Poniedziałek wieczór
Poniedziałek, 14 marca 2016
· Komentarze(3)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Ruszam o 16:55... jest jakoś dziwnie ciepło :) +6... wieje z północnego zachodu... jest jasno... i tak powinno być przez około godzinę... :)
Dzień znów się wydłużył...
Cały czas chodzi mi po głowie by wjechać w las... w teren gdzie mnie nie było już kilka miesięcy, te drobne popierduły z zeszłego tygodnia to nie to... chcę czegoś więcej... Boję się walki na hałdzie w Sośnicy i Makoszowach, może jednak wersja łagodniejsza? Zobaczymy...
Po raz kolejny to samo rondo w Gliwicach :) © amiga
Za kilka dni zasieki znikną © amiga
Nad Bytomką © amiga
To co rzuca mi się w oczy to całkiem spora ilość rowerzystów, to chyba znam, że zaczyna się wiosna.. co prawda pogoda ma zrobić nam małego psikusa, pierwszy już dzisiaj w nocy, ale kto by się tym przejmował...
Rowerzysta nr jeden, a w zasadzie to rowerzystka :) © amiga
Zakapturzony rowerzysta nr 2 © amiga
Rowerzysta nr 3 :) przy DTŚce © amiga
Odbijam do lasku Makoszowskiego korzystając fragmentami z niebieskiego szlaku rowerowego. jadę po wiadukcie przy DTŚce, to pierwszy raz w tym roku... zaliczam to miejsce... mało tego po raz pierwszy z tym roku widzę w tym parku tylu ludzi... pieszo, rowerami, na kijach, z psami...
Park budzi się ze snu zimowego...
Biegacze w lasku Makoszowskim © amiga
Rowerzysta nr 4 © amiga
Rowerzysta nr 5 i mała rowerzystka na szósteczkę © amiga
Siódma rowerzystka... tym razem piesza © amiga
Ósmy rowerzysta przy wjeździe do ogródków działkowych © amiga
Gdy dojeżdżam do Zabrza-Makoszowy... zastanawiam się co dalej... czy pociągnąć jednak szosami na Kończyce i dalej na Bielszowice i Wirek...
Jednak nie... zmieniam kierunek... jadę do końca Makoszow... tam odbijam w ul Piotra Skargi i jestem przy stawach Makoszowskich... gdzie pakuję się ponownie na niebieski szlak prowadzący obok szybu wentylacyjnego kopalni Makoszowy...
Pierwsze większe błoto dzisiaj :) © amiga
Kopalnia Makoszowy © amiga
Ul. Piotra Skargi w Makoszowach © amiga
Po płytówce jeszcze jedzie się dość sprawnie, chociaż... nie przepadam za takimi drogami... jednak już po kilkuset metrach trafiam na zwykłą leśną breję rozjeżdżoną przez samochody...
Leśna płytówka © amiga
Szyb wentylacyjny kopalni Makoszowy i błotko © amiga
Nie zapowiada to szczególnie szybkiej opcji przejazdu, mimo wszystko błota jest mniej niż się spodziewałem, może w kilku miejscach czuję, że rower grzęźnie... W lesie natykam się tylko na jednego spacerowicza... jaka różnica w stosunku do tego co widziałem w parku może 20 minut wcześniej...
Coś czuję, że lekko nie będzie © amiga
Pieszy na czerwonym szlaku © amiga
Na Halembie powoli dopada mnie ciemność... jeszcze mam może 10, może 15 minut... przy względnej widoczności... mam jednak lampki... zaskakuje mnie ruch na drogach... jak na Halembę jest wyjątkowo mały... podobnie było w Gliwicach... ferii nie ma..., wakacji nie ma... szkoły pracują.. więc czemu? Nie narzekam... bo akurat to mi pasuje...
Rondo na Halembie © amiga
Chwila postoju... ale w zasięgu wzroku 2 rowerzystów... dziewiąty i dziesiąty :) © amiga
Odbijam na dolinę Jamny... jest już dość ciemno... a to ostatni leśny fragment na dzisiaj, w lasach Panewnickich trwa w najlepsze wycinka, ciężki sprzęt zrobił swoje... na podjeździe do drogi prowadzącej na hałdę jest takie bagnisko że przez chwilę wydaje mi się, że nie uciągnę rowera... gdzieś kątem oka zauważam, że jest jakaś koleina wyglądająca na dość twardą... i chyba tylko dzięki temu wjeżdżam na szczyt a nie wpycham rower...
Dolina Jamny... jest już ciemnawo © amiga
Gnam do Panewnik... w końcu szosy... do domu około 7 km... Skracam sobie przez ul Bałtycką... a dalej Medyków, Śląska.... park Zadole..
Panewniki - już prawie noc © amiga
Ul Medyków... zupełnie pusta © amiga
Rowerzysta 11 i 12 :) © amiga
Na skrzyżowaniu z Kościuszki w Piotrowicach © amiga
Dojeżdżam do domu... na dzisiaj starczy, zresztą na jutro też... pogoda pod zdechłym Azorkiem się szykuje, w nocy spore śnieżyce... dzień w okolicach zera stopni i siąpiący deszcz... Ale plan na wykorzystanie przymusowej przerwy już mam :)
Dzień znów się wydłużył...
