Dzień 3 - Z Zalipia do Węgrzyc
Niedziela, 13 sierpnia 2017
· Komentarze(2)
Opady kończą się dopiero po 8:00, jakieś pół godziny później żegnamy się z właścicielami i ruszamy do pobliskiego Zalipia.
Śniadanie ;) - sklep wiejski był licho zaopatrzony © amiga
Wioska zaskakuje, jest mocno rozproszona, domy niestety nie wszystkie umalowane, głównie te starsze, te bez ocieplenia, bez nowej elewacji. Za to malunki pojawiają się w różnych zaskakujących miejscach, na ulach, budach, stodołach... co chwilę zatrzymujemy się robimy fotki...
Gościna u Babci © amiga
Kolorowe ule © amiga
Kościół pw. św.Józefa Oblubieńca i NMP w Zalipiu © amiga
Przedsionek kościoła w Zalipiu © amiga
Wnętrze kościoła w Zalipiu © amiga
Krzyż w przedsionku © amiga
Jeszcze raz kościół w Zalipiu © amiga
OSP w Zalipiu - ciekawe jak wygląda wóz ;) © amiga
Być może był to sklep? © amiga
Starusieńki domek © amiga
Kierujemy się na Dom Malarek, to kolejne zaskoczenie, spodziewałem się czegoś drewnianego 100 letniego... a tutaj mamy nowy parterowy budynek ozdobiony tu i ówdzie. Dopiero za nim odnajdujemy niesamowicie wymalowane... wszystko :) włączenie ze stołami i drzewami :). Mija dobre kilkanaście minut :)
Dom Malarek - spodziewałem się czegoś innego ;) © amiga
Przy domu malarek © amiga
Zegar słoneczny, dzisiaj zepsuty ;) © amiga
Pomalowane drzewa © amiga
Dom Malarek © amiga
Kwiaty w ogródku © amiga
Uśmiechnięta Karolina :) © amiga
W moim magicznym domu. ciepło jest i bezpiecznie. Gościu znużony, gościu znudzony, jeśli ci kiedyś będzie po drodze, zajrzyj tu do nas koniecznie © amiga
Jadąc dalej zauważamy napis zwiedzanie, pamiątki... skręcamy do Zagrody Trojniaków, na miejscu trafiamy na innych turystów, właścicielka oprowadza nas po chałupinie, pokazuje przedmioty ręcznie robione, ręcznie malowane, opowiada o historii tego miejsca, skąd wzięły się malowidła, wspomina Felicję Curyłową od której to się zaczęło. Sporo ciekawych informacji, tyle, że kobieta gada jak nakręcona... czasami powtarzając się ;). "Zwiedzanie" kosztuje 2 zł, ale dodatkowo kupujemy drobne upominki, pozostali turyści też zostawiają trochę grosza :). Było wiele pięknych rzeczy, tylko wieźć to na rowerze to bez sensu... może kiedyś w innych okolicznościach się obkupimy bardziej :)
W zagrodzie Trojniaków © amiga
Betlejka ;) Zalipska © amiga
Nieopodal znajduje się Zagroda Felicji Curyłowej niestety trwa remont, nie będzie możliwości zwiedzania, cóż... będzie powód by tutaj wrócić. Naprzeciwko znajduje się kolejny dom pięknie wymalowany, szyld wskazuje, że można tutaj kupić pamiątki. My już jednak mamy drobiazgi i możemy jechać dalej. Przy okazji, Dom Malarek i te 2 miejsca do zwiedzania są otwarte od około 11. Zagroda Trojniaków chyba wyjątkowo otworzyła się wcześniej :)
Zagroda Felicji Curyłowej © amiga
Tutaj też można kupić pamiątki © amiga
Wszędzie można trafić na malunki © amiga
Opuszczamy Zalipie, jako, że nie mamy map korzystamy w dalszym ciągu z nawigacji, wspieramy się jednak mapami umieszczonymi przy atrakcjach małopolskiego. Daje to sporo, inaczej przejazd byłby nieco bez sensu... Podjeżdżamy pod kościółki drewniane, pod stare cmentarze. W Otfinowie krótki postój przy sklepie, chwila rozmowy z tubylcami i radzą nam jak jechać dalej. W efekcie jak się później okaże, nadrabiamy nieco drogi, jadąc do promu dookoła ;) Stan wody na Dunajcu nie jest zbyt wysoki, brak większych opadów, lekka susza. Może nie jest tak źle jak 2 lata temu na Bugu, jednak brak wody jest widoczny.
Kościół Świętego Zygmunta w Żelichowie © amiga
Cmentarz z I wojny światowej przed Otfinowem © amiga
Krótka przerwa na promie na Dunajcu © amiga
Niski poziom wody © amiga
Po przepłynięciu Dunajca, jedziemy ciut dookoła, zaliczając kolejny cmentarz wojskowy, docieramy do Zborowa gdzie znajduje się drewniana dzwonnica. Gdy robimy zdjęcia zaczynają się kręcić mieszkańcy, stroją kościół, wieszają kwiaty. Chyba będą dziś świętować. Czyżby to dożynki? Wyjeżdżając natykamy się na fury wiozące wystrojone osoby, może zespoły ludowe? Aż szkoda, że wyjechaliśmy tak wcześnie.
Cmentarz z I Wojny Światowej w okolicach Miechowic Małych © amiga
Ukwiecone ogrodzenie kościoła © amiga
Drewniana dzwonnica przy kościele w Zaborowie © amiga
Kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Zaborowie © amiga
Dzwonnica przykościelna w Zaborowie © amiga
Słonecznik © amiga
Zbliżamy się nieubłaganie do miejsca gdzie nasze mapy analogowe coś już pokazują, to okolice Ujścia Solnego nad Rabą. Po drodze oczywiście zaliczamy kilka atrakcji.
Dwór w Dołędze © amiga
Zabytkowy pałac Kępińskich w Szczurowej © amiga
Ujście Solne - remiza strażacka © amiga
Drewniany domek w Ujściu Solnym © amiga
I wszystko było by w porządku gdyby nie most. Jest długi, jest wąski, jazda na nim to wahadło, po kilka samochodów raz w jedną, raz w drogą stronę, bardzo wąski chodnik... Czas na przejazd na tyle krótki, że jadące samochody muszą się spieszyć, myślę, że 80-90 km/h to norma. Częściowo prowadząc rower, częściowo jadąc docieramy na drugi brzeg. Rowerem w żaden sposób nie ma możliwości przejazdu na jednych światłach... Cały czas trzeba obserwować, czy z drugiej strony nie ruszają, czy nie trzeba zjechać, uciec na bok. Przyznam się, że do tej poty nie widziałem tak złego rozwiązania. Most nie robi wrażenia starego. czyżby brakło kasy?
Chyba najgorsza możliwa przeprawa przez rzekę z jaką miałem do czynienia - Ujście Solne © amiga
Wały przy Rabie © amiga
Po drogiej stronie docieramy do Nowego Brzeska, to dobra pora na obiad, w centrum nijak, jest kebab, ale odstrasza, jest hotel, ale zamknięty. kilka sklepów, ale nie o to nam chodzi. Zamieniamy kilka słów z miejscowymi. Kierując nas do klasztoru Ojców Pijarów, Podobno tam jest restauracja. Jedziemy. Na miejscu spinamy rowery, wchodzimy do środka i... szok... Piękny 3 gwiazdkowy hotel, fajna restauracja. Siadamy zamawiamy.... Jedzenie pyszne, nie za drogie. Za solidny obiad (wzięliśmy placek z gulaszem i surówki + największą kawę) zapłaciliśmy coś koło 50 zł. Porcje wielkie. Ciężko się ruszyć. Jednak trzeba. Czeka nas około 40 km w kierunku Krakowa. Pewne jest jedno, płasko już nie będzie :)
Nowe Brzesko - zespół klasztorny Ojców Pijarów i Hotel i Restauracja św. Norberta © amiga
Okolice Rudna Dolnego © amiga
Na polach w okolicach Wierzbna © amiga
Droga do Wierzbna © amiga
Tak jak się spodziewaliśmy górki, dolinki, na tych pierwszych prędkość spada < 10 km/h na drugich przekracza 30 :). Pogoda zmienia się, wyszło słońce, jest przyjemnie ciepło... coś pięknego. Podziwiamy okolicę, rozglądamy się na boki. Jednak po głowie chodzi nam nocleg. Szukamy na mapie noclegowni... Niestety długo, długo nie ma nic. W Wysiołku Luborzyckim jest zaznaczona agroturystyka. Okazuje się na miejscu że to katolicki dom pielgrzyma - Kolping. Nikogo nie ma, Karolina dzwoni na podany telefon, dowiaduje się, że pani jest gdzieś na wyjeździe, dzisiaj mają zamknięte, musiałaby gdzieś dzwonić, ktoś musiałby przyjechać... cena 50 zł za osobę... Odechciewa się wszystkiego. Dziękujemy za taką łachę...
Drewniana kaplica św. Barbary (1892) w Wierzbnie © amiga
Siedliska - kapliczka na szczycie podjazdu © amiga
Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Biórowie Wielkim © amiga
Drewniany kościółek WNMP w Biórowie Wielkim © amiga
Szkoda, że był zamknięty © amiga
Obdzwaniamy kilka miejsc noclegowych znalezionych na necie i znajdujemy :) tuż przy Krakowie, dokładniej w Węgrzycach. Gnamy tam bo czasu wiele nie ma do zachodu słońca. gdy docieramy na miejsce jest już ciemno. pokój jest lekko klaustrofobiczny... dziwnie umieszczone wejście do łazienki... ta ostatnia wygląda jakby przeniesiono ją z lat 70 tych :). Przy czym nie jest źle. Rowery nocują z nami w pokoju... Niestety sklepy pozamykane. Ratujemy się na pobliskiej stacji benzynowej. Mamy jeszcze trochę czasu by rozrysować naszą jutrzejszą trasę :). Noclegu poszukamy w trasie...
A jeszcze jedno... nocujemy w Hoteliku u Niny. Ceny wysokie. Kolping byłby nieco tańszy, ale obsługa skutecznie nas zraziła do siebie. Gdy uwzględnimy śniadanie w pierwszym dniu w hotelu 3 gwiazdki, to Nina jest droższa od tego hotelu. Najważniejsze, że mieliśmy kont do spania i plany na jutro :)
Opis Karoliny: Tymoteuszka.bikestats.pl