Powrót z pracy
Poniedziałek, 5 czerwca 2017
· Komentarze(0)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Ruszam po 17, jeszcze kilka osób mnie zaczepiło o wycieczkę tą do Zakopca... zdaje się, że ci którzy pojechali byli zadowoleni, a Ci którzy nie pojechali, żałowali jak diabli....
Uda i łydki dalej bolą, walka ze schodami mnie przerasta, za to na rowerze jest jakby lepiej, tyle, że na niewielkich przełożeniach i z niewielką kadencją. Na dokładkę zabrałem ze sobą sakwy z rzeczami po wyjeździe... Sporo tego, kręcić się nie chce, i jeszcze ten wiatr w twarz....
Piękna pogoda © amiga
Późny wyjazd to mniejszy ruch, dopiero w Bielszowicach jakiś debil w ciężarówce wyprzedza mnie z zza dużą prędkością. Na Wirku dochodzę do wniosku, że nie mam ochoty na podjazdy, nie mam na nie sił... więc pakuję się wzdłuż potoku Bielszowickiego, ma jego końcu tylko 200 może 300m za to dość stromego podjazdu... Wolę to niż 1.5 km... standardowej drogi... ;)
Wariat w ciężarówce © amiga
Wzdłuż potoku Bielszowckiego © amiga
Wracam do cywilizacji w Kochłowicach, jeszcze tylko zjazd do Panewnik, podjazd na Ligotę i jestem w domu... Pozostało tylko wdrapać się na 1 piętro... masakra... Ledwo żyję... Mam nadzieję, że do jutra chociaż trochę to odpuści...
Jeszcze trochę i będę w domu © amiga
Uda i łydki dalej bolą, walka ze schodami mnie przerasta, za to na rowerze jest jakby lepiej, tyle, że na niewielkich przełożeniach i z niewielką kadencją. Na dokładkę zabrałem ze sobą sakwy z rzeczami po wyjeździe... Sporo tego, kręcić się nie chce, i jeszcze ten wiatr w twarz....
Piękna pogoda © amiga
Późny wyjazd to mniejszy ruch, dopiero w Bielszowicach jakiś debil w ciężarówce wyprzedza mnie z zza dużą prędkością. Na Wirku dochodzę do wniosku, że nie mam ochoty na podjazdy, nie mam na nie sił... więc pakuję się wzdłuż potoku Bielszowickiego, ma jego końcu tylko 200 może 300m za to dość stromego podjazdu... Wolę to niż 1.5 km... standardowej drogi... ;)
Wariat w ciężarówce © amiga
Wzdłuż potoku Bielszowckiego © amiga
Wracam do cywilizacji w Kochłowicach, jeszcze tylko zjazd do Panewnik, podjazd na Ligotę i jestem w domu... Pozostało tylko wdrapać się na 1 piętro... masakra... Ledwo żyję... Mam nadzieję, że do jutra chociaż trochę to odpuści...
Jeszcze trochę i będę w domu © amiga