Powrót do domu - Piątek 1 lipca
Piątek, 1 lipca 2016
· Komentarze(0)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Ruszam nieco wcześniej niż zwykle... jest 16:34, na wieczór zapowiedziane są znów burze... być może na jakąś się i tak wpakuję, oby nie...
W chwili gdy wyruszam jest gorąco... 32 stopnie, tropikalny wiaterek z południowego-wschodu nie pociesza... nie chłodzi...
Samochodów tyle co na lekarstwo, myślę, że to efekt wczorajszego meczu :). Zupełnie mi to nie przeszkadza. Gdyby tak miało być to reprezentacja mogłaby grać codziennie o 21 :) Od początku wiem jedno, pojadę przynajmniej częściowo lasem. Na drogach się rozpłynę, upiekę się.
Koszenie przejścia dla pieszych? © amiga
Już gdy wjechałem do parku, te 2 km pomagały, temperatura w jednej chwili spadła do 28... niestety muszę znowu wpakować się na szosy. Lekko nie będzie, jednak mam już z grubsza plan, jadę na Makoszowy, tam po wałach (to cóż, że w pełnym słońcu) na wysokość Borowej Wsi i dalej przez Halembę do Panewnik lasem..
Między drzewami chłodniej © amiga
Przejazd kolejowy w Makoszowach, od 10 lat nic się tu nie zmieniło, może tylko dziury większe © amiga
W lustrze jestem bardziej smukły ;) © amiga
Na wałach sucho, ostatnio jechałem tamtędy wczesną wiosną, było błoto, były kałuże, teraz pozostały koleiny... pamiętałem, że była dziura po wypłukanej przez ulewy rurze. Miejsce to wygląda prawie identycznie, tyle, że jest sucho ;)
Wjazd na wały przy Kłodnicy © amiga
Gorąco dzisiaj © amiga
Droga do nieba? © amiga
Na Wysokości Halemby, słyszę dochodzący ssyk... wąż? Oczywiście, że nie, złapałem gumę ;) Masakra... 10 minut przerwy...
Zdecydowanie wolę las © amiga
Czas dla rowerka ;) © amiga
Gdy ruszam dalej spoglądam na zegarek, chyba jednak skrócę przejazd, nieco szosami, zamiast czerwonym szlakiem, dzięki temu dość szybko docieram na dolinę Jamny, kieruję się na Panewniki, zaskakuje mnie nowa nawierzchnia na szlaku rowerowym... fajnie wygląda, ale paskudnie się po niej jedzie, wiem, że pewnie Ruda chciała dobrze, ale... chyba nie tedy droga... Być może po kilku ulewach i po miesiącach jazdy rowerem to coś się ubije... ale teraz... nie za przyjemna jazda... Na tą chwilę zmianę oceniam na minus
Może warto było wpierw podsypać to jakimś kruszywem, a dopiero na to warstwę ziemi? Coś czuję, że po pierwszej ulewie wszystko spłynie do lasu... ale może się mylę?
Na Halembie © amiga
Dolina Jamny © amiga
Nowa nawierzchnia, ale niespecjalnie mnie to cieszy, koła się zapadają w tym czymś © amiga
Już w parku Zadole © amiga
Pogotowie na sygnale, niektórzy mieli je głęboko w poważaniu... na szczęście pan w ciężarówce był rozsądny... zatrzymał się © amiga
Wkrótce docieram do domu, spocony jak diabli, burze przeszły chyba gdzieś bokiem... i dobrze... Jutro dzień wolny od roweru... ale za to niedziela..
W chwili gdy wyruszam jest gorąco... 32 stopnie, tropikalny wiaterek z południowego-wschodu nie pociesza... nie chłodzi...
Samochodów tyle co na lekarstwo, myślę, że to efekt wczorajszego meczu :). Zupełnie mi to nie przeszkadza. Gdyby tak miało być to reprezentacja mogłaby grać codziennie o 21 :) Od początku wiem jedno, pojadę przynajmniej częściowo lasem. Na drogach się rozpłynę, upiekę się.
Koszenie przejścia dla pieszych? © amiga
Już gdy wjechałem do parku, te 2 km pomagały, temperatura w jednej chwili spadła do 28... niestety muszę znowu wpakować się na szosy. Lekko nie będzie, jednak mam już z grubsza plan, jadę na Makoszowy, tam po wałach (to cóż, że w pełnym słońcu) na wysokość Borowej Wsi i dalej przez Halembę do Panewnik lasem..
Między drzewami chłodniej © amiga
Przejazd kolejowy w Makoszowach, od 10 lat nic się tu nie zmieniło, może tylko dziury większe © amiga
W lustrze jestem bardziej smukły ;) © amiga
Na wałach sucho, ostatnio jechałem tamtędy wczesną wiosną, było błoto, były kałuże, teraz pozostały koleiny... pamiętałem, że była dziura po wypłukanej przez ulewy rurze. Miejsce to wygląda prawie identycznie, tyle, że jest sucho ;)
Wjazd na wały przy Kłodnicy © amiga
Gorąco dzisiaj © amiga
Droga do nieba? © amiga
Na Wysokości Halemby, słyszę dochodzący ssyk... wąż? Oczywiście, że nie, złapałem gumę ;) Masakra... 10 minut przerwy...
Zdecydowanie wolę las © amiga
Czas dla rowerka ;) © amiga
Gdy ruszam dalej spoglądam na zegarek, chyba jednak skrócę przejazd, nieco szosami, zamiast czerwonym szlakiem, dzięki temu dość szybko docieram na dolinę Jamny, kieruję się na Panewniki, zaskakuje mnie nowa nawierzchnia na szlaku rowerowym... fajnie wygląda, ale paskudnie się po niej jedzie, wiem, że pewnie Ruda chciała dobrze, ale... chyba nie tedy droga... Być może po kilku ulewach i po miesiącach jazdy rowerem to coś się ubije... ale teraz... nie za przyjemna jazda... Na tą chwilę zmianę oceniam na minus
Może warto było wpierw podsypać to jakimś kruszywem, a dopiero na to warstwę ziemi? Coś czuję, że po pierwszej ulewie wszystko spłynie do lasu... ale może się mylę?
Na Halembie © amiga
Dolina Jamny © amiga
Nowa nawierzchnia, ale niespecjalnie mnie to cieszy, koła się zapadają w tym czymś © amiga
Już w parku Zadole © amiga
Pogotowie na sygnale, niektórzy mieli je głęboko w poważaniu... na szczęście pan w ciężarówce był rozsądny... zatrzymał się © amiga
Wkrótce docieram do domu, spocony jak diabli, burze przeszły chyba gdzieś bokiem... i dobrze... Jutro dzień wolny od roweru... ale za to niedziela..