Po dłuższej przerwie do pracy
Środa, 12 kwietnia 2017
· Komentarze(2)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Wychodzę z domu przed 7:00.... jest tak sobie, temperatura coś koło 6 stopni może ciut więcej, na drogach dość spokojnie, wieje z zachodu, może z południowego-zachodu. W ciągu dnia ma padać.
Pomimo takich sobie warunków cieszę się, że w końcu jadę rowerem, że w końcu będzie coś innego... 4 dni spędzone w domu, a w sumie 5 bez rowera to lekka przesada. Czas spędzony głównie w domu, na malowaniu i nie były to obrazy....
Plecy dają mi znać o sobie, w końcu łażenie po drabinkach, schylanie się co chwilę... dało znać o sobie, plecy mam wysmarowane maścią rozgrzewającą...
Ruszam.... i cieszę się jak głupi, brakowało mi tego...
Jak pięknie pusto © amiga
Skracam ile się da... przez Zadole i Bałtycką. Ruch spokojny, nie ma większych problemów, zresztą tych mniejszych też nie ma ;)
Docieram do Kochłowic, zaskakuje mnie samochód chyba pogotowia energetycznego... zablokowany jeden pas, ale... nie ma korka, może jeszcze nie ma.
W lesie też nie ma tragedii © amiga
Ghost Busters? © amiga
Będą korki w tym miejscu i to na bank © amiga
Co jakiś czas widzę rowerzystów, nie ma ich wielu, ale jednak. Wiatr w Bielszowicach daje znać o sobie, rower się stawia... nie chce jechać. Dopiero gdy nieco osłaniają mnie budynki jest lepiej... Spoglądam co jakiś czas na zegarek, wiem, że w Zabrzu będę przed 8... Oczywiście tak też jest, Korki straszą, kilka postojów na światłach/skrzyżowaniach... itd...
Na Bielszowice © amiga
Za multicarem © amiga
W Zabrzu - też nie ma tragedii © amiga
Kierunek Gliwice © amiga
Za to na wyjeździe do Gliwic już luz, samochodów tyle co na lekarstwo, czas niezły.... czuję że maść rozgrzewająca działa... plecy płoną ;).
Gorzej nie mogli stanąć... - przejazd jak diabli © amiga
Nie lubię wyprzedzać czegokolwiek gdy są tory © amiga
Docieram do firmy.... Brakowało mi tego.... :)
Pomimo takich sobie warunków cieszę się, że w końcu jadę rowerem, że w końcu będzie coś innego... 4 dni spędzone w domu, a w sumie 5 bez rowera to lekka przesada. Czas spędzony głównie w domu, na malowaniu i nie były to obrazy....
Plecy dają mi znać o sobie, w końcu łażenie po drabinkach, schylanie się co chwilę... dało znać o sobie, plecy mam wysmarowane maścią rozgrzewającą...
Ruszam.... i cieszę się jak głupi, brakowało mi tego...
Jak pięknie pusto © amiga
Skracam ile się da... przez Zadole i Bałtycką. Ruch spokojny, nie ma większych problemów, zresztą tych mniejszych też nie ma ;)
Docieram do Kochłowic, zaskakuje mnie samochód chyba pogotowia energetycznego... zablokowany jeden pas, ale... nie ma korka, może jeszcze nie ma.
W lesie też nie ma tragedii © amiga
Ghost Busters? © amiga
Będą korki w tym miejscu i to na bank © amiga
Co jakiś czas widzę rowerzystów, nie ma ich wielu, ale jednak. Wiatr w Bielszowicach daje znać o sobie, rower się stawia... nie chce jechać. Dopiero gdy nieco osłaniają mnie budynki jest lepiej... Spoglądam co jakiś czas na zegarek, wiem, że w Zabrzu będę przed 8... Oczywiście tak też jest, Korki straszą, kilka postojów na światłach/skrzyżowaniach... itd...
Na Bielszowice © amiga
Za multicarem © amiga
W Zabrzu - też nie ma tragedii © amiga
Kierunek Gliwice © amiga
Za to na wyjeździe do Gliwic już luz, samochodów tyle co na lekarstwo, czas niezły.... czuję że maść rozgrzewająca działa... plecy płoną ;).
Gorzej nie mogli stanąć... - przejazd jak diabli © amiga
Nie lubię wyprzedzać czegokolwiek gdy są tory © amiga
Docieram do firmy.... Brakowało mi tego.... :)