Powrót do domu na sztywniaku... ;)

Czwartek, 4 sierpnia 2016 · Komentarze(4)
Męczący to był dzień, w sumie nie wiem jak udało się wszystko ogarnąć i jeszcze podrzucić chłopakom do serwisu rower, do zrobienia przycięcie rury w widelcu, nabicie gwiazdki a przy okazji wymiana sterów. 
Gdy ruszam mam na sobie nieco większy plecak a w nim amortyzator, jest ciepło, letnio  jak nie w lato...
Od początku wiem, że pakuję się w teren... chcę zobaczyć jak będzie się spisywał 100% sztywniak...  Trasa podobna do wczorajszej, więc kierunek Makoszowy, tyle, że tam zamiast przez stawy Makoszowskie jadę na starą hałdę, bo... tam prawie zawsze jest błoto.. 
Na rondzie przy DTŚce
Na rondzie przy DTŚce © amiga
Wyjazd z lasku Makoszowskiego
Wyjazd z lasku Makoszowskiego © amiga
Przerwa w sklepie
Przerwa w sklepie © amiga
Dzisiaj trochę to miejsce zaskakuje, niewiele błota za to spore koleiny, chwilę później rozjeżdżony przez ciężki sprzęt zjazd, gdzieś mam lekką blokadę, zawsze na amorach dzisiaj na sztywnym widelcu, ale o dziwo rower daje sobie świetnie radę... mało tego nawet na piasku spisuje się nieco lepiej...  
Stara hałda w Makoszowach
Stara hałda w Makoszowach © amiga
Rowerzysta na początku czerwonego szlaku
Rowerzysta na początku czerwonego szlaku © amiga
Do Halemby jeszcze kawałek
Do Halemby jeszcze kawałek © amiga
Za to na asfalcie... mam wrażenie, że lekko buja, ale to raczej efekt mojego stylu jazdy, amortyzator wiele wybaczał, wiele brał na siebie...  może to będzie dobra szkoła jazdy. Zmieniła mi się też nieco geometria roweru, przód poleciał wyraźnie w dół, czuję to, być może w końcu odwrócę mostek w górę... by to nieco zniwelować... jestem w szoku jak duża to różnica, biby tylko 2.5cm... a jednak.. 
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
Kamieni kupa
Kamieni kupa © amiga
Pod koniec nieco zmieniam trasę, chcę więcej terenu, chcę zobaczyć jak rower spisze się na korzeniach, na stromych podjazdach... i daje radę, na zjazdach szuję trochę strach... ale myślę, że to siedzi gdzieś we mnie... muszę się przyzwyczaić do zmiany. 
Koniki się pasą
Koniki się pasą © amiga
Gdzieś tu biegają dziki ;)
Gdzieś tu biegają dziki ;) © amiga
Troszkę piasku
Troszkę piasku © amiga
Dojeżdżam do domu... na placu sąsiad... grzebie przy rowerze... grzebiemy więc razem... dopiero godzinę później wchodzę do domu... Minie pewnie kilak dni zanim będę mógł powiedzieć na 100% czy zmiana jest na lepsze czy też nie... Zastanawiam się czy w między czasie nie oddać amora do serwisu autoryzowanego... jest taki w Gliwicach... teraz mi się nie spieszy, ale amortyzator czasami może się przydać... co prawda jest jeszcze góral... ale to inna bajka... 
Piotrowice przy Famurze
Piotrowice przy Famurze © amiga

Myślę, że jutro wrzucę fotę towera po ostatnich zmianach... 

Komentarze (4)

Marik1982 Rower jeszcze przejedzie kilka modyfikacji. zresztą było ich już sporo, tyle, że te szarości mnie dobijają... więc widelec jest biały... Czy na + czy -... Każda z tych konfiguracji ma plusy i minusy. Sztywny widelec działa tu gdzie jeżdżę, gdzie nie ma żadnych wielkich hopek, teren jest względnie utwardzony, prosty, na maratony MTB się nie wybieram ,w góry i owszem, ale tam w terenie to na góralu.
Amor leży, być może zrobię mu kapitalny remont... w końcu to NRX-S Pewnie za jakiś czas włożę go bo będę jechał gdzieś gdzie się przyda.... przełożenie widelca z amorem zajmie nie więcej niż 15-20 minut...
Limit W góralu amortyzowanym przeszkadza mi to bujanie, z drugiej strony już zajechałem 2 amortyzatory... w tym jedego którego podobni nie da się zajechać. Na dojazdy do z pracy + wyprawy z sakwami to sztywny widelec jest idealny... w góry i teren wezmę górala... chociaż w tej chwili jest częściowo rozebrany, czeka na wenę... by go zrobić.
tomstar Dzisiaj będzie w zasadzie to już jest...
Wiesz... zawsze jeździłem na amortyzowanych rowerach... z przodu amortyzowany a to dla mnie coś nowego, czuję, że rower inaczej się zachowuje, inaczej wchodzi w zakręty, inaczej pokonuje przeszkody... Oryginalny amor NEON jeżeli dobrze pamiętam to pomyłka, po roku zmieniłem go na NRX-a który jest zajebisty do 28" ale... tak naprawdę czy potrzebuję amora na dojazd do pracy? Chyba nie... W terenie rower też dał radę... czy wolniej... muszę się na nim jeszcze kilka razy przejechać, za to co odczułem to wyraźnie lżejszy przód...

amiga 11:08 piątek, 5 sierpnia 2016

no właśnie, fotkę poproszę, chce zobaczyć który widelec wybrałeś :) Widzę, że podchodzisz z małą dozą niepewności i obaw :) ale nie martw się, gdy ustawisz mostek na odwrót zobaczysz, że cała różnica w wysokości główki zniknie. Wiadomo, że na sztywniaku lepiej się śmiga po twardym niż po terenie. W mieście będzie idealny.

tomstar 19:52 czwartek, 4 sierpnia 2016

Mój pierwszy rowerek to był sztywniak (mam go do tej pory) i pchałem się na nim wszędzie z górami włącznie. Da się. Po prostu styl jazdy jest inny i można się do niego przyzwyczaić. Na krótkich trasach to właściwie nie ma większego znaczenia. Jednak na długich trasach amorek pomaga. 100-150km nawet drobnych nierówności daje popalić. Co do tego, że po piachu szło Ci dobrze to wszystko się zgadza. Wjeżdżając na piach trzeba się na amorach usztywnić by nie tracić energii na bujanie. Jeśli miałeś amor z blokadą w manetce to wystarczyło przed wbiciem się w piach zablokować amor i byś jechał jak na sztywnym. Prawdziwy test będzie jak machniesz dystans powyżej 100km. Czekam na wrażenia po takim dystansie :-)

limit 19:30 czwartek, 4 sierpnia 2016

No to czekam na jutrzejszą fotkę, ciekawi mnie jak się prezentuje Giant ze sztywnym widelcem. Oby zmiana była na + , na chwilę obecną widzę że jesteś dosyć zadowolony. Pozdrower.

Marik1982 19:13 czwartek, 4 sierpnia 2016
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa dziej

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]