Piątkowy poranek
Piątek, 7 września 2018
· Komentarze(1)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Ruszam ze sporą obsuwą, jest 7:18, spory ruch na drogach, prawie niewyczuwalny wiatr i ledwie 12 stopni. Wiatrówka ubrana, powinna starczyć, choć chwilami czuję lekki chłód, pewnie się rozgrzeję za kilka km ;)
W Panewnikach dochodzę do wniosku, że jednak za duże wariactwo panuje na drogach, pojadę lasem, nie powinno być mokro.
Za to prawie na początku trafiam na wycinkę... leśne drogi trudno przejezdne przez samochody służb leśnych... Kilka razy muszę zwolnić do zera, nawet przenieść rower bo inaczej się nie da... Na szczęście to nie jest długi odcinek, może 100-150m. Dalej jest już spokojniej, nawet spotykam rowerzystów :)
Poranek na leśnych drogach © amiga
Moim oczom ukazuje się Kania :), ostre hamowania i bieg w las... Mam.... będzie kolacja ;), może minutę później trafiam na drugą :) jeszcze nie do końca rozwinięta, ale... i tak będzie dobra. Coś czuję, że wracając zahaczę jeszcze raz o tą okolicę, będę miał nieco więcej czasu...
Niespodziewane spotkanie z kanią ;) © amiga
Kolejna kania :) © amiga
Słońce już wysoko © amiga
Stara Kuźnia © amiga
Wyjeżdżam na Halembie, krótki odcinek szosami i ponownie pakuję się w las, zaczynam kombinować jak wyjechać z lasu, najkrótsza droga to przez wiadukt nad A4, podobnej długości jest opcja przez hałdę na Sośnicy, tyle, że o poranku stracę tam sporo czasu. Jest jeszcze opcja przez Makoszowy, i lasek Makoszowski, ale tutaj nadrobię kilka km. Opóźnienie na stracie wymaga jednak poświęcenia, wybieram opcję przez wiadukt nad A4... Strasznie go nie lubię, ale mocno skraca przejazd. Tak więc szybko docieram do cywilizacji. A skrót przez lasek Makoszowski i tak mam po drodze... ;)
Leśne klimaty © amiga
Słońce, lekkie przymglenie i las :) © amiga
Nad autostradą A4 w Zabrzu © amiga
W Gliwicach na szczęście drogi puste. Jadę spokojnie, bez nacisku. Słońce ładnie już przygrzewa... W firmie jestem z lekką obsuwą, ale warto było. Mam 2 kanie ;)
W Panewnikach dochodzę do wniosku, że jednak za duże wariactwo panuje na drogach, pojadę lasem, nie powinno być mokro.
Za to prawie na początku trafiam na wycinkę... leśne drogi trudno przejezdne przez samochody służb leśnych... Kilka razy muszę zwolnić do zera, nawet przenieść rower bo inaczej się nie da... Na szczęście to nie jest długi odcinek, może 100-150m. Dalej jest już spokojniej, nawet spotykam rowerzystów :)
Poranek na leśnych drogach © amiga
Moim oczom ukazuje się Kania :), ostre hamowania i bieg w las... Mam.... będzie kolacja ;), może minutę później trafiam na drugą :) jeszcze nie do końca rozwinięta, ale... i tak będzie dobra. Coś czuję, że wracając zahaczę jeszcze raz o tą okolicę, będę miał nieco więcej czasu...
Niespodziewane spotkanie z kanią ;) © amiga
Kolejna kania :) © amiga
Słońce już wysoko © amiga
Stara Kuźnia © amiga
Wyjeżdżam na Halembie, krótki odcinek szosami i ponownie pakuję się w las, zaczynam kombinować jak wyjechać z lasu, najkrótsza droga to przez wiadukt nad A4, podobnej długości jest opcja przez hałdę na Sośnicy, tyle, że o poranku stracę tam sporo czasu. Jest jeszcze opcja przez Makoszowy, i lasek Makoszowski, ale tutaj nadrobię kilka km. Opóźnienie na stracie wymaga jednak poświęcenia, wybieram opcję przez wiadukt nad A4... Strasznie go nie lubię, ale mocno skraca przejazd. Tak więc szybko docieram do cywilizacji. A skrót przez lasek Makoszowski i tak mam po drodze... ;)
Leśne klimaty © amiga
Słońce, lekkie przymglenie i las :) © amiga
Nad autostradą A4 w Zabrzu © amiga
W Gliwicach na szczęście drogi puste. Jadę spokojnie, bez nacisku. Słońce ładnie już przygrzewa... W firmie jestem z lekką obsuwą, ale warto było. Mam 2 kanie ;)