Wycieczkowo do Wisły z zaliczeniem gleby

Poniedziałek, 19 czerwca 2017 · Komentarze(10)
Upłynęło już trochę wody w Wiśle od tej wycieczki, trzeba jednak uzupełnić wpis..., tym bardziej, że nie wiadomo kiedy będzie kolejny....

Jest poniedziałek, mam wolne, dzień zapowiada się ciepły, przyjemny, jutro jadę na krótko do pracy, a później szkolenie w Warszawie. Rowera nie będę widział przynajmniej kilka dni. Kierunek wybrany w ostatniej chwili... Wisła.

Ruszam około 7:00, jest jeszcze chłodno w cieniu, chwilami po 15 stopni, ale w słońcu jest przyjemnie. Kierunek Wilkowje, Żwaków, Paprocany. Sporo szutrów na początku, trochę we znaki daje się chłód i wilgoć w lasach, ale wiem, że wracając będę szukał takich miejsc...;)

Bocian w Wilkowyjach
Bocian w Wilkowyjach © amiga
Uwielbiam takie ścieżki
Uwielbiam takie ścieżki © amiga

W Kobiórze jadę nieco inaczej niż zwykle, tracę szlak, jest źle oznaczony, trafiam za to nad urokliwy staw, muszę zawrócić i odszukać żółty rowerowy ;), udaje się, do Pszczyny nie mam żadnych problemów, jadąc ścieżkami zaskakuje mnie tak mała liczba rowerzystów, tyle, że po chwili przypominam sobie, że to dzień roboczy... ludzie siedzą w pracy.... To ja mam inaczej ;)
Chyba coś pokręciłem ;) droga skończyła mi się stawem ;)
Chyba coś pokręciłem ;) droga skończyła mi się stawem ;) © amiga
Park i pałac w Pszczynie
Park i pałac w Pszczynie © amiga
Na zaporze w Goczałkowicach
Na zaporze w Goczałkowicach © amiga
Za Goczałkowicami zaczynają się szlaki których, za dobrze nie znam, mniej więcej wiem gdzie się kierować, ale nic więcej... raz pakuję się na drogą prowadzącą wprost do zalewu ;)... Była asfaltowa, w przeciwieństwie do tej właściwej. Odpuszczam sobie Rudziczkę, nie mam ochoty na darmo zaliczać górkę, bo ani widoków jakiś oszałamiających nie ma, ani sama miejscowość nie jest urokliwa... Byłem, widziałem i jak nie będę miał jakiegoś wyraźnego celu to tam się nie wybieram ;)
Zawsze gotów do obrony kraju
Zawsze gotów do obrony kraju © amiga
Intryguje mnie po co ta stacja, dookoła las
Intryguje mnie po co ta stacja, dookoła las © amiga
Pomnik pomiędzy rozlewiskiem
Pomnik pomiędzy rozlewiskiem © amiga
Od Skoczowa jadę na Brenną, dopiero nieco dalej odbijam na Górki Małe, lubię tędy jeździć... droga spokojna, trochę się pnie, ale widoki... to właśni dla nich lubię się pomęczyć. 
Góry już widać
Góry już widać © amiga
Płynie Wisła płynie
Płynie Wisła płynie © amiga
Na spokojnie docieram do Wisły, jest dopiero południe, pora coś zjeść, w centrum zamawiam szaszłyk. ten okazuje się około 30dkg mięsa z 2 krążkami cebuli ;), drogie danie i ... nie za dobre.
Pociąg powrotny jedzie dopiero za kilka godzin, coś trzeba zrobić, jadę więc na Salmopol, byłem tam rok temu z Darkiem, tyle, że coś mnie męczy, to chyba ten obiad... za dużo? Coś nie tak z mięsem... jeszcze nie zaczął się podjazd a mam dość, ale... jak już obrałem ten kierunek to jadę ;)
Zdecydowanie odradzam jedzenie w tym miejscu, nie dość że drogo, to nijakie to coś jest
Zdecydowanie odradzam jedzenie w tym miejscu, nie dość że drogo, to nijakie to coś jest © amiga
Wisła w centrum Wisły
Wisła w centrum Wisły © amiga
Jak dzisiaj jest tutaj pusto
Jak dzisiaj jest tutaj pusto © amiga
Skocznia im. Adama Małysza w Wiśle Malince
Skocznia im. Adama Małysza w Wiśle Malince © amiga
W drodze na Salmopol
W drodze na Salmopol © amiga
Od czasu do czasu między drzewami widać dolinki i okoliczne górki
Od czasu do czasu między drzewami widać dolinki i okoliczne górki © amiga
Na szczycie Salmopolu
Na szczycie Salmopolu © amiga
Dojazd na szczyt zajmuje mi sporo czasu, ledwo żyję, jeszcze ta temperatura > 30 stopni... Ze szczytu kieruję się do Szczyrku i dalej na Bielsko, to ostatnie przyprawia mnie o zawrót głowy, trochę sprawę ratują DDRki, ale to nie załatwia wszystkiego... 
Szaszłyk dalej mnie męczy, ale mam ochotę na lody, najlepiej kwaśne ;) W centrum Szczyrku krótka przerwa, lody obłęd, sorbet kilka smaków... wszystko kwaśne, rewelacja... :) Teraz mogę jechać dalej...
Zjazd do Szczyrku
Zjazd do Szczyrku © amiga
Pora na coś kwaśnego
Pora na coś kwaśnego © amiga
Skocznia w Szczyrku
Skocznia w Szczyrku © amiga
Bielsko to tak jak się spodziewałem walka na drogach, jedynie centrum jako tako poszło, obrzeża to horror, podobnie jak przejazd przez Czechowice-Dziedzice... ale trzeba to zrobić. Do domu coraz bliżej... W Goczałkowicach trochę para schodzi, w końcu znam już szlak do domu, zostało około 40 km :)... kierunek Pszczyna... 
Staw w Goczałkowicach-Zdroju
Staw w Goczałkowicach-Zdroju © amiga
Wjeżdżam na drogę wzdłuż wodociągu i... na progu zwalniającym zaliczam glebę..., boli... dostałem m.in. w splot słoneczny. Nikogo w okolicy nie ma... mija dobre kilkanaście sekund zanim oddycham normalnie, widzę zadrapania na łokciu, coś drobnego na kolanach.. rower cały... Cóż... do domu jakoś dojadę... to max 2 godziny spokojnym tempem...
Wsiadam na rumaka... i ... coś jest nie tak. Lewy nadgarstek rwie, każdy wybój to jakaś masakra... Z jedną ręką na kierownicy jadę około km... tak się nie da. Nadgarstek lekko puchnie...
Odpalam nawigację, sprawdzam który dworzec pkp mam najbliżej... - Pszczyna  około 3km... tam się kieruję, jeszcze chwilę jadę, ale nie mogę... boli jak diabli...schodzę z rowera i go prowadzę
Przeklęte progi zwalniające
Przeklęte progi zwalniające © amiga
Po drodze zaliczam aptekę, kupuję altacet, bandaż, wodę utlenioną, coś jeszcze smaruję tylko nadgarstek i lecę na dworzec. Pociąg przyjeżdża po około 5 minutach. Mam problem by wsadzić rower do pociągu... lewą ręką nie jestem w stanie się przytrzymać...
Wewnątrz zaczynam się opatrywać, pomimo tego, że było sporo ludzi ruszył się tylko około 20 letni chłopak - punk... pomógł mi zawinąć prawy łokieć...
Mija kilkadziesiąt minut...Dojeżdżam do Piotrowic... wysiadam, znowu problem z przytrzymaniem się... 
Rower prowadzę, nie próbuję wsiadać...
W domu szybki prysznic, mycie z użyciem jednej ręki i lecę do szpitala....

