Powrót z Wisły po spotkaniu integracyjnym Etisoftu
Niedziela, 15 maja 2016
· Komentarze(4)
Kategoria do 136km, Firmowo, W jedną stronę, W towarzystwie
W piątek jechaliśmy do Wisły, a dzisiaj pora wrócić... zbieramy się od 10:00, o 10:30 planujemy ruszyć. Poranek chłodny... ale wychodzi słońce, zaczyna grzać, niektórzy pozbywają się cieplejszych ubrań, zostaję jednak w wiatrówce profilaktyczne mam softshella w sakwie.. prognozy są dziwne na dzisiaj, może coś pokropić, ale pomimo tego, że na niebie będzie sporo błękitu, to jednak temperatura tylko nieco powyżej 10 stopni... to chyba wina zimnego wiatru od północy...
Wzdłuż Wisły © amiga
Znajomy mostek © amiga
Ruszamy prawie planowo z kilku minutową obsuwą... w sumie rusza nas w drogę powrotną 18 osób... pierwsze 30 km jest dość proste... bo wzdłuż Wisły.. cały czas z lekkim 1-2% spadkiem...
Wydawało by się, że będzie szybko, tak jak w poprzednim roku, ale... po kilku km Marcin łapie panę... przerwa... szybka wymiana dętki, pompowanie i ruszamy dalej... w Skoczowie, a raczej tuż przed nim... kolejna przerwa, druga pana, również Marcina, przeglądamy oponę, masakra, wbity papiak... dobre 10mm sterczące z opony... ciekawe czy zostało to po poprzedniej panie, czy po prostu miał pecha. Tym razem postój nieco dłuższy, łatanie dętek... ale dzięki temu przepuszczamy deszczową chmurę która nam towarzyszyła od kilku dobrych chwil... poruszała się razem z nami... co trochę zaskakuje, bo wyraźnie wieje od północy...
Przerwa na reperację koła © amiga
Znowu w drodze © amiga
Kolejna przymusowa przerwa © amiga
W końcu ruszamy dalej... był czas by coś przegryźć, coś wypić... więc z nową energią jedziemy dalej... tym razem nie ma już przymusowych postoi... czasami na niebie pojawia się ciemniejsza chmura... ale jakoś nas omija, to raczej dobrze :)
Piękna kładka, wyremontowana w zeszłym roku :) © amiga
I pod most © amiga
Pusto na drogach © amiga
Troszkę terenu © amiga
Pogoda się poprawia © amiga
Przed Strumieniem, dokładnie to nieco przed mostem w Strumieniu jakiś wariat wyprzedza nas pomimo podwójnej ciągłej, chwilę później ostro hamuje odbijając na nas... masakra... takich idiotów powinno się karać, w zasadzie to mam to nagrane... może wysłać to na policję? Wrzucić na YT... ? A co mi tam... wrzucę to na YT... ku przestrodze... tym bardziej że nie był jedynym który nas wyprzedzał w tym miejscu, ale jako jedyny odbił na nas... by uciec przed samochodami...
Po lewej debil w samochodzie, wyprzedzał kolumnę rowerzystów na podwójnej ciągłej, na lekkim łuku, bez widoczności, kilka sekund później odbijał w prawo na naszych rowerzystów, bo coś jechało z przeciwka © amiga
Mamy zielone światło © amiga
W strumieniu robimy pierwszą przerwę przy sklepie... mają świetne ciastka :)
Postój przy sklepie © amiga
Po chwili ruszamy dalej, przed nami dobre 60km... do firmy, chociaż pewnie rozjedziemy się wcześniej... chyba tylko 2-3 osoby będą jechały do firmy...
Pogoda jest coraz lepsza... tyle, że temperatura cały czas niska, przed strumieniem liczniki pokazywały nawet 9 stopni, teraz jest około 13, tyle, że świeci słońce, ale ten wiatr...
Boczne ścieżki © amiga
I pięknie jest © amiga
Chmurki coraz ładniejsze © amiga
Rok temu w tym miejscu wyjechał na nas ciągnik © amiga
W prawo też można © amiga
Na zakręcie © amiga
Długa prosta © amiga
Trochę lasu © amiga
Podobnie jak rok temu robimy przerwę na na coś cieplejszego w Rudziczce na ul Pszczyńskiej... w Classic Pubie... liczymy na to, że będzie dużo zamian... ale... nie tym razem jest inny problem, to czas komunii.. jedyne na co możemy liczyć to Pizza... Szybkie liczenie... jest nas 18... każdy po pół... wychodzi 9 pizz... :) Zamawiamy... pierwsze pojawiają się po około 40 minutach... i muszę przyznać, że są dobre... chyba wszyscy tak uważali... kolejne dochodzą w odstępach kilku, kilkunastu minut... w sumie było tego nawet za dużo...
