Wtorek o poranku
Wtorek, 4 kwietnia 2017
· Komentarze(3)
Kategoria W jedną stronę, Solo, Do/Z Pracy, do 34km
Ruszam około 7:10... można powiedzieć, że jak zwykle, tyle, że jakoś nie mam ochoty na jazdę, za oknem masa chmur, jest chłodno, wieje wiatr.
Gdy już jadę, mam wrażenie, że wiatr jest w plecy, nie sprawdziłem prognozy z rana, więc to moja wina... Temperatura z tych mniej przyjemnych, tyle, że czuć wilgoć w powietrzu. Na drogach całkiem sporo rowerzystów, jakby mniej samochodów niż wczoraj, ale.... są zaciski, To, że w Piotrowicach przy Famurze muszę odstać, to raczej norma, ale jadąc dalej podobny problem mam, na wjeździe na Panewnicką... Niby samochodów niedużo, ale jadą ciągle, w odstępach około 40-50 m... z obu stron... Rowerówka do Kochłowic trochę rozwiązuje ten problem... z drugiej strony jeżeli jedzie się w tą samą stronę co samochody, to nie powinno być problemu.
Poranni rowerzyści © amiga
W centrum Kochłowic piesi się nie spisali, chwila postoju, muszę odczekać na dziurę w samochodach. Do Wirka znowu spokojnie, na Wirku przejazd na Bielszowicką to kolejny problem... minuta z głowy...
W Kochłowicach - lekko chyba nie będzie © amiga
Kolejne postoje w Bielszowicach... na szczęście krótkie, spoglądam na zegarem, jest chyba nieźle, bo w Zabrzu będę po ósmej... niewiele, ale jednak... Tylko co to zmienia? Przy stacji BP i tak stoję, ul Winklera odpuszczam, za to łamiąc kilka przepisów, bo inaczej się nie da, dostaję się na ul Sportową, dzieci już w szkole, więc nie ma wariactwa, dalej lasek Makoszowski :), wszystko już wyraźnie się zieleni... Uwielbiam tą porę roku, jeszcze gdyby tak temperatury wróciły do poziomu tych niedzielnych ;)
Czerwone światło w Zabrzu © amiga
Przez lasek Makoszowski © amiga
W Gliwicach pusto, wiatr wspomaga niesamowicie, przez miasto lecę jak na skrzydłach, do Firmy docieram w niezłym czasie... do rekordu jeszcze brakuje 15 minut... ale wszystko idzie w dobrym kierunku ;)
Na firmowym parkingu © amiga
Gdy już jadę, mam wrażenie, że wiatr jest w plecy, nie sprawdziłem prognozy z rana, więc to moja wina... Temperatura z tych mniej przyjemnych, tyle, że czuć wilgoć w powietrzu. Na drogach całkiem sporo rowerzystów, jakby mniej samochodów niż wczoraj, ale.... są zaciski, To, że w Piotrowicach przy Famurze muszę odstać, to raczej norma, ale jadąc dalej podobny problem mam, na wjeździe na Panewnicką... Niby samochodów niedużo, ale jadą ciągle, w odstępach około 40-50 m... z obu stron... Rowerówka do Kochłowic trochę rozwiązuje ten problem... z drugiej strony jeżeli jedzie się w tą samą stronę co samochody, to nie powinno być problemu.
Poranni rowerzyści © amiga
W centrum Kochłowic piesi się nie spisali, chwila postoju, muszę odczekać na dziurę w samochodach. Do Wirka znowu spokojnie, na Wirku przejazd na Bielszowicką to kolejny problem... minuta z głowy...
W Kochłowicach - lekko chyba nie będzie © amiga
Kolejne postoje w Bielszowicach... na szczęście krótkie, spoglądam na zegarem, jest chyba nieźle, bo w Zabrzu będę po ósmej... niewiele, ale jednak... Tylko co to zmienia? Przy stacji BP i tak stoję, ul Winklera odpuszczam, za to łamiąc kilka przepisów, bo inaczej się nie da, dostaję się na ul Sportową, dzieci już w szkole, więc nie ma wariactwa, dalej lasek Makoszowski :), wszystko już wyraźnie się zieleni... Uwielbiam tą porę roku, jeszcze gdyby tak temperatury wróciły do poziomu tych niedzielnych ;)
Czerwone światło w Zabrzu © amiga
Przez lasek Makoszowski © amiga
W Gliwicach pusto, wiatr wspomaga niesamowicie, przez miasto lecę jak na skrzydłach, do Firmy docieram w niezłym czasie... do rekordu jeszcze brakuje 15 minut... ale wszystko idzie w dobrym kierunku ;)
Na firmowym parkingu © amiga