Wtorkowe dymanie pod wiatr
Wtorek, 13 czerwca 2017
· Komentarze(1)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Ruszam kilka minut po 7, z rana zbierałem się jak mucha w smole... za oknem słońce i wiatr, to chyba on wpływał na moje przygotowania. Termometr pokazywał około 15 stopni...
Jest wtorek, ruch na drogach masakryczny... dzieje się. W sumie spodziewałbym się tego raczej w poniedziałek...
Z górki na pazurki... szkoda, że tylko kawałek © amiga
Już na pierwszych km wiem, że będzie walka, wiatr w twarz, silny porywisty, urywający głowy.... i to gdzieś koło kolan...
Na bałtyckiej zatrzymuje mnie operator koparki, szuka ulicy Ziembowej... ktoś mu powiedział, że to boczna Bałtyckiej, ale jak długo tutaj jeżdżę to takiej nie kojarzę, niedaleko idzie jakaś mieszkanka, odsyłam go do niej... tylko mieszkaniec może wiedzieć gdzie takie coś jest... W firmie sprawdzam... i nie mogłem wiedzieć... nie przejeżdżam tamtędy... to nie jest boczna Bałtyckiej... wpierw trzeba odbić na ul Bema, a dopiero z niej na Ziembową... droga jest ślepa, więc nikt kto nie musi tam się nie zapuszcza...
Po krótkiej wymianie zdań jadę dalej, Kochłowice i Wirek poszły sprawnie, chociaż zamiast standardowym szlakiem pojechałem wzdłuż potoku Bielszowickiego, dzisiaj śmierdział okrutnie... ja tutaj jadę od czasu do czasu, więc wdycham to może przez 10 minut... na całej trasie. Za to nie zazdroszczę mieszkańcom pobliskich osiedli... chyba, że przywykli ;)
Gdzie jest ulica Ziembowa? © amiga
Niby słońce świeci, ale za ciepło nie jest © amiga
Chwila odpoczynku od samochodów © amiga
W Zabrzu jestem o 7:58, lekko nie ma, samochodów jak mrówków, ale do czasu... szybko zaczyna się luzować, a gdy wyjeżdżam z Zabrza, jest już prawie pusto, zostało tylko zaliczyć ostatnie niecałe 6 km Gliwic. To szło trochę opornie przez wiatr i otwarty teren, chyba najgorzej było pod wiaduktem A1 gdzie nastąpiła kumulacja wiatru... w jednej chwili wyhamowało mnie do 18 km/h ;)
Tutaj jak zawsze pusto © amiga
Uwielbiam takie niebo, tylko czemu tak wieje © amiga
Docieram do firmy w takim sobie czasie, ale gdy patrzę na puls, to jednak wiem czemu czułem się jakbym robił górkę w Korbielowie ;)
Jest wtorek, ruch na drogach masakryczny... dzieje się. W sumie spodziewałbym się tego raczej w poniedziałek...
Z górki na pazurki... szkoda, że tylko kawałek © amiga
Już na pierwszych km wiem, że będzie walka, wiatr w twarz, silny porywisty, urywający głowy.... i to gdzieś koło kolan...
Na bałtyckiej zatrzymuje mnie operator koparki, szuka ulicy Ziembowej... ktoś mu powiedział, że to boczna Bałtyckiej, ale jak długo tutaj jeżdżę to takiej nie kojarzę, niedaleko idzie jakaś mieszkanka, odsyłam go do niej... tylko mieszkaniec może wiedzieć gdzie takie coś jest... W firmie sprawdzam... i nie mogłem wiedzieć... nie przejeżdżam tamtędy... to nie jest boczna Bałtyckiej... wpierw trzeba odbić na ul Bema, a dopiero z niej na Ziembową... droga jest ślepa, więc nikt kto nie musi tam się nie zapuszcza...
Po krótkiej wymianie zdań jadę dalej, Kochłowice i Wirek poszły sprawnie, chociaż zamiast standardowym szlakiem pojechałem wzdłuż potoku Bielszowickiego, dzisiaj śmierdział okrutnie... ja tutaj jadę od czasu do czasu, więc wdycham to może przez 10 minut... na całej trasie. Za to nie zazdroszczę mieszkańcom pobliskich osiedli... chyba, że przywykli ;)
Gdzie jest ulica Ziembowa? © amiga
Niby słońce świeci, ale za ciepło nie jest © amiga
Chwila odpoczynku od samochodów © amiga
W Zabrzu jestem o 7:58, lekko nie ma, samochodów jak mrówków, ale do czasu... szybko zaczyna się luzować, a gdy wyjeżdżam z Zabrza, jest już prawie pusto, zostało tylko zaliczyć ostatnie niecałe 6 km Gliwic. To szło trochę opornie przez wiatr i otwarty teren, chyba najgorzej było pod wiaduktem A1 gdzie nastąpiła kumulacja wiatru... w jednej chwili wyhamowało mnie do 18 km/h ;)
Tutaj jak zawsze pusto © amiga
Uwielbiam takie niebo, tylko czemu tak wieje © amiga
Docieram do firmy w takim sobie czasie, ale gdy patrzę na puls, to jednak wiem czemu czułem się jakbym robił górkę w Korbielowie ;)