Jeszcze tylko szybka kawa... i ruszamy dalej... teraz zostało te trudniejsze 40 km :)
Przerwa w znajomej knajpce © amiga
Ciekawe kto miał takie ego, by postawić sobie pałac... ;) © amiga
Droga niby płaska, ale wbrew wszystkiemu to na tym odcinku jest więcej "gór", terenu... pojawia się nawet odcinek piaszczysty... nie jest długi, ale rowery potrafią się zakopać, zmuszając do przeniesienia go na trawę... to jedyna opcja przejazdu w tym miejscu....
Robi się przyjemnie © amiga
Trochę piasku też się zdarzyło © amiga
Od Woszczyc droga jest dość łatwa po asfalcie, tam też przekraczamy 81... kierunek Orzesze, i tylko co jakiś czas padają pytania kiedy góra Ramża...
I ponownie asfalt :) © amiga
W Woszczycach © amiga
Już w Orzeszu © amiga
Pogoda prawie idealna na rower © amiga
Na kogo czekamy? © amiga
Znowu do lasu? © amiga
Nie jest wysoka, ale podjazd daje popalić... na dokładkę jest po płytach betonowych, z drugiej strony... chyba nie robi to różnicy przy 10 km/h :)
Krótki podjazd po płytach © amiga
Na szczycie kilkanaście minut przerwy przy radarze meteo... była już na to pora, do firmy mamy około 20 km... pytamy się czy nie ma potrzeby zjechania do sklepu, ale nikt nie zgłasza takiego wniosku... cóż... przejeżdżamy przez Dębińsko...
Na szczycie już czekają © amiga
Przy radarze meteo na górze Ramża © amiga
Jeszcze chwila © amiga
... i jedziemy z górki © amiga
Niebo piękne, ale temperatura cały czas niska © amiga
Chyba za dużo asfaltu... ;) © amiga
I niech ktoś powie, że Śląsku nie ma gdzie jeździć © amiga
Okolice Bełku © amiga
Ostatnie proste © amiga
W Gierałtowicach część osób odbija, w tym ja wraz z Marcinem odbijamy na Chudów i dalej na Katowice, to dla nas najlepszy wariant...
Chwila pożegnania i ruszamy... Darek prowadzi drużynę w kierunku Gliwic...
Pora się pożegnać © amiga
a my w dwójkę kierujemy się pod zamek w Chudowie... jakoś nie mam melodii do jazdy głównymi drogami... nie dzisiaj... zresztą czuję lekkie zmęczenie... za to pod zamkiem niespodzianka - zlot motocyklistów.... zaskakuje to, bo z reguły zjeżdżają się co czwartek, a nei w niedzielę... ciężko się przebić....
W drodze na Chudów © amiga
Jakiś zlot motocyklistów? © amiga
Za to dalej już jest spokojnie, prowadzę nas nieco opłotkami, nawet w Halembie jedziemy z tyłu terenu gdzie jeszcze rok temu stała elektrownia, nieco dalej na Starej Kuźni pada pytanie... To może piwo?
Rowerzystów też sporo © amiga
Knajpka przy DK44 © amiga
Trochę terenu © amiga
Stajemy na kilka minut... i tak teraz pojedziemy trochę terenem, lasami... więc wyparuje... Knajpka... jest, klimat rodem z PRL-u... no może z początku lat 90-tych... ale ważne, że piwo jest zimne :)
To może piwo? © amiga
20 minut później jedziemy dalej.... lasy Panewnickie, dalej odbijamy na stawy Księżycowe, i Kokociniec, dopiero tam się rozstajemy, każdy ma do domu około 4km...
Na ul Księżycowej © amiga
Fajne miejsce na wycieczki rodzinne © amiga
Pora się pożegnać © amiga
Dojeżdżam do domu, jest koło 19... późno, ale też przerwa obiadowa zrobiła swoje, w domu sprawdzam ile nam to czasu zajęło... - 1:40... + przerwa na piwo... i 2 godziny poleciały... za rok musimy to jakoś inaczej ugryźć... ale nie wiadomo gdzie pojedziemy, czy do Wisły czy w inne miejsce :)
W Piotrowicach na boisku Kolejarza © amiga
W sumie weekend rowerowy wypadł ciekawie, a widać, że kolejne osoby przekonują się do wycieczek rowerowych... i to takich dłuższych, niektórzy zaliczyli swój najdłuższy wypad w życiu :)...