Po 5 godzinach spędzonych w szpitalu dowiedziałem się, że mam złamany koniec kości promieniowej z przemieszczeniem grzbietowym, pęknięcie końca dalszego kości łokciowej... założona szyna gipsowa... i informacja, że przez 6 tyg... raczej nie pojeżdżę :(

Komentarze (10)

Irek34 Też miałem wcześniej kilka przygód z progami, ale pierwszy raz aż tak gruchnąłem... Jeszcze tylko 4 tygodnie... Nie mogę się doczekać :)

Dzięki :)

amiga 06:53 poniedziałek, 3 lipca 2017

Oj te progi też już leżałem przez te nie oznaczone cuda . A tobie zdrówka i szybkiego powrotu na trasy .

Irek34 18:21 piątek, 30 czerwca 2017

Kasik Dzięki, szkoda, że w lato... :(
Biber Dzięki....
Tymoteuszka Oj swędzi, swędzi, już raz to poodwijałem by umyć rękę i wymienić bandaże... Swędzenie może doprowadzić do szału.... To już 1.5 tygodnia... jeszcze tylko 4.5 ;) Czas mam nadzieję, że szybko zleci...

amiga 14:14 środa, 28 czerwca 2017

Ręka pod gipsem Cię nie swędzi?
1,5 tygodnia już minęło.
Jest ciepło, ale burzowo i deszczowo, więc dobrze, że nie jeździsz ;)
Hm...mnie w Kielcach, po drugim i ostatnim mam nadzieję upadku też nie chciał nikt pomóc.
Za to siniaki i łokieć okaleczony strasznie swędzą. Goją się. Czasami zachowuje się jak jakaś małpa drapiąca się tu i tam, dziwnie to wygląda chyba :p

Tymoteuszka 14:02 środa, 28 czerwca 2017

Szybkiego powrotu na rower!

biber 15:14 wtorek, 27 czerwca 2017

szybkiego powrotu do zdrowia!
Najgorzej w lato, ale zleci :)

KASIK 19:09 poniedziałek, 26 czerwca 2017

Limit Złamanie niestety mnie wyłącza na jakiś czas... Mam nadzieję, że będzie się to szybko zrastać...
Anvi Dzięki, mam nadzieję, że kości szybko się zrosną... :)
Sezon w pełni... cóż... widocznie tak miało być, lekcja pokory, ale prawie tydzień zleciał ;), jeszcze tylko 5 ;)Trasa była po zamieszkanych terenach, myślę, że w końcu ktoś by mnie odnalazł... pytanie tylko czy ten ktoś nie wziąłby mi rowera, a mnie nie wrzucił do rowu ;)
Bod10 Tydzień już prawie minął ;) Będzie dobrze...Poza tym kto by jeździł w takie upały ;)

amiga 07:09 poniedziałek, 26 czerwca 2017

6 tygodni szybko minie. Oby się szybko zrastało i wracaj na rower.

Bod10 09:39 niedziela, 25 czerwca 2017

Oj, jaka przykra wiadomość. Lato w pełni a Ty unieruchomiony. Inna sprawa, że nie jest dobrze wybierać się samemu na takie długie trasy. Gdybyś stracił przytomność nie wiadomo, jakby się to potoczyło. Wracaj szybko do zdrowia :) Czekamy na Twoje nowe wycieczkowe wpisy.

anwi 07:03 niedziela, 25 czerwca 2017

Uuuuu... A ja się zastanawiałem dlaczego brak wpisów. Bezkomplikacyjnego powrotu do zdrowia bo przyspieszyć się nie da. Strasznego pecha miałeś.

limit 17:00 sobota, 24 czerwca 2017
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa enzes

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]