Wyprawa w Świętokrzyskie z Karoliną - dzień 2 - Na Pizzę do Barka w drodze na Łysą Górę
Pierwszy postój w Końskich, wczoraj nie mieliśmy czasu by zatrzymać się tu i tam.
Kolegiata pw. Św. Mikołaja w Końskich © amiga
Kolegiata widok do góry © amiga
Zespół pałacowo-parkowy w Końskich © amiga
W Końskich zaczyna się, bądź kończy szlak Green Velo, próbujemy odszukać to miejsce, chwilę to trwa.... oznaczenie niestety jest do bani. na dokładkę MOR znajduje się na terenie ogródka Jordanowskiego. Na dokładkę sam ogródek jest zamknięty... Sens umieszczenia go w tym miejscu jest żaden. Są rowerzyści którzy jeżdżą o innych porach niż jest otwarty ogródek. A miejsce odpoczynku, przydaje się i w dzień i w nocy. Pewnie można by się spodziewać, że miejscowe pijaczki będą urządzać tutaj libacje, ale to da się rozwiązać przecież inaczej. W końcu od czego jest Policja, czy Straż Miejska (w sumie to nie wiem czy w Końskich jest ta druga formacja). Robimy więc zdjęcia MORu zza płota i ruszam dalej.
Początek szlaku Green Velo na terenie ogródka Jordanowskiego © amiga
MOR zza płotu © amiga
Kierunek Wąsocz, Stąporów, wielu atrakcji po drodze nie ma. W tej drugiej miejscowości sobota to dzień targowy, zatłoczone, zawalone, trudno przejechać. Próbujemy odszukać ruiny huty Jednak po krótkich poszukiwaniach odpuszczamy, bądź zostały już rozebrane, bądź znajdują się na terenie ogródków działkowych... Szkoda czasu. Coraz więcej podjazdów, miejscowość Huciska wita nas solidną górką... chyba będę miał uraz to miejscowości o tej nazwie ;) jadąc dalej zatrzymujemy się to tu, to tam. W okolicach Szałasu zaczyna padać, lać, chowamy się pod wiatą przystankową... jest okazja by coś zjeść, napić się i przeczekać tą ulewę... Mija dobre 10 minut. Opady są mniejsze, zakładamy kurtki i dalej w drogę. Powolutku się wypogadza. jeszcze pada, jeszcze kropi...
W Samsonowie trafiamy na całkiem przyjemne ruiny huty... Widać je z daleka, zabudowania są spore. Szkoda tylko, że nie ma dostępu do środka. Być może jesteśmy po prostu za wcześnie.
Sanktuarium Matki Bożej Wychowawczyni w Czarnej © amiga
Sanktuarium Matki Bożej Wychowawczyni w Czarnej © amiga
Przyłapana na foceniu ;) © amiga
Karolina na swoim Czarnym Bocianie © amiga
Samsonów - Ruiny Huty "Józef" © amiga
Samsonów - Ruiny Huty "Józef" © amiga
Do Zagnańska coraz bliżej, spoglądamy na zegarki, może coś zjemy? Odpoczniemy i poczekamy aż deszcze pójdą precz? Kilka fotek Bartka i ruszamy nieco dalej, odnajdujemy Pizzerię, zasiadamy w środku i grzejemy się ;). Kawa, pizza... jest przyjemnie...
Przy Bartku © amiga
Dąb Bartek w Zagnańsku © amiga
Sprawdzam prognozy, radary, to co najgorsze już przeszło, nie powinno padać. Wcześniejsza ulewa była jednak zaskoczeniem, żadna z prognoz o tym nie wspominała. Za to były informacje o burzach po 17 ;)
Im dalej jesteśmy od Zagnańska tym coraz większe górki się pojawiają, podjazdy mają po kilka km. Chcąc sobie co nieco skrócić, na mapie odnajdujemy drogę w okolicach kopalni w pobliżu Kajetanowa... po dobrych 2 km podjazdu okazuje się, że droga jest zamknięta. Strażnik pilnuje wjazdu... Ech... trochę nam to burzy plany... szukamy alternatywy... jest serwisówka wzdłuż DK73. Korzystamy z niej... dojeżdżamy na rogatki Kielc... Pozostało tylko dojechać do Górna gdzie czeka na nas kolejna kwatera...
Widok na okolicę z Masłowa © amiga
Jazda jest dość powolna, kolejne Masłowy leżą na wzniesieniach, z sakwami to szaleństwo, ale dajemy Radę, docieramy do Radlina z którego gnamy do Górna po DK74. Co prawda nie ma tutaj rowerówki, chodniki są nijakie, ale pobocze ma dobre 2 metry :) Motel/Hotel odnaleziony, zostawiamy bagaże i ruszam dalej, mamy sporo czasu do zachodu słońca. Kierunek - Łysa Góra :) Kierujemy się na Bieliny, po drodze stając od czasu do czasu. Droga powoli staje się coraz bardziej stroma.
W okolicach Huty Nowej, czuję, że strasznie mną buja... Spoglądam na tylne koło, niedobrze... Jest coś za mało powietrza... Stajemy przy kościele... 15 minut przymusowej przerwy. Wymieniam dętkę, na szukanie dziury szkoda czas, za wolno to schodzi. W razie czego mam jeszcze 2 w zapasie ;) Ruszamy dalej... Do Świętego Krzyża coraz bliżej.
Po powrocie już w domu sprawdziłem, że całość podjazdy ma około 6 km, średnie nachylenie 4,4%, najbardziej stromo jest pomiędzy 4, a 5 km gdzie norma to 9% a jest i miejsce z 14%... Ostatnie 2 km to jedynie 5% nachylenia... ale po potworze wcześniejszym czujemy to w nogach... Gdy stajemy na szczycie... nogi same się uginają...
Drewniana kapliczka w Bielinach © amiga
Kościół MB Fatimskiej w Hucie Nowej © amiga
Wjazd do Puszczy Jodłowej © amiga
Pomnik Trzech Krzyży © amiga
Radiowo-Telewizyjne Centrum Nadawcze na Łysej Górze © amiga
Dojechaliśmy - stąd ten uśmiech :) © amiga
Klasztor Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej- Sanktuarium Relikwii Drzewa Krzyża Świętego © amiga
Widok spod klasztoru © amiga
Klasztor Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej - Sanktuarium Relikwii Drzewa Krzyża Świętego © amiga
Widoki wynagradzają nam te kilka km podjazdu... warto było, na szczycie robimy przerwę, kupujemy po żurku, po kawie, dojadamy kanapki które jadą z nami cały dzień ;). I pora się zbierać, czasowo jesteśmy do przodu... Teraz będzie głównie z górki :) Powinniśmy więc dość szybko wrócić. Słońce powoli chyli się ku zachodowi a my gnamy, gnamy, gnamy...
Droga z Łysej Góry © amiga
Idealna droga © amiga
Parafia pw. św. Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny © amiga
Na miejscu w Górnie, szybka decyzja, jeszcze jedziemy do sklepu :) Jego poszukiwanie trochę zajęło, objechaliśmy całą miejscowość, ale napoje i coś na późną kolację kupione. Wracamy do hotelu, rowery grzeją się w kotłowni ;) a my w ciepłym pokoju... Dzień był intensywny... a jutro nieco mniej do przejechania, ale trzeba będzie się pośpieszyć około 16 jest pociąg powrotny we Włoszczowie.
Opis Karoliny
2 linki z trasy
Do Zagnańska:
https://video.relive.cc/8397143511_strava_15038446...
i do Górna:
https://video.relive.cc/0901243511_strava_15037734...