W sumie brawa należą się wszystkim którzy podjęli wyzwanie... 100km w jedną stronę i prawie drugie tyle z powrotem :)
Dziękujemy :)
Wzdłuż Wisły © amiga
Znajomy mostek © amiga
Ruszamy prawie planowo z kilku minutową obsuwą... w sumie rusza nas w drogę powrotną 18 osób... pierwsze 30 km jest dość proste... bo wzdłuż Wisły.. cały czas z lekkim 1-2% spadkiem...
Wydawało by się, że będzie szybko, tak jak w poprzednim roku, ale... po kilku km Marcin łapie panę... przerwa... szybka wymiana dętki, pompowanie i ruszamy dalej... w Skoczowie, a raczej tuż przed nim... kolejna przerwa, druga pana, również Marcina, przeglądamy oponę, masakra, wbity papiak... dobre 10mm sterczące z opony... ciekawe czy zostało to po poprzedniej panie, czy po prostu miał pecha. Tym razem postój nieco dłuższy, łatanie dętek... ale dzięki temu przepuszczamy deszczową chmurę która nam towarzyszyła od kilku dobrych chwil... poruszała się razem z nami... co trochę zaskakuje, bo wyraźnie wieje od północy...
Przerwa na reperację koła © amiga
Znowu w drodze © amiga
Kolejna przymusowa przerwa © amiga
W końcu ruszamy dalej... był czas by coś przegryźć, coś wypić... więc z nową energią jedziemy dalej... tym razem nie ma już przymusowych postoi... czasami na niebie pojawia się ciemniejsza chmura... ale jakoś nas omija, to raczej dobrze :)
Piękna kładka, wyremontowana w zeszłym roku :) © amiga
I pod most © amiga
Pusto na drogach © amiga
Troszkę terenu © amiga
Pogoda się poprawia © amiga
Przed Strumieniem, dokładnie to nieco przed mostem w Strumieniu jakiś wariat wyprzedza nas pomimo podwójnej ciągłej, chwilę później ostro hamuje odbijając na nas... masakra... takich idiotów powinno się karać, w zasadzie to mam to nagrane... może wysłać to na policję? Wrzucić na YT... ? A co mi tam... wrzucę to na YT... ku przestrodze... tym bardziej że nie był jedynym który nas wyprzedzał w tym miejscu, ale jako jedyny odbił na nas... by uciec przed samochodami...
Po lewej debil w samochodzie, wyprzedzał kolumnę rowerzystów na podwójnej ciągłej, na lekkim łuku, bez widoczności, kilka sekund później odbijał w prawo na naszych rowerzystów, bo coś jechało z przeciwka © amiga
Mamy zielone światło © amiga
W strumieniu robimy pierwszą przerwę przy sklepie... mają świetne ciastka :)
Postój przy sklepie © amiga
Po chwili ruszamy dalej, przed nami dobre 60km... do firmy, chociaż pewnie rozjedziemy się wcześniej... chyba tylko 2-3 osoby będą jechały do firmy...
Pogoda jest coraz lepsza... tyle, że temperatura cały czas niska, przed strumieniem liczniki pokazywały nawet 9 stopni, teraz jest około 13, tyle, że świeci słońce, ale ten wiatr...
Boczne ścieżki © amiga
I pięknie jest © amiga
Chmurki coraz ładniejsze © amiga
Rok temu w tym miejscu wyjechał na nas ciągnik © amiga
W prawo też można © amiga
Na zakręcie © amiga
Długa prosta © amiga
Trochę lasu © amiga
Podobnie jak rok temu robimy przerwę na na coś cieplejszego w Rudziczce na ul Pszczyńskiej... w Classic Pubie... liczymy na to, że będzie dużo zamian... ale... nie tym razem jest inny problem, to czas komunii.. jedyne na co możemy liczyć to Pizza... Szybkie liczenie... jest nas 18... każdy po pół... wychodzi 9 pizz... :) Zamawiamy... pierwsze pojawiają się po około 40 minutach... i muszę przyznać, że są dobre... chyba wszyscy tak uważali... kolejne dochodzą w odstępach kilku, kilkunastu minut... w sumie było tego nawet za dużo...
Jeszcze tylko szybka kawa... i ruszamy dalej... teraz zostało te trudniejsze 40 km :)
Przerwa w znajomej knajpce © amiga
Ciekawe kto miał takie ego, by postawić sobie pałac... ;) © amiga
Droga niby płaska, ale wbrew wszystkiemu to na tym odcinku jest więcej "gór", terenu... pojawia się nawet odcinek piaszczysty... nie jest długi, ale rowery potrafią się zakopać, zmuszając do przeniesienia go na trawę... to jedyna opcja przejazdu w tym miejscu....
Robi się przyjemnie © amiga
Trochę piasku też się zdarzyło © amiga
Od Woszczyc droga jest dość łatwa po asfalcie, tam też przekraczamy 81... kierunek Orzesze, i tylko co jakiś czas padają pytania kiedy góra Ramża...
I ponownie asfalt :) © amiga
W Woszczycach © amiga
Już w Orzeszu © amiga
Pogoda prawie idealna na rower © amiga
Na kogo czekamy? © amiga
Znowu do lasu? © amiga
Nie jest wysoka, ale podjazd daje popalić... na dokładkę jest po płytach betonowych, z drugiej strony... chyba nie robi to różnicy przy 10 km/h :)
Krótki podjazd po płytach © amiga
Na szczycie kilkanaście minut przerwy przy radarze meteo... była już na to pora, do firmy mamy około 20 km... pytamy się czy nie ma potrzeby zjechania do sklepu, ale nikt nie zgłasza takiego wniosku... cóż... przejeżdżamy przez Dębińsko...
Na szczycie już czekają © amiga
Przy radarze meteo na górze Ramża © amiga
Jeszcze chwila © amiga
... i jedziemy z górki © amiga
Niebo piękne, ale temperatura cały czas niska © amiga
Chyba za dużo asfaltu... ;) © amiga
I niech ktoś powie, że Śląsku nie ma gdzie jeździć © amiga
Okolice Bełku © amiga
Ostatnie proste © amiga
W Gierałtowicach część osób odbija, w tym ja wraz z Marcinem odbijamy na Chudów i dalej na Katowice, to dla nas najlepszy wariant...
Chwila pożegnania i ruszamy... Darek prowadzi drużynę w kierunku Gliwic...
Pora się pożegnać © amiga
a my w dwójkę kierujemy się pod zamek w Chudowie... jakoś nie mam melodii do jazdy głównymi drogami... nie dzisiaj... zresztą czuję lekkie zmęczenie... za to pod zamkiem niespodzianka - zlot motocyklistów.... zaskakuje to, bo z reguły zjeżdżają się co czwartek, a nei w niedzielę... ciężko się przebić....
W drodze na Chudów © amiga
Jakiś zlot motocyklistów? © amiga
Za to dalej już jest spokojnie, prowadzę nas nieco opłotkami, nawet w Halembie jedziemy z tyłu terenu gdzie jeszcze rok temu stała elektrownia, nieco dalej na Starej Kuźni pada pytanie... To może piwo?
Rowerzystów też sporo © amiga
Knajpka przy DK44 © amiga
Trochę terenu © amiga
Stajemy na kilka minut... i tak teraz pojedziemy trochę terenem, lasami... więc wyparuje... Knajpka... jest, klimat rodem z PRL-u... no może z początku lat 90-tych... ale ważne, że piwo jest zimne :)
To może piwo? © amiga
20 minut później jedziemy dalej.... lasy Panewnickie, dalej odbijamy na stawy Księżycowe, i Kokociniec, dopiero tam się rozstajemy, każdy ma do domu około 4km...
Na ul Księżycowej © amiga
Fajne miejsce na wycieczki rodzinne © amiga
Pora się pożegnać © amiga
Dojeżdżam do domu, jest koło 19... późno, ale też przerwa obiadowa zrobiła swoje, w domu sprawdzam ile nam to czasu zajęło... - 1:40... + przerwa na piwo... i 2 godziny poleciały... za rok musimy to jakoś inaczej ugryźć... ale nie wiadomo gdzie pojedziemy, czy do Wisły czy w inne miejsce :)
W Piotrowicach na boisku Kolejarza © amiga
W sumie weekend rowerowy wypadł ciekawie, a widać, że kolejne osoby przekonują się do wycieczek rowerowych... i to takich dłuższych, niektórzy zaliczyli swój najdłuższy wypad w życiu :)...
W sumie brawa należą się wszystkim którzy podjęli wyzwanie... 100km w jedną stronę i prawie drugie tyle z powrotem :)
Dziękujemy :)