Poniedziałek wieczór
Poniedziałek, 22 lutego 2016
· Komentarze(4)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Wyjeżdżam gdzieś po 17:10... Znowu spóźniony, ale i zaskoczony, jest jasno... wstępna ocena mam jeszcze 20 minut po "jasnemu" więc dzień się wyraźnie wysłużył... Zresztą z rana też to zauważyłem... Sprawdziłem to na meteo.pl.. w ciągu ostatniego tygodnia dzień się wydłużył o 33 minuty :) Sporo... W tej chwili ma już 10:40 minut... jeszcze chwila i będzie można po pracy pojechać dłuższą drogą... np przez Mikołów :) czy Łaziska Górne.... ale dzisiaj chcę po prostu wrócić do domu...
Ruszam... samochodów niewiele, wiatr prawie w plecy... wieje z południowego-zachodu i jest niemiłosiernie ciepło... 14 stopni... masakra... aż żal że plecak jest pełny i nie mogę tam wrzucić dzisiaj części ciuchów.... jechać w krótkich gaciach... :)
No dobra żartowałem... :) ale i tak jest wyjątkowo ciepło...
Jeszcze jest jasno :) © amiga
I widać kościół w pełnej krasie :) © amiga
Centralne łażenie po drodze... dobrze, że to boczna... oczywiście chodnik jest © amiga
Gliwice i Zabrze minęły dość szybko... przez chwilę zastanawiałem się czy nie pojechać lasem... ale... spodziewam się, że będzie tam jeszcze sporo wody... w końcu lało prawie przez 2 dni..
Porzucam pomysł, w zamian sprawdzam krótką ścieżkę równoległą do ul Leśnej, trochę debilny jest wjazd na nią... i ktoś centralnie postawił jakiś kwietnik, ale da się to wyminąć, być może wykorzystam tą ścieżkę już wkrótce przy projektowaniu wycieczki firmowej... Pomysł jest... ale czy zostanie zrealizowany? To się okaże...
A może na Kraków lub Wrocław? © amiga
Wirek i Kochłowice staram się przejechać bokiem... wolę ul Polną i Wirecką niż Wolności... w sumie nie wiem czemu w tą stronę mam jakiś uraz do niej... Za Kochłowicami zaczyna się syf na DDRce... podziwiam jeszcze dziki pasące się w okolicach jednego ze sklepików... przydrożnych... a dalej odcinek leśny... sporo gałęzi, trochę ciut większych konarów... oczywiści o piasku i resztkach samochodów nie wspominając... ;P Chyba jednak o tym napisałem :)
W lesie... za Kochłowicami © amiga
Na Ligocie na Medyków jakaś kobieta próbuje zaparkować, a może wyjechać... dziwne manewrowanie samochodem... coś... niesamowitego... w końcu gdy zobaczyła jadący samochód.. jakoś wjechała na parking... chociaż nie wiem czy to był jej cel, czy po prostu wsunęła się na chwilę by przepuścić auto i... jednego rowerzystę... :)
Mistrzyni parkowania © amiga
Ciut dalej jakieś małżeństwo idzie drogą zajmując cały pas... może droga jest boczna, jednak warto korzystać z chodników... ?
Chodnik jest dosłownie 3 metry w lewo... ale czepiam się © amiga
Dzisiaj ul. Medyków zaskakuje... w kilku miejscach są dziury zasypane czymś w rodzaju piasku, dodatkowo oznaczone z 2 końców... zastanawiam się jaki był tego cel... pewnie się nie dowiem...
Mam dziwne wrażenie, że ktoś nieudolnie coś łatał w drodze © amiga
Do domu już blisko... co mnie niezmiernie cieszy... z rana rower mnie wykończył, może dlatego... chociaż teraz jedzie się zdecydowanie przyjemniej, ale jak wspomniałem wiatr lekko mnie wspomaga...
Holowany samochód FedEx-u © amiga
Dojeżdżam do domu. ciuchy przepocone... lądują w praniu... to najprawdopodobniej ostatni mój dojazd do Gliwic w tym tygodniu, jutro wolne, a od środy szkolenie... w Katowicach... Może jak będzie pogoda wieczorami dopisywać to gdzieś się wybiorę... ale to nic pewnego... Jutro niestety leje... i może pośnieżyć...
Ruszam... samochodów niewiele, wiatr prawie w plecy... wieje z południowego-zachodu i jest niemiłosiernie ciepło... 14 stopni... masakra... aż żal że plecak jest pełny i nie mogę tam wrzucić dzisiaj części ciuchów.... jechać w krótkich gaciach... :)
No dobra żartowałem... :) ale i tak jest wyjątkowo ciepło...
Jeszcze jest jasno :) © amiga
I widać kościół w pełnej krasie :) © amiga
Centralne łażenie po drodze... dobrze, że to boczna... oczywiście chodnik jest © amiga
Gliwice i Zabrze minęły dość szybko... przez chwilę zastanawiałem się czy nie pojechać lasem... ale... spodziewam się, że będzie tam jeszcze sporo wody... w końcu lało prawie przez 2 dni..
Porzucam pomysł, w zamian sprawdzam krótką ścieżkę równoległą do ul Leśnej, trochę debilny jest wjazd na nią... i ktoś centralnie postawił jakiś kwietnik, ale da się to wyminąć, być może wykorzystam tą ścieżkę już wkrótce przy projektowaniu wycieczki firmowej... Pomysł jest... ale czy zostanie zrealizowany? To się okaże...
A może na Kraków lub Wrocław? © amiga
Wirek i Kochłowice staram się przejechać bokiem... wolę ul Polną i Wirecką niż Wolności... w sumie nie wiem czemu w tą stronę mam jakiś uraz do niej... Za Kochłowicami zaczyna się syf na DDRce... podziwiam jeszcze dziki pasące się w okolicach jednego ze sklepików... przydrożnych... a dalej odcinek leśny... sporo gałęzi, trochę ciut większych konarów... oczywiści o piasku i resztkach samochodów nie wspominając... ;P Chyba jednak o tym napisałem :)
W lesie... za Kochłowicami © amiga
Na Ligocie na Medyków jakaś kobieta próbuje zaparkować, a może wyjechać... dziwne manewrowanie samochodem... coś... niesamowitego... w końcu gdy zobaczyła jadący samochód.. jakoś wjechała na parking... chociaż nie wiem czy to był jej cel, czy po prostu wsunęła się na chwilę by przepuścić auto i... jednego rowerzystę... :)
Mistrzyni parkowania © amiga
Ciut dalej jakieś małżeństwo idzie drogą zajmując cały pas... może droga jest boczna, jednak warto korzystać z chodników... ?
Chodnik jest dosłownie 3 metry w lewo... ale czepiam się © amiga
Dzisiaj ul. Medyków zaskakuje... w kilku miejscach są dziury zasypane czymś w rodzaju piasku, dodatkowo oznaczone z 2 końców... zastanawiam się jaki był tego cel... pewnie się nie dowiem...
Mam dziwne wrażenie, że ktoś nieudolnie coś łatał w drodze © amiga
Do domu już blisko... co mnie niezmiernie cieszy... z rana rower mnie wykończył, może dlatego... chociaż teraz jedzie się zdecydowanie przyjemniej, ale jak wspomniałem wiatr lekko mnie wspomaga...
Holowany samochód FedEx-u © amiga
Dojeżdżam do domu. ciuchy przepocone... lądują w praniu... to najprawdopodