Wracając do domu
Piątek, 5 stycznia 2018
· Komentarze(1)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Jest około 16:45 gdy ruszam, wiatr osłabł, ale dalej jest odczuwalny, kierunek ten sam, więc może chociaż trochę mnie wspomoże. ;)
Plan na dziś, to nie jechać terenem, tylko szosy i jak najszybciej dojechać do domu. Ruch na drogach niewielki, klasycznie ciemno ;). Dzień dłuższym ale nie na tyle bym to odczuł.
Pustki na Królewskiej Tamy © amiga
Początkowo jedzie mi się niesamowicie dobrze, jednak gdzieś od Zabrza, widzę, że drogi są wilgotne, musiało kropić może padać. Mam nadzieję, że nic mnie nie dorwie, przeciwdeszczówka leży w domu, nie planowałem opadów na dzisiaj ;)
Na Wirku też wiele się nie dzieje © amiga
Gdy docieram do Kochłowic drogi już są totalnie mokre, miejscami potworzyły się kałuże, na poboczach i rowerówce spore bagno. To by było chyba na tyle z mojego wczorajszego mycia roweru. Tyle, że tym razem mam założone błotniki więc na twarzy nic nie ląduje ;). W Panewnikach odpuszczam sobie jazdę Bałtycką, nieco bliżej, ale jest tam odcinek przy placu budowy, a ciut dalej trzeba przejechać przez las w którym obecnie zalega błoto. Nie mam na to ochoty.
W Kochłowicach jakby nieco bardziej mokro © amiga
W Piotrowicach odbijam na pobliską stację benzynową, gdzie jest również myjnia, spłuczę syf. Jutro muszę trochę zabrać się za rower. Łożyska w suporcie są wybite, Linka tylnej przerzutki chodzi z oporami. Pora zamienić miejscami tarcze hamulcowe i sprawdzić stan klocków ;) Będzie co robić, ale to najlepiej na czystym rowerze...
Ponownie na myjni ;) © amiga
Do domu docieram w takim sobie czasie, sam przejazd był przyjemny :)
Plan na dziś, to nie jechać terenem, tylko szosy i jak najszybciej dojechać do domu. Ruch na drogach niewielki, klasycznie ciemno ;). Dzień dłuższym ale nie na tyle bym to odczuł.
Pustki na Królewskiej Tamy © amiga
Początkowo jedzie mi się niesamowicie dobrze, jednak gdzieś od Zabrza, widzę, że drogi są wilgotne, musiało kropić może padać. Mam nadzieję, że nic mnie nie dorwie, przeciwdeszczówka leży w domu, nie planowałem opadów na dzisiaj ;)
Na Wirku też wiele się nie dzieje © amiga
Gdy docieram do Kochłowic drogi już są totalnie mokre, miejscami potworzyły się kałuże, na poboczach i rowerówce spore bagno. To by było chyba na tyle z mojego wczorajszego mycia roweru. Tyle, że tym razem mam założone błotniki więc na twarzy nic nie ląduje ;). W Panewnikach odpuszczam sobie jazdę Bałtycką, nieco bliżej, ale jest tam odcinek przy placu budowy, a ciut dalej trzeba przejechać przez las w którym obecnie zalega błoto. Nie mam na to ochoty.
W Kochłowicach jakby nieco bardziej mokro © amiga
W Piotrowicach odbijam na pobliską stację benzynową, gdzie jest również myjnia, spłuczę syf. Jutro muszę trochę zabrać się za rower. Łożyska w suporcie są wybite, Linka tylnej przerzutki chodzi z oporami. Pora zamienić miejscami tarcze hamulcowe i sprawdzić stan klocków ;) Będzie co robić, ale to najlepiej na czystym rowerze...
Ponownie na myjni ;) © amiga
Do domu docieram w takim sobie czasie, sam przejazd był przyjemny :)