Cały czas chodzi mi po głowie by wjechać w las... w teren gdzie mnie nie było już kilka miesięcy, te drobne popierduły z zeszłego tygodnia to nie to... chcę czegoś więcej... Boję się walki na hałdzie w Sośnicy i Makoszowach, może jednak wersja łagodniejsza? Zobaczymy...
Po raz kolejny to samo rondo w Gliwicach :) © amiga
Za kilka dni zasieki znikną © amiga
Nad Bytomką © amiga
To co rzuca mi się w oczy to całkiem spora ilość rowerzystów, to chyba znam, że zaczyna się wiosna.. co prawda pogoda ma zrobić nam małego psikusa, pierwszy już dzisiaj w nocy, ale kto by się tym przejmował...
Rowerzysta nr jeden, a w zasadzie to rowerzystka :) © amiga
Zakapturzony rowerzysta nr 2 © amiga
Rowerzysta nr 3 :) przy DTŚce © amiga
Odbijam do lasku Makoszowskiego korzystając fragmentami z niebieskiego szlaku rowerowego. jadę po wiadukcie przy DTŚce, to pierwszy raz w tym roku... zaliczam to miejsce... mało tego po raz pierwszy z tym roku widzę w tym parku tylu ludzi... pieszo, rowerami, na kijach, z psami...
Park budzi się ze snu zimowego...
Biegacze w lasku Makoszowskim © amiga
Rowerzysta nr 4 © amiga
Rowerzysta nr 5 i mała rowerzystka na szósteczkę © amiga
Siódma rowerzystka... tym razem piesza © amiga
Ósmy rowerzysta przy wjeździe do ogródków działkowych © amiga
Gdy dojeżdżam do Zabrza-Makoszowy... zastanawiam się co dalej... czy pociągnąć jednak szosami na Kończyce i dalej na Bielszowice i Wirek...
Jednak nie... zmieniam kierunek... jadę do końca Makoszow... tam odbijam w ul Piotra Skargi i jestem przy stawach Makoszowskich... gdzie pakuję się ponownie na niebieski szlak prowadzący obok szybu wentylacyjnego kopalni Makoszowy...
Pierwsze większe błoto dzisiaj :) © amiga
Kopalnia Makoszowy © amiga
Ul. Piotra Skargi w Makoszowach © amiga
Po płytówce jeszcze jedzie się dość sprawnie, chociaż... nie przepadam za takimi drogami... jednak już po kilkuset metrach trafiam na zwykłą leśną breję rozjeżdżoną przez samochody...
Leśna płytówka © amiga
Szyb wentylacyjny kopalni Makoszowy i błotko © amiga
Nie zapowiada to szczególnie szybkiej opcji przejazdu, mimo wszystko błota jest mniej niż się spodziewałem, może w kilku miejscach czuję, że rower grzęźnie... W lesie natykam się tylko na jednego spacerowicza... jaka różnica w stosunku do tego co widziałem w parku może 20 minut wcześniej...
Coś czuję, że lekko nie będzie © amiga
Pieszy na czerwonym szlaku © amiga
Na Halembie powoli dopada mnie ciemność... jeszcze mam może 10, może 15 minut... przy względnej widoczności... mam jednak lampki... zaskakuje mnie ruch na drogach... jak na Halembę jest wyjątkowo mały... podobnie było w Gliwicach... ferii nie ma..., wakacji nie ma... szkoły pracują.. więc czemu? Nie narzekam... bo akurat to mi pasuje...
Rondo na Halembie © amiga
Chwila postoju... ale w zasięgu wzroku 2 rowerzystów... dziewiąty i dziesiąty :) © amiga
Odbijam na dolinę Jamny... jest już dość ciemno... a to ostatni leśny fragment na dzisiaj, w lasach Panewnickich trwa w najlepsze wycinka, ciężki sprzęt zrobił swoje... na podjeździe do drogi prowadzącej na hałdę jest takie bagnisko że przez chwilę wydaje mi się, że nie uciągnę rowera... gdzieś kątem oka zauważam, że jest jakaś koleina wyglądająca na dość twardą... i chyba tylko dzięki temu wjeżdżam na szczyt a nie wpycham rower...
Dolina Jamny... jest już ciemnawo © amiga
Gnam do Panewnik... w końcu szosy... do domu około 7 km... Skracam sobie przez ul Bałtycką... a dalej Medyków, Śląska.... park Zadole..
Panewniki - już prawie noc © amiga
Ul Medyków... zupełnie pusta © amiga
Rowerzysta 11 i 12 :) © amiga
Na skrzyżowaniu z Kościuszki w Piotrowicach © amiga
Dojeżdżam do domu... na dzisiaj starczy, zresztą na jutro też... pogoda pod zdechłym Azorkiem się szykuje, w nocy spore śnieżyce... dzień w okolicach zera stopni i siąpiący deszcz... Ale plan na wykorzystanie przymusowej przerwy już mam :)