Poniedziałek wieczór
Poniedziałek, 26 września 2016
· Komentarze(2)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Jest chwila przed 17 gdy ruszam... tylko coś jest nie tak, dziwnie ułożony jest łańcuch, spoglądam w dół... przednia przerzutka jest obrócona... tylko czemu? Przypominam sobie, że gdy rano wchodziłem, zahaczyłem rowerem o drzwi.... i chyba wtedy obróciłem przerzutkę.
Minuta reperacji i jadę dalej, po drodze planuję podjechanie na myjnię, pył po niedzielnych piaskach... niestety jest wszędzie na rowerze. łańcuch domaga się smarowania...
Jest dość ciepło, sporo rowerzystów, tylko wiatr w twarz, na dokładkę jest dość mocny..., a przeziębienie się rozwija... Męczę się... ale jadę...
Pierwsza przerwa na BP w Zabrzu, mycie rowera... 2 minuty później jadę już czyściutkim szarakiem, jest nieźle, ale wiem, że trzeba będzie przesmarować to i tamto... ale wpierw niech woda odparuje :)
Nieźle gonił © amiga
Pora na myjnię © amiga
Kontrola trzeźwości © amiga
Drogi puste, spoglądam na słońce, jest wyraźnie niżej niż jeszcze w piątek o tej samej porze... kolejne kilka może kilkanaście minut urwane... :(. Na Bielszowickiej przerwa, wyjmuję olej, smaruję łańcuch... zdecydowanie lepiej...
Słońce coraz niżej © amiga
Kieruję się na Kochłowice po szlaku wzdłuż potoku Bielszowickiego, cienie coraz dłuższe, zastanawiam się o której będzie ciemno, za pół godziny? Może 40 minut...
Na Wireckiej © amiga
Z Kochłowic do Panewnik jadę ile pary w płucach... gdy dojeżdżam do Bałtyckiej słońce jest już za horyzontem... chcę być jak najszybciej w domu....
Bałtycka - Panewniki © amiga
Policja w akcji © amiga
Szkoda, że nie wyjechałem nieco wcześniej, może skusiłbym się na las? Ciekawe jakie będą kolejne dni... oby cieplejsze... chociaż nic tego nie zapowiada
Minuta reperacji i jadę dalej, po drodze planuję podjechanie na myjnię, pył po niedzielnych piaskach... niestety jest wszędzie na rowerze. łańcuch domaga się smarowania...
Jest dość ciepło, sporo rowerzystów, tylko wiatr w twarz, na dokładkę jest dość mocny..., a przeziębienie się rozwija... Męczę się... ale jadę...
Pierwsza przerwa na BP w Zabrzu, mycie rowera... 2 minuty później jadę już czyściutkim szarakiem, jest nieźle, ale wiem, że trzeba będzie przesmarować to i tamto... ale wpierw niech woda odparuje :)
Nieźle gonił © amiga
Pora na myjnię © amiga
Kontrola trzeźwości © amiga
Drogi puste, spoglądam na słońce, jest wyraźnie niżej niż jeszcze w piątek o tej samej porze... kolejne kilka może kilkanaście minut urwane... :(. Na Bielszowickiej przerwa, wyjmuję olej, smaruję łańcuch... zdecydowanie lepiej...
Słońce coraz niżej © amiga
Kieruję się na Kochłowice po szlaku wzdłuż potoku Bielszowickiego, cienie coraz dłuższe, zastanawiam się o której będzie ciemno, za pół godziny? Może 40 minut...
Na Wireckiej © amiga
Z Kochłowic do Panewnik jadę ile pary w płucach... gdy dojeżdżam do Bałtyckiej słońce jest już za horyzontem... chcę być jak najszybciej w domu....
Bałtycka - Panewniki © amiga
Policja w akcji © amiga
Szkoda, że nie wyjechałem nieco wcześniej, może skusiłbym się na las? Ciekawe jakie będą kolejne dni... oby cieplejsze... chociaż nic tego nie zapowiada