Wtorkowy poranek
W Kochłowicach © amiga
W Kochłowicach pakuję się jednak na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego, to jedyny ciut większy akcent terenowy, reszta raczej standardowo. Na drogach o dziwo jakby spokojniej.
Wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
Trafił się i rowerzysta © amiga
W Zabrzu trafiam na autobus linii 198, numer boczny 126 z nieczytelnymi tablicami rejestracyjnymi, rozpoznaję go... w środku siedzi chyba ten sam kierowca, który w marcu zepchnął mnie z drogi... Trochę się obawiam, bo jeżeli dalej tak jeździ to będzie znowu nieciekawie. Swoją drogą to tydzień temu przyszło pismo z policji, że kierowca (Ukrainiec) został ukarany. Tym bardziej ma powód by mnie nie lubić. Jakieś 300m za przystankiem autobus mnie dogania, ale nie wyprzedza, pomimo tego, że w tym miejscu jest dość szeroko, z naprzeciwka jadą samochody, Przez około 100m cały czas trzyma się w bezpiecznej odległości. Dopiero gdy widać, że jest pusto wyprzedza mnie z dużym zapasem... Gdy kabina jest na mojej wysokości trąbi.... chyba mnie poznał ;) Mam jednak nadzieję, że w podobny sposób zachowuje się wobec innych rowerzystów. Mógłbym jeszcze się przyczepić, że przekroczył podwójną ciągłą, ale... widoczność w ty miejscu była na tyle duże, że nie ma mowy o niespodziankach. Mam więc pewną satysfakcję... nauczyłem gościa wyprzedzać rowerzystów ;).... Choćby z tego powodu zakup kamerki był trafiony...
Poznaję ten autobus... i chyba tego kierowcę © amiga
On też mnie poznał, ale nauczył się wyprzedzać © amiga
Nieco dalej przy podstawówce jest Sajgon, samochody poruszają się we wszystkich możliwych kierunkach, w poprzek także... dziwne to wygląda i dziwnie się w czymś takim jedzie. To się zmieni za kilka miesięcy... ale dzisiaj trafiłem chyba na najgorszą porę...
Na szczęście do firmy coraz bliżej... jeszcze 8km i będzie spokój. Gliwice za to prawie puste... w wielu miejscach trwają jakieś drobne remonty... tyle, że nie przeszkadzają. Do firmy docieram w takim sobie czasie... mimo wszystko dobrze się jechało :)
Na bł. Czesława © amiga