Powrót z pracy przez pola Runmageddonu
Piątek, 9 czerwca 2017
· Komentarze(2)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Ruszam ciut przed 17, jakoś nie mogłem wyjść... chociaż komputer wyłączony dobre 40 minut temu...
Cóż... przynajmniej pogoda dopisuje, wiatr się utrzymał, tym razem mam go w twarz ;), gorąc bije od asfaltu, uświadamiam sobie, że bardzo mało w tym roku jeździłem "terenowo", chyba ani razu nie przejechałem jeszcze przez hałdę na Sośnicy... trzeba to trochę odrobić...
Jadę więc w jej kierunku i małe zaskoczenie..., drogi częściowo poblokowane, oznaczenia wskazują że zaczyna się Runmageddon, liczę na to, że dopiero zbierają się zawodnicy, a nie że biegną... bo jestem tego pewien, że kilka razy ich szlak będzie przecinał mi drogę.. Wąskimi ścieżkami jadę dookoła hałdy, widzę w wielu miejscach taśmy ze stosowną informacją, nie zazdroszczę zawodnikom... będę mieli do robić, masa skarp, urwisk do pokonania, a jako gratis bagna i rowy ze starą stojącą i śmierdzącą wodą ;)
Zaskoczył mnie parking Runmageddonu w tym miejscu © amiga
Gdy widzę fragmenty trasy, to... zupełnie nie zazdroszczę zawodnikom ;) © amiga
Pogoda rewelacja © amiga
Kolejny raz przecinam szlak Runmageddonu... po lewej bagna, po prawej rów i hałda ;) © amiga
Wyjeżdżam w Makoszowach, jadę dzisiaj wyjątkowo na luzie, pewnie to dlatego, że jest piątek, za kilka dni będzie weekend Bożocielny, jest szansa, że uda się gdzieś pojechać rowerem, oby tylko pogoda dopisała. Co ciekawe kierunek wyjazdu jest jeszcze dla mnie niespodzianką, okaże się w ostatniej chwili gdy pojawią się bardziej wiarygodne prognozy pogody... W końcu nikt nie chce się taplać w błocie... no może poza zawodnikami Runmageddonu ;)
Zjazd ze starej hałdy w Makoszowach © amiga
Trochę rowerzystów się ruszyło dzisiaj © amiga
Z lasu na chwilę wyjeżdżam do dopiero na Halembie... korci mnie by przystanąć na kilka min przy lodziarni, ale pokonuję pokusę... ;) kierunek lasy Panewnickie ;) na ul Piotra Skargi mijam kilkunastu rowerzystów. Pogoda dopisuje więc czemu nie ;)...
Na Starych Panewnikach trafiam na debila który skręca jakieś 50m przede mną do sklepu blokując rowerówkę, muszę przyhamować, odbić na lewo, bo gość chyba się przeliczył z umiejętnościami, mam ochotę przygotować krótki filmik i podesłać go policji... przejrzę jeszcze raz nagranie, numer rejestracyjny jest dobrze widoczny...
Jak mu okropnie skrzypiał rower... masakra © amiga
Gość chyba próbuje mi zajechać drogę © amiga
Głupek do potęgi © amiga
Dobrze, że to blisko domu, jeszcze tylko paczkomat, do odebrania nowe buty... tym razem XLC, podobno to marka hibieke... w domu po rozpakowaniu okazuje się, że pomimo dość niskiej ceny są wykonane z niezłych materiałów, wydaje się, że posłużą znowu co najmniej rok (u mnie to jak 5 lat u pozostałych rowerzystów)... Pierwsza przejażdżka w nich najwcześniej w niedzielę, jutro ma lać... szkoda nowych butów...
Tylko przez pasy i będę w domu © amiga
Cóż... przynajmniej pogoda dopisuje, wiatr się utrzymał, tym razem mam go w twarz ;), gorąc bije od asfaltu, uświadamiam sobie, że bardzo mało w tym roku jeździłem "terenowo", chyba ani razu nie przejechałem jeszcze przez hałdę na Sośnicy... trzeba to trochę odrobić...
Jadę więc w jej kierunku i małe zaskoczenie..., drogi częściowo poblokowane, oznaczenia wskazują że zaczyna się Runmageddon, liczę na to, że dopiero zbierają się zawodnicy, a nie że biegną... bo jestem tego pewien, że kilka razy ich szlak będzie przecinał mi drogę.. Wąskimi ścieżkami jadę dookoła hałdy, widzę w wielu miejscach taśmy ze stosowną informacją, nie zazdroszczę zawodnikom... będę mieli do robić, masa skarp, urwisk do pokonania, a jako gratis bagna i rowy ze starą stojącą i śmierdzącą wodą ;)
Zaskoczył mnie parking Runmageddonu w tym miejscu © amiga
Gdy widzę fragmenty trasy, to... zupełnie nie zazdroszczę zawodnikom ;) © amiga
Pogoda rewelacja © amiga
Kolejny raz przecinam szlak Runmageddonu... po lewej bagna, po prawej rów i hałda ;) © amiga
Wyjeżdżam w Makoszowach, jadę dzisiaj wyjątkowo na luzie, pewnie to dlatego, że jest piątek, za kilka dni będzie weekend Bożocielny, jest szansa, że uda się gdzieś pojechać rowerem, oby tylko pogoda dopisała. Co ciekawe kierunek wyjazdu jest jeszcze dla mnie niespodzianką, okaże się w ostatniej chwili gdy pojawią się bardziej wiarygodne prognozy pogody... W końcu nikt nie chce się taplać w błocie... no może poza zawodnikami Runmageddonu ;)
Zjazd ze starej hałdy w Makoszowach © amiga
Trochę rowerzystów się ruszyło dzisiaj © amiga
Z lasu na chwilę wyjeżdżam do dopiero na Halembie... korci mnie by przystanąć na kilka min przy lodziarni, ale pokonuję pokusę... ;) kierunek lasy Panewnickie ;) na ul Piotra Skargi mijam kilkunastu rowerzystów. Pogoda dopisuje więc czemu nie ;)...
Na Starych Panewnikach trafiam na debila który skręca jakieś 50m przede mną do sklepu blokując rowerówkę, muszę przyhamować, odbić na lewo, bo gość chyba się przeliczył z umiejętnościami, mam ochotę przygotować krótki filmik i podesłać go policji... przejrzę jeszcze raz nagranie, numer rejestracyjny jest dobrze widoczny...
Jak mu okropnie skrzypiał rower... masakra © amiga
Gość chyba próbuje mi zajechać drogę © amiga
Głupek do potęgi © amiga
Dobrze, że to blisko domu, jeszcze tylko paczkomat, do odebrania nowe buty... tym razem XLC, podobno to marka hibieke... w domu po rozpakowaniu okazuje się, że pomimo dość niskiej ceny są wykonane z niezłych materiałów, wydaje się, że posłużą znowu co najmniej rok (u mnie to jak 5 lat u pozostałych rowerzystów)... Pierwsza przejażdżka w nich najwcześniej w niedzielę, jutro ma lać... szkoda nowych butów...
Tylko przez pasy i będę w domu © amiga