Zdążyć na rehabilitację ;)

Środa, 2 sierpnia 2017 · Komentarze(3)
Dzień postawiony na głowie, ale zanosi się na to, że kolejne 2 tygodnie takie będą... Zaczynam rehabilitację, godzina do bani, rozkłada mi plan dnia, na 13:30 muszę być w szpitalu/przychodni w Ochojcu... Wyjeżdżam z firmy około 11:45, już dzisiaj tu nie wrócę, pracę biorę do domu... 
Jest obrzydliwie gorąco, w cieniu około 30 stopni... na niebie trochę chmur, ale niewiele to zmienia. Jestem po lekkim drugim śniadaniu, płyny uzupełnione, będzie dobrze, boję się jedynie, że spadek kondycji będzie odczuwalny i nie wyrobię się na czas... 
Skracam ile się da, przez lasek Makoszowski, odbijam szybciej niż zwykle na Pawłów, jest okazja, więc ją wykorzystuję. Zaskakuje mnie że wyprzedzam rowerzystów, jak? Przecież 1.5 miesiąca nie jeździłem, na dokładkę jadę na szerokich oponach... Pod górki łapię powietrze jak ryba... ale nie ma obijania się, widzę, że zwykłe 5% nachylenie potrafi mnie zabić... 
W okolicach południa w lasku Makoszowskim
W okolicach południa w lasku Makoszowskim © amiga
Chyba dorobiłem się fotki ;)
Chyba dorobiłem się fotki ;) © amiga
Na Mrówczej Górce pomiędzy Kochłowicami a Wirkiem ledwo zipię, ale wjeżdżam nie poddaję się... za to czuję ból... ból miejsca na 4 litery i nie jest to ani ręka, ani noga... to tam gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę... ;) Przerwa zrobiła swoje. Muszą minąć 2 tygodnie by organizm się przyzwyczaił. gdy Docieram do Panewnik, czuję wyczerpanie, ciężko jest na podjeździe na Bałtyckiej, dalej nawet lekki zjazd nie pomaga... Tyle dobrze, że jestem prawie w domu... Ostatnie 3 km jadę siłą woli... Docieram do drzwi około 13:10... Mam 5 minut na szybki prysznic, przebranie się i wyjście ;)
W Kochłowicach
W Kochłowicach © amiga
Jeszcze 1000m do domu
Jeszcze 1000m do domu © amiga
10 minut obsuwy, na szczęście wspomagam się autobusem. Do szpitala docieram z opóźnieniem 4 minutowym, więc w zasadzie żadnym... Uff... 40 minut ćwiczeń i masażu.. 15 minut pola magnetycznego... O ile to drugie mam wrażenie, że nic nie pomaga (chociaż pani technik twierdzi inaczej), to ćwiczenia zaskakują, niby proste, i prawą ręką wykonuję je bez problemu, to lewą... mogę zapomnieć, blokada w połowie zakresu ruchu... Cóż... trzeba będzie nad tym popracować. Do domu wracam grubo po 15... zmęczony jak diabli. Dopiero wtedy analizuję zapis Garmina... Dowiaduję się, że na powrocie prawie cały czas jechałem w czwartej i piątej strefie....
1 strefa - 17 sekund
2 strefa - 28 sekund
3 strefa - 2 minuty i 33 sekundy
4 strefa - 43 minuty i 45 sekund
5 strefa - 41 minut i 25 sekund

Chyba pierwszy raz widzę taki wynik... 
Ręka wytrzymała, orteza pomaga, pewnie gdybym się przyznał lekarzowi bądź fizjoterapeucie to by mnie zabili... może tylko śmiechem, a może ku przestrodze dla innych... 

Komentarze (3)

Anwi Jakoś trzeba podołać wszystkiemu :)
Gość Trzymam się ;)

amiga 06:08 czwartek, 3 sierpnia 2017

3maj się Wariacie

Gość 20:47 środa, 2 sierpnia 2017

Upał, praca, rehabilitacja - siła złego na jednego, ale widzę,że walczysz zawzięcie.

anwi 17:04 środa, 2 sierpnia 2017
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zdraz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]