Wtorkowy pochmurny poranek
Wtorek, 19 lipca 2016
· Komentarze(1)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Ruszam po 7:10, dzień znowu jest paskudny, nieprzyjemnie ciemny, bez słońca, bez deszczu, bez sensu...
Chłodno.. .14 stopni, czuję się jakby już była jesień... jeszcze tylko brakuje by liście zaczęły opadać z drzew. strasznie przygnębiająca aura.
Pociesza jedynie to, że nie ma samochodów, gdzieś pojechały, może są nad morzem? W każdym bądź razie dzisiaj może 1/3 ruchu...
Ciekawe komu chciało się przewracać kosze © amiga
Pomimo tego, że wieje delikatnie od zachodu, to prawie to nie przeszkadza, jazda jest dość szybka, przyjemna. W Kochłowicach zaczyna mżyć... oby tylko nie padało.
Odbijam dzisiaj na Wirecką, spokojniejsza droga i chyba nieco fajniejsza, tyle, że trochę dłuższa..., mniej więcej w jej połowie widzę ekipy walczące z nasypami, z torowiskiem, mam wrażenie, że od kilku miesięcy siedzą z tym samym miejscu...
Prace idą pełną parą, tylko czemu cały czas w tym samym miejscu? © amiga
Ciemno, pochmurno, nic nie ma... ;( © amiga
W Bielszowicach natykam się na autobus 7-kę, jadący z Katowic do Zabrza, tyle, że trasą wycieczkową :)... Ja jadę nieco krótszą wersją na dokładkę nie muszę się zatrzymywać na przystankach, zastanawiam się gdzie się spotkamy i czy w ogóle...
Mam takie wrażenie, że go jeszcze zobaczę... za kilkanaście minut © amiga
Spotkanie następuje na skrzyżowaniu, autobus jedzie prosto a ja odbijam w lewo na Gliwice, do firmy mam około 9 km. dzisiaj jednak wybieram szlak przez lasek Makoszowski, ale wariant asfaltowy, jakoś nie mam zaufania do terenu po ulewach, chociaż już powoli powinno wszystko odparowywać, czy może wsiąkać, bo +14 to nie jest idealna temperatura na parowanie...
I w Zabrzu na światłach widzimy się po raz drugi... tyle, że 7-ka jedzie do dworca a ja dobijam na Gliwice © amiga
Dojeżdżam do firmy... ludzi też jakby mniej niż ostatnio, będzie cisza, będzie spokój... chyba, że coś rypnie ;)
Chłodno.. .14 stopni, czuję się jakby już była jesień... jeszcze tylko brakuje by liście zaczęły opadać z drzew. strasznie przygnębiająca aura.
Pociesza jedynie to, że nie ma samochodów, gdzieś pojechały, może są nad morzem? W każdym bądź razie dzisiaj może 1/3 ruchu...
Ciekawe komu chciało się przewracać kosze © amiga
Pomimo tego, że wieje delikatnie od zachodu, to prawie to nie przeszkadza, jazda jest dość szybka, przyjemna. W Kochłowicach zaczyna mżyć... oby tylko nie padało.
Odbijam dzisiaj na Wirecką, spokojniejsza droga i chyba nieco fajniejsza, tyle, że trochę dłuższa..., mniej więcej w jej połowie widzę ekipy walczące z nasypami, z torowiskiem, mam wrażenie, że od kilku miesięcy siedzą z tym samym miejscu...
Prace idą pełną parą, tylko czemu cały czas w tym samym miejscu? © amiga
Ciemno, pochmurno, nic nie ma... ;( © amiga
W Bielszowicach natykam się na autobus 7-kę, jadący z Katowic do Zabrza, tyle, że trasą wycieczkową :)... Ja jadę nieco krótszą wersją na dokładkę nie muszę się zatrzymywać na przystankach, zastanawiam się gdzie się spotkamy i czy w ogóle...
Mam takie wrażenie, że go jeszcze zobaczę... za kilkanaście minut © amiga
Spotkanie następuje na skrzyżowaniu, autobus jedzie prosto a ja odbijam w lewo na Gliwice, do firmy mam około 9 km. dzisiaj jednak wybieram szlak przez lasek Makoszowski, ale wariant asfaltowy, jakoś nie mam zaufania do terenu po ulewach, chociaż już powoli powinno wszystko odparowywać, czy może wsiąkać, bo +14 to nie jest idealna temperatura na parowanie...
I w Zabrzu na światłach widzimy się po raz drugi... tyle, że 7-ka jedzie do dworca a ja dobijam na Gliwice © amiga
Dojeżdżam do firmy... ludzi też jakby mniej niż ostatnio, będzie cisza, będzie spokój... chyba, że coś rypnie ;)