Czwartkowy poranek z wariatami drogowymi
Czwartek, 30 marca 2017
· Komentarze(2)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
7:08 - dopiero wychodzę, jeszcze kilka minut wcześniej padał deszcz, radary wskazywały na krótki lokalny opad..., więc chwilę odczekałem. Wiatr w twarz, nie taki wredny, porywisty jak wczoraj na powrocie, ale jednak odczuwalny. Za to na drogach.... szkoda gadać. Przebicie się przez Piotrowice i Ligotę, a dalej Panewniki i przeżycie stanowiło niezłe wyzwanie. Już na ul Śląskiej trafiam na pierwszego wariata, strasznie mu się spieszy, mnie jednak wyprzedza z zachowaniem sporego odstępu, ale nieco dalej wymijając busa z dziećmi prawie wbił się w jadący z naprzeciwka samochód. Było słychać pisk opon, pracujący ABS... na szczęście jadący z przeciwka kierowca, chyba zauważył problem... i zaczął wcześniej hamować.
Na Ligocie jest już nieciekawie © amiga
Gościowi strasznie się spieszyło, 50m dalej mało nie wbił się w samochód jadący z naprzeciwka © amiga
Z daleka obserwowałem debila © amiga
Miałem nadzieję, że więcej dziwnych akcji an drogach nie zobaczę dzisiaj, jednak kilka km dalej na Panewnickiej, przy rondzie z Owsianą jakiś debil... wyprzedza mnie mając na oko grubo ponad 50 km/h, ścina zakręt na którym jestem... muszę ostro hamować... jakieś 200m dalej widzę jak skręca w jedną z dróg prowadzących na jedno z małych osiedli...
Zaciska na Panewnickiej w kierunku do centrum © amiga
Chwila nieuwagi a kretyn rozjechałby mnie © amiga
Zastanawiałem się czy nie wysłać tego z pozdrowieniami na policję © amiga
Zaczynam się bać dzisiejszego dnia... to dopiero 6 km... a mam przed sobą jeszcze 24 do Gliwic... Droga do Kochłowic nieco spokojniejsza dzięki DDRce... w centrum ruch regulowany jest przez pieszych, dzięki temu całe rondo przejeżdżam bez zatrzymania, za to na Wirku, pod koniec ul Wolności, wyprzedza mnie ciężarówka, na szczęście z dużym marginesem, tyle, że tutaj jest ograniczenie do 40, ja mam 41 na liczniku, a on tylko przeleciał obok mnie...
Chyba strasznie mu się spieszyło, ograniczenie na tym fragmencie to 40 km/h, licznik w rowerze pokazywał mi 41 © amiga
Luzuje się dopiero gdy odbijam na Bielszowicką, same Bielszowice też puste, podobnie jak i Pawłów, docieram do Zabrza, jakoś puściej niż zwykle, spoglądam na zegarek, jest 8:01... nie zmienia to jednak mojej decyzji o przejeździe przez lasek Makoszowski.
Gość jakoś dziwnie jechał, lekko z prawej na lewą i z powrotem, miał pecha, za nim jechała policja, w lusterku widziałem, że dziada zatrzymali © amiga
Na skróty przez lasek Makoszowski © amiga
Gliwice już puste :) za to mam wrażenie, że trwają przygotowania do remontów... w kilku miejscach mijam ekipy, jeszcze niewiele się dzieje, ale gości jest sporo... Gnam dalej, do firmy coraz bliżej. Wjazd na Zabrską idealny, jak w wakacje :). W firmie jestem w takim sobie czasie. Gdyby nie wariaci to poranek byłby niezły.
Sezon remontowy © amiga
Dostawa towaru... ;) © amiga
Pod firmą © amiga
Na Ligocie jest już nieciekawie © amiga
Gościowi strasznie się spieszyło, 50m dalej mało nie wbił się w samochód jadący z naprzeciwka © amiga
Z daleka obserwowałem debila © amiga
Miałem nadzieję, że więcej dziwnych akcji an drogach nie zobaczę dzisiaj, jednak kilka km dalej na Panewnickiej, przy rondzie z Owsianą jakiś debil... wyprzedza mnie mając na oko grubo ponad 50 km/h, ścina zakręt na którym jestem... muszę ostro hamować... jakieś 200m dalej widzę jak skręca w jedną z dróg prowadzących na jedno z małych osiedli...
Zaciska na Panewnickiej w kierunku do centrum © amiga
Chwila nieuwagi a kretyn rozjechałby mnie © amiga
Zastanawiałem się czy nie wysłać tego z pozdrowieniami na policję © amiga
Zaczynam się bać dzisiejszego dnia... to dopiero 6 km... a mam przed sobą jeszcze 24 do Gliwic... Droga do Kochłowic nieco spokojniejsza dzięki DDRce... w centrum ruch regulowany jest przez pieszych, dzięki temu całe rondo przejeżdżam bez zatrzymania, za to na Wirku, pod koniec ul Wolności, wyprzedza mnie ciężarówka, na szczęście z dużym marginesem, tyle, że tutaj jest ograniczenie do 40, ja mam 41 na liczniku, a on tylko przeleciał obok mnie...
Chyba strasznie mu się spieszyło, ograniczenie na tym fragmencie to 40 km/h, licznik w rowerze pokazywał mi 41 © amiga
Luzuje się dopiero gdy odbijam na Bielszowicką, same Bielszowice też puste, podobnie jak i Pawłów, docieram do Zabrza, jakoś puściej niż zwykle, spoglądam na zegarek, jest 8:01... nie zmienia to jednak mojej decyzji o przejeździe przez lasek Makoszowski.
Gość jakoś dziwnie jechał, lekko z prawej na lewą i z powrotem, miał pecha, za nim jechała policja, w lusterku widziałem, że dziada zatrzymali © amiga
Na skróty przez lasek Makoszowski © amiga
Gliwice już puste :) za to mam wrażenie, że trwają przygotowania do remontów... w kilku miejscach mijam ekipy, jeszcze niewiele się dzieje, ale gości jest sporo... Gnam dalej, do firmy coraz bliżej. Wjazd na Zabrską idealny, jak w wakacje :). W firmie jestem w takim sobie czasie. Gdyby nie wariaci to poranek byłby niezły.
Sezon remontowy © amiga
Dostawa towaru... ;) © amiga
Pod firmą © amiga