Wtorkowy powrót do domu
Wtorek, 21 marca 2017
· Komentarze(2)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Wyjeżdżam około 16:40, jest ciepło, na liczniku ponad 12 stopni, słońce jeszcze się przebija przez chmury, wiatr znowu zmienił kierunek ale jest słabszy. Za to na drogach, jedna wielka masakra...
Wiosna przyszła :) © amiga
Moplikiem mnie wyprzedził © amiga
Na granicy z Zabrzem uciekam w lasek Makoszowski, dalej na Makoszowy, tyłem na Kończyce i dalej już prawie normalnie w kierunku Bielszowic, tam coś mi każde odbić w kierunku Nowego Świata, natykam się na spory korek, powód nieznany, po prostu się zrobił i już, ale tym razem kieruję się na tyły kopalni Halemba, czeka mnie długi podjazd, długi zjazd.... chyba tego potrzebuję :) Staram się by raczej wszystko było asfaltem, ale, musiałbym się wrócić na Kochłowice, z tego miejsca zupełnie nie po drodze, cóż... pakuję się w las, wyjeżdżam przy stawach księżycowych :), ostatnio byłem tutaj w grudniu, chyba w grudniu...
Okolice potoku Guido © amiga
Przejazd jak diabli © amiga
Podrapali i co dalej? © amiga
Szczekaczka w korku © amiga
Z tyłu kopalnie na ul Gabrieli Zapolskiej © amiga
No i pod górkę © amiga
Przez lasek :) © amiga
W końcu wracam do cywilizacji, przypominam sobie o paczkomacie... trzeba podjechać, jutro coś mi się wydaje że nie będzie mi się chciało jechać rowerem, prognozy coraz gorsze... a ten paczkomat jest nie po drodze - gdybym oczywiście jechał pociągiem. I tak jest jeszcze względnie jasno... do domu dość blisko :)
Jazda pod prąd © amiga
W Piotrowicach też sajgon © amiga
Koło Famuru © amiga
10 minut później jestem w domu, powrót był bardzo przyjemny... Może jednak to załamanie pogody pójdzie gdzieś bokiem...
Wiosna przyszła :) © amiga
Moplikiem mnie wyprzedził © amiga
Na granicy z Zabrzem uciekam w lasek Makoszowski, dalej na Makoszowy, tyłem na Kończyce i dalej już prawie normalnie w kierunku Bielszowic, tam coś mi każde odbić w kierunku Nowego Świata, natykam się na spory korek, powód nieznany, po prostu się zrobił i już, ale tym razem kieruję się na tyły kopalni Halemba, czeka mnie długi podjazd, długi zjazd.... chyba tego potrzebuję :) Staram się by raczej wszystko było asfaltem, ale, musiałbym się wrócić na Kochłowice, z tego miejsca zupełnie nie po drodze, cóż... pakuję się w las, wyjeżdżam przy stawach księżycowych :), ostatnio byłem tutaj w grudniu, chyba w grudniu...
Okolice potoku Guido © amiga
Przejazd jak diabli © amiga
Podrapali i co dalej? © amiga
Szczekaczka w korku © amiga
Z tyłu kopalnie na ul Gabrieli Zapolskiej © amiga
No i pod górkę © amiga
Przez lasek :) © amiga
W końcu wracam do cywilizacji, przypominam sobie o paczkomacie... trzeba podjechać, jutro coś mi się wydaje że nie będzie mi się chciało jechać rowerem, prognozy coraz gorsze... a ten paczkomat jest nie po drodze - gdybym oczywiście jechał pociągiem. I tak jest jeszcze względnie jasno... do domu dość blisko :)
Jazda pod prąd © amiga
W Piotrowicach też sajgon © amiga
Koło Famuru © amiga
10 minut później jestem w domu, powrót był bardzo przyjemny... Może jednak to załamanie pogody pójdzie gdzieś bokiem...