Gonitwa na kolejną sesję rehabilitacyjną

Środa, 9 sierpnia 2017 · Komentarze(0)
Udaje mi się wyjechać o 13:30, w chwili gdy na zewnątrz żar leje się z nieba... ale co zrobić, za 2 godziny muszę być w szpitalu. 5 zabiegów za mną, jeszcze drugie tyle.. Z pozytywów, ćwiczenia pomagają, pewnie rower też się do tego dokłada, ruchliwość nadgarstka to już około 80% tego co powinno być. Jeszcze czuję ból, coś jest dalej nie tak, ale po tygodniu różnica jest niesamowita... :)
Wiatr średnio ma ochotę pomagać, wieje z południowego-zachodu, czasami daje w kości innym razem nieco pomaga... 
Piknik na skraju parku ;)
Piknik na skraju parku ;) © amiga
Jadę standardowym szlakiem, bez kombinowania, bez wycieczek na boki... muszę dotrzeć na czas... na Wirku znowu pakuję się na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego. Na szczęście widzę, że mam lekki zapas czasu, nie muszę specjalnie naciskać na pedały. Do domu docieram nieco przed zakładanym czasem. 
Gorąco, ale przyjemnie
Gorąco, ale przyjemnie © amiga
W Piotrowicach na skrzyżowaniu
W Piotrowicach na skrzyżowaniu © amiga
Szybki prysznic i lecę do szpitala. Tam mnie "męczą" prawie 2 godziny... jednak warto, jeżeli postępy będą tak duże, to zniosę każdy ból, każde ćwiczenie. 
Wyjątkowo w tym tygodniu to ostatni rowerowy dojazd do pracy. Jutro parę spraw do pozałatwiania, a w piątek w końcu krótki urlop... oczywiście rowerowy

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa mojae

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]