W piątek 13 do pracy
Piątek, 13 lipca 2018
· Komentarze(0)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Jest prawie 7:10, po 2 dniach gdy musiałem zrezygnować z jazdy rowerem, zastanawiam się czy dziś nie dać sobie jeszcze spokoju, w końcu w nocy lalo, teraz jest mokro, chłodno, na dokładkę wieje silny wiatr z zachodu...
Zbieranie idzie mi opornie, jednak w końcu decyzja została podjęta, wsiadam na rower zaopatrzony w wiatrówkę i na wszelki wypadek przeciwdeszczówkę (tyle, że w plecaku).
Zaskakuje mnie postęp prac na Zbożowej... jeszcze chwila i wyleją asfalt :), tyle, że koło Famury głównych prac jeszcze nie zaczęli...
A gdy to skrzyżowanie będzie mało drożne, to południowe dzielnice staną ;)
Chyba powoli zbliżają się do końca © amiga
Jadę dzisiaj spokojniej, jestem zmęczony, mało snu zrobiło swoje. Trochę obawiam się, że kałuże jednak podtopią mi buty, ale... o dziwno nie ma tragedii.
Na drogach względnie spokojnie. Sama jazda nie jest szarpana, nie muszę co chwilę się zatrzymywać, zwalniać, przyspieszać czy cokolwiek omijać. Gdzieś tam z tyłu głowy jednak chodzi myśl, wjedź do lasu, wjedź do lasu... kilka razy mało tego nie zrobiłem. Jednak z rana to trochę głupi pomysł w takich warunkach, może wieczorem jeżeli nie będzie lało.
Ciemne chmury nad Rudą Śląską © amiga
Na Bielszowickiej specjalnie wjeżdżam na DDRkę, chcę ocenić to co pozostawiły sobie ekipy po jakiś naprawach... Nie wygląda to dobrze, w nocy, przy większej prędkości można się zdziwić. Niby jest płytko, ale jednak spora ilość kamieni wielkości pomarańczy nie pomoże. Jestem ciekaw co dalej z tymi wyrwami. Czy zostaną załatane? Choć dla mnie rowerówka w tym miejscu to pomyłka. A przynajmniej nie w takiej formie.
Rozwalona rowerówka... © amiga
Kolejne ciekawe miejsce na DDRce © amiga
W Zabrzu jestem około ósmej, szkoły pozamykane, cisza spokój...
Wjeżdżam do lasku Makoszowskiego, na ścieżkach niewielu spacerowiczów. O rowerzystach nie ma mowy. Za to zauważam wysyp grzybów, są trujące więc te jadalne też powinny się pojawić. Co prawda trafiam na żółcika siarkowego - jadalny grzyb, jednak jakoś nie ciągnie mnie do przyrządzania go.
W lasku Makoszowskim o poranku © amiga
Zaczynają pojawiać się grzyby © amiga
Żółciak Siarkowy - jadalny :) © amiga
Do firmy docieram z lekkim poślizgiem, specjalnie się nie spinałem, z wiatrem nie chciało mi się walczyć. W powrotnej drodze będzie wspomagał mnie wiatr, może więc będę szybko pędził do domu szosami... Kto wie...
Zbieranie idzie mi opornie, jednak w końcu decyzja została podjęta, wsiadam na rower zaopatrzony w wiatrówkę i na wszelki wypadek przeciwdeszczówkę (tyle, że w plecaku).
Zaskakuje mnie postęp prac na Zbożowej... jeszcze chwila i wyleją asfalt :), tyle, że koło Famury głównych prac jeszcze nie zaczęli...
A gdy to skrzyżowanie będzie mało drożne, to południowe dzielnice staną ;)
Chyba powoli zbliżają się do końca © amiga
Jadę dzisiaj spokojniej, jestem zmęczony, mało snu zrobiło swoje. Trochę obawiam się, że kałuże jednak podtopią mi buty, ale... o dziwno nie ma tragedii.
Na drogach względnie spokojnie. Sama jazda nie jest szarpana, nie muszę co chwilę się zatrzymywać, zwalniać, przyspieszać czy cokolwiek omijać. Gdzieś tam z tyłu głowy jednak chodzi myśl, wjedź do lasu, wjedź do lasu... kilka razy mało tego nie zrobiłem. Jednak z rana to trochę głupi pomysł w takich warunkach, może wieczorem jeżeli nie będzie lało.
Ciemne chmury nad Rudą Śląską © amiga
Na Bielszowickiej specjalnie wjeżdżam na DDRkę, chcę ocenić to co pozostawiły sobie ekipy po jakiś naprawach... Nie wygląda to dobrze, w nocy, przy większej prędkości można się zdziwić. Niby jest płytko, ale jednak spora ilość kamieni wielkości pomarańczy nie pomoże. Jestem ciekaw co dalej z tymi wyrwami. Czy zostaną załatane? Choć dla mnie rowerówka w tym miejscu to pomyłka. A przynajmniej nie w takiej formie.
Rozwalona rowerówka... © amiga
Kolejne ciekawe miejsce na DDRce © amiga
W Zabrzu jestem około ósmej, szkoły pozamykane, cisza spokój...
Wjeżdżam do lasku Makoszowskiego, na ścieżkach niewielu spacerowiczów. O rowerzystach nie ma mowy. Za to zauważam wysyp grzybów, są trujące więc te jadalne też powinny się pojawić. Co prawda trafiam na żółcika siarkowego - jadalny grzyb, jednak jakoś nie ciągnie mnie do przyrządzania go.
W lasku Makoszowskim o poranku © amiga
Zaczynają pojawiać się grzyby © amiga
Żółciak Siarkowy - jadalny :) © amiga
Do firmy docieram z lekkim poślizgiem, specjalnie się nie spinałem, z wiatrem nie chciało mi się walczyć. W powrotnej drodze będzie wspomagał mnie wiatr, może więc będę szybko pędził do domu szosami... Kto wie...