Czwartek o poranku
Czwartek, 16 marca 2017
· Komentarze(0)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Poranek zaskakuje, jest słonecznie, dość "ciepło" około 4 stopni i wieje... chce głowę urwać... wiatr z zachodu, mogło być gorzej...
Na drogach niewielki ruch, nawet sporo rowerzystów, jednak po kilku km mam dość jazdy z wmordęwindem. W Panewnikach odbijam w las, po raz pierwszy w tym roku wybrałem ten wariant, boję się nieco błota, ale... jednak wiatr bardziej mi przeszkadza. Pomimo tego, że drzewa są jeszcze łyse to jednak łagodzą wichurę ;)

Poranek chłodny ale słoneczny :) © amiga

Trochę rowerzystów na drogach © amiga

W lewo do lasu © amiga
W lesie jedzie się przyjemnie, nieco wolniej, są miejsca gdzie jest błotniście, gdzie koła się zapadają, wkurzają też łaty z kamieni wielkości pięści... Na Halembie kawałem po asfalcie, po prostym, samochodów prawie zero... i kolejny fragment lasem, po głowie chodzi mi by odbić na Kończyce, jednak... nie... jeszcze pociągnę lasem, aż do Makoszów.

Korek na skrzyżowaniu w lesie ;) © amiga

Z górki na pazurki ;) © amiga

Kawałek na Bielszowice © amiga

Trochę kolein © amiga

To raczej planowana wycinka © amiga

Kamyki strasznie wkurzają © amiga

Podjazd na starą hałdę w Makoszowach © amiga

Trochę dużo tego błota © amiga

Może na hałdę na Sośnicy? © amiga
Zastanawiałem się czy nie odbić na hałdę na Sośnicy, zawsze to 2 km bliżej, jednak... nie... jeżeli stara hałda była błotnista to na tej większej będzie Sajgon. Za karę muszę poczekać na przejeździe kolejowym. 2 minuty z głowy. Przejeżdżam przez lasek Makoszowski, jestem w Gliwicach... początkowo budynki nieco osłaniają przed wiatrem, jednak Beskidzka, Królewskiej Tamy i dalej bł. Czesława, to horror, rower toczy się ledwie 22 km/h.

Jak pech to pech © amiga

Niby zamknięta już © amiga

Lasek Makoszowski © amiga

Mogło by się już zazielenić © amiga

Sprzątanie chodników :) © amiga

Wyjazd na Zabrską © amiga
W firmie ciuchy ważą kilka kg więcej, wodę można wykręcać, a przecież nie padało... ;)
Na drogach niewielki ruch, nawet sporo rowerzystów, jednak po kilku km mam dość jazdy z wmordęwindem. W Panewnikach odbijam w las, po raz pierwszy w tym roku wybrałem ten wariant, boję się nieco błota, ale... jednak wiatr bardziej mi przeszkadza. Pomimo tego, że drzewa są jeszcze łyse to jednak łagodzą wichurę ;)

Poranek chłodny ale słoneczny :) © amiga

Trochę rowerzystów na drogach © amiga

W lewo do lasu © amiga
W lesie jedzie się przyjemnie, nieco wolniej, są miejsca gdzie jest błotniście, gdzie koła się zapadają, wkurzają też łaty z kamieni wielkości pięści... Na Halembie kawałem po asfalcie, po prostym, samochodów prawie zero... i kolejny fragment lasem, po głowie chodzi mi by odbić na Kończyce, jednak... nie... jeszcze pociągnę lasem, aż do Makoszów.

Korek na skrzyżowaniu w lesie ;) © amiga

Z górki na pazurki ;) © amiga

Kawałek na Bielszowice © amiga

Trochę kolein © amiga

To raczej planowana wycinka © amiga

Kamyki strasznie wkurzają © amiga

Podjazd na starą hałdę w Makoszowach © amiga

Trochę dużo tego błota © amiga

Może na hałdę na Sośnicy? © amiga
Zastanawiałem się czy nie odbić na hałdę na Sośnicy, zawsze to 2 km bliżej, jednak... nie... jeżeli stara hałda była błotnista to na tej większej będzie Sajgon. Za karę muszę poczekać na przejeździe kolejowym. 2 minuty z głowy. Przejeżdżam przez lasek Makoszowski, jestem w Gliwicach... początkowo budynki nieco osłaniają przed wiatrem, jednak Beskidzka, Królewskiej Tamy i dalej bł. Czesława, to horror, rower toczy się ledwie 22 km/h.

Jak pech to pech © amiga

Niby zamknięta już © amiga

Lasek Makoszowski © amiga

Mogło by się już zazielenić © amiga

Sprzątanie chodników :) © amiga

Wyjazd na Zabrską © amiga
W firmie ciuchy ważą kilka kg więcej, wodę można wykręcać, a przecież nie padało... ;)