami jest różnie, najczęściej nie ma szans na ich znalezienie jadąc rowerem.

amiga 06:59 środa, 12 września 2018

Dokładnie mam tak samo jak kolega niżej.. chyba jestem ślepa albo nie mam szczęścia :(

kasik 05:33 środa, 12 września 2018

Masz farta do grzybów. Ja albo za szybko jadę przez las, albo jestem za ślepy żeby wypatrzeć. Ale weekend nierowerowy w górach więc może tam uda mi się coś trafić. Choć cel wyjazdu jest niegrzybowy :-)

limit 20:06 wtorek, 11 września 2018
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa dziej

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]