Środa późnym popołudniem - dzień wariatów...
Środa, 29 czerwca 2016
· Komentarze(0)
Kategoria W jedną stronę, Solo, Do/Z Pracy, do 34km
Wyjeżdżam około 16:50, jest ciepło i to bardzo, 32 stopnie, wiatr lekko w twarz... a co tam... Już na dzień dobry w oczy rzuca mi się gość który zaparkował na przejściu dla pieszych... brawo...
Mistrz parkowania na przejściu dla pieszych © amiga
Jeszcze nie podejrzewam, że to będzie dzień idiotów za kółkiem... przez jakiś czas na granicy Gliwic i Zabrza gonię króliczka... cholera szybki jest... zanim go dochodzę przejeżdżamy dobre 3 km...
Długo go goniłem © amiga
W Kończycach, a może to jeszcze centrum południe w Zabrzu, jakiś debil wyprzedza mnie na gazetę, sytuacja i miejsce jest prawie identyczna jak wczoraj... co się dzieje? Za kilka dni nów... ale to dopiero 2 lipca... a nie dzisiaj...
Wczoraj też jakiś baran tak blisko mnie minął © amiga
SZ 0873A - kolejny debil bez wyobraźni... który wyprzedza na gazetę © amiga
Przelatuję na Wirek i uciekam na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego... zaskakuje mnie pod koniec wyrównanie kolein... ciekawe na jak długo, bo tamtędy jeżdżą ciężarówki na hałdę... chyba, że właśnie skończyli...
Wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
A ten gdzie? © amiga
Gdy docieram do Panewnik pakuję się w las... w zasadzie bez plany, w którymś momencie skręcam w ścieżynkę, którą nigdy nie jechałem do tej pory, jest wąska, coraz bardziej wąska... są chwile gdy ciężko ją wypatrzeć pośród wysokich traw... niemniej jest, zastanawiam się czy przypadkiem nie jest wydeptana przez zwierzęta.
Głupio by było nadziać się na np dziki. Pewnie i tak by mnie zignorowały... niemniej takie spotkanie w środku lasu niekoniecznie musi być przyjemne.
Lasy Panewnickie © amiga
W ciemną czeluść lasu © amiga
Tędy jeszcze nie jechałem © amiga
Coraz węższa ścieżka © amiga
Mam nadzieję, że to nie dziki ją wydeptały © amiga
Coś szerszego w końcu © amiga
Drobne przeszkody na szlaku © amiga
Wyjeżdżam gdzieś na szlaku na Starganiec, wiem gdzie jestem... ale jadę dalej nieco innymi ścieżkami... tyle, że te już są wszystkie znajome, chociaż niektórymi przejeżdżałem ostatni raz ładne kilka lat temu...
Trwa wycinka © amiga
Znajomy singletrack © amiga
Ostatnio tędy jechałem jakieś 5-6 lat temu © amiga
W Piotrowicach przy Famurze z daleka słychać karetkę, samochody zjeżdżają na bok, zwalniają, poza jednym debilem, który próbuje przelecieć przed karetką na czerwonym świetle... (przed chwilą była zmiana z pomarańczowego), wewnątrz jakiś młody głupek z panienką. Słychać głośne hamowanie... kierowca karetki na szczęście miał głowę na karku, widział idiotę...
Nic się nie stało, głupek wyhamował, smród palonej gumy był wyraźnie wyczuwalny, oczywiście co zrobił... zaczął cofać... przejeżdżając tyłem przez przejście dla pieszych i mało nie wpakował się w samochód za sobą... tamten go obtrąbił... słusznie... Aż szkoda, że nie było policji...
Gość próbował przejechać jeszcze na zgniłym zielonym... prawie wpakował się pod pogotowie, smród palonej gumy było długo czuć © amiga
.. na dokładkę cofając nie stuknął samochodu przed pasami © amiga
Jakieś 2 minuty później jestem już w domu, dzisiaj mam dość... ;)
Mistrz parkowania na przejściu dla pieszych © amiga
Jeszcze nie podejrzewam, że to będzie dzień idiotów za kółkiem... przez jakiś czas na granicy Gliwic i Zabrza gonię króliczka... cholera szybki jest... zanim go dochodzę przejeżdżamy dobre 3 km...
Długo go goniłem © amiga
W Kończycach, a może to jeszcze centrum południe w Zabrzu, jakiś debil wyprzedza mnie na gazetę, sytuacja i miejsce jest prawie identyczna jak wczoraj... co się dzieje? Za kilka dni nów... ale to dopiero 2 lipca... a nie dzisiaj...
Wczoraj też jakiś baran tak blisko mnie minął © amiga
SZ 0873A - kolejny debil bez wyobraźni... który wyprzedza na gazetę © amiga
Przelatuję na Wirek i uciekam na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego... zaskakuje mnie pod koniec wyrównanie kolein... ciekawe na jak długo, bo tamtędy jeżdżą ciężarówki na hałdę... chyba, że właśnie skończyli...
Wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
A ten gdzie? © amiga
Gdy docieram do Panewnik pakuję się w las... w zasadzie bez plany, w którymś momencie skręcam w ścieżynkę, którą nigdy nie jechałem do tej pory, jest wąska, coraz bardziej wąska... są chwile gdy ciężko ją wypatrzeć pośród wysokich traw... niemniej jest, zastanawiam się czy przypadkiem nie jest wydeptana przez zwierzęta.
Głupio by było nadziać się na np dziki. Pewnie i tak by mnie zignorowały... niemniej takie spotkanie w środku lasu niekoniecznie musi być przyjemne.
Lasy Panewnickie © amiga
W ciemną czeluść lasu © amiga
Tędy jeszcze nie jechałem © amiga
Coraz węższa ścieżka © amiga
Mam nadzieję, że to nie dziki ją wydeptały © amiga
Coś szerszego w końcu © amiga
Drobne przeszkody na szlaku © amiga
Wyjeżdżam gdzieś na szlaku na Starganiec, wiem gdzie jestem... ale jadę dalej nieco innymi ścieżkami... tyle, że te już są wszystkie znajome, chociaż niektórymi przejeżdżałem ostatni raz ładne kilka lat temu...
Trwa wycinka © amiga
Znajomy singletrack © amiga
Ostatnio tędy jechałem jakieś 5-6 lat temu © amiga
W Piotrowicach przy Famurze z daleka słychać karetkę, samochody zjeżdżają na bok, zwalniają, poza jednym debilem, który próbuje przelecieć przed karetką na czerwonym świetle... (przed chwilą była zmiana z pomarańczowego), wewnątrz jakiś młody głupek z panienką. Słychać głośne hamowanie... kierowca karetki na szczęście miał głowę na karku, widział idiotę...
Nic się nie stało, głupek wyhamował, smród palonej gumy był wyraźnie wyczuwalny, oczywiście co zrobił... zaczął cofać... przejeżdżając tyłem przez przejście dla pieszych i mało nie wpakował się w samochód za sobą... tamten go obtrąbił... słusznie... Aż szkoda, że nie było policji...
Gość próbował przejechać jeszcze na zgniłym zielonym... prawie wpakował się pod pogotowie, smród palonej gumy było długo czuć © amiga
.. na dokładkę cofając nie stuknął samochodu przed pasami © amiga
Jakieś 2 minuty później jestem już w domu, dzisiaj mam dość... ;)