Nasi grają, a ja w lesie ;)
Wtorek, 19 czerwca 2018
· Komentarze(2)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Ruszam nieco wcześniej, jest coś koło 16:45. wiatr chyba w plecy, ciepło, przyjemnie, trochę pędzących samochodów, chyba to ostatni kibice wracają do domów.
Szybko uciekam w las, a dokładniej na szlak rowerowy, ten niebieski Zabrski, zastanawiam się czy poprawili cokolwiek. W zeszłym roku zrobiono trochę korekt, moim zdaniem był to błąd i... niestety tak zostało. Odcinek na Sośnicy to jedna wielka breja. Są miejsca gdzie muszę jakoś przeprowadzić rower. Jednak im dalej tym jest gorzej, koło mnie zaczynają latać chmary komarów, muszek... słyszę bzyczenie... ścieżka jest coraz bardziej zarośnięta... Masakra.
Niebieski szlak rowerowy © amiga
Niespodzianki na szlaku... © amiga
Widok na staw przy hałdzie na Sośnicy © amiga
Zabrski szlak rowerowy © amiga
Niespodzianki na szlaku © amiga
Dobrze, że to już koniec © amiga
W Końcu wyjeżdżam na coś szerszego, już nie mam ochoty na Zabrskie szlaki, ktoś kto projektował go powinien nim przejechać za karę, utaplać się w tym bagnie.... a na koniec powinien zostać przywiązanie do drzewa i zeżarty przez małe latające wampiry...
Jedzie pociąg z daleka... © amiga
... tyle, że trzeba odstać swoje © amiga
Staw Makoszowski © amiga
Wyjeżdżam na Halembie, czuję, że przednie koło coś miękkie... niedobrze. Staję w pobliżu zabudowań, w słońcu, tutaj nic nie gryzie, wymieniam dętkę... i ruszam... 20m dalej w ciągu kilku sekund schodzi powietrze z tylnego koła.... jakieś fatum...
Po wymianie dętki w przednim kole © amiga
W oponie znajduję coś wielkiego... wpiło się... kolejne kilkanaście minut na wymianę... mam nadzieję, że kolejnej pany nie będzie dzisiaj, mam ze sobą łatki, ale średnią ochotę na łatanie. Wolę zrobić to w domu.
Niespodzianka z tylnego koła © amiga
Po wymianie dętki w tylnym kole ;) © amiga
Na szczęście kolejne kilka km jest po asfalcie, tyle, że w Starej Kuźni pownownie wjeżdżam w las, raczej nie spodziewam się niespodzianek i tak też jest. Za to w Panewnikach przypominam sobie o paczkomacie, jadę kolejową licząc na to, że rowerem przejadę. Niestety droga rozkopana... cóż zawracam i jadę ciut inaczej. Przy paczkomacie spędzam może minutę, fanty zabrane... Pora do domu.
Dolina Jamny © amiga
Chyba tędy nie przejadę © amiga
Tak pusty parking przy Lidlu widziałem ostatnio był w niedzielę niehandlową ;) © amiga
A na miejscu.... dowiaduję się, że nasi znowu przerżnęli... tak więc miałem dobre wrażenie, że Orły Nawałki dobrze wypadają jedynie w reklamach. Historia lubi się powtarzać... Cóż... jeszcze 2 mecze i wracają do domu...
Szybko uciekam w las, a dokładniej na szlak rowerowy, ten niebieski Zabrski, zastanawiam się czy poprawili cokolwiek. W zeszłym roku zrobiono trochę korekt, moim zdaniem był to błąd i... niestety tak zostało. Odcinek na Sośnicy to jedna wielka breja. Są miejsca gdzie muszę jakoś przeprowadzić rower. Jednak im dalej tym jest gorzej, koło mnie zaczynają latać chmary komarów, muszek... słyszę bzyczenie... ścieżka jest coraz bardziej zarośnięta... Masakra.
Niebieski szlak rowerowy © amiga
Niespodzianki na szlaku... © amiga
Widok na staw przy hałdzie na Sośnicy © amiga
Zabrski szlak rowerowy © amiga
Niespodzianki na szlaku © amiga
Dobrze, że to już koniec © amiga
W Końcu wyjeżdżam na coś szerszego, już nie mam ochoty na Zabrskie szlaki, ktoś kto projektował go powinien nim przejechać za karę, utaplać się w tym bagnie.... a na koniec powinien zostać przywiązanie do drzewa i zeżarty przez małe latające wampiry...
Jedzie pociąg z daleka... © amiga
... tyle, że trzeba odstać swoje © amiga
Staw Makoszowski © amiga
Wyjeżdżam na Halembie, czuję, że przednie koło coś miękkie... niedobrze. Staję w pobliżu zabudowań, w słońcu, tutaj nic nie gryzie, wymieniam dętkę... i ruszam... 20m dalej w ciągu kilku sekund schodzi powietrze z tylnego koła.... jakieś fatum...
Po wymianie dętki w przednim kole © amiga
W oponie znajduję coś wielkiego... wpiło się... kolejne kilkanaście minut na wymianę... mam nadzieję, że kolejnej pany nie będzie dzisiaj, mam ze sobą łatki, ale średnią ochotę na łatanie. Wolę zrobić to w domu.
Niespodzianka z tylnego koła © amiga
Po wymianie dętki w tylnym kole ;) © amiga
Na szczęście kolejne kilka km jest po asfalcie, tyle, że w Starej Kuźni pownownie wjeżdżam w las, raczej nie spodziewam się niespodzianek i tak też jest. Za to w Panewnikach przypominam sobie o paczkomacie, jadę kolejową licząc na to, że rowerem przejadę. Niestety droga rozkopana... cóż zawracam i jadę ciut inaczej. Przy paczkomacie spędzam może minutę, fanty zabrane... Pora do domu.
Dolina Jamny © amiga
Chyba tędy nie przejadę © amiga
Tak pusty parking przy Lidlu widziałem ostatnio był w niedzielę niehandlową ;) © amiga
A na miejscu.... dowiaduję się, że nasi znowu przerżnęli... tak więc miałem dobre wrażenie, że Orły Nawałki dobrze wypadają jedynie w reklamach. Historia lubi się powtarzać... Cóż... jeszcze 2 mecze i wracają do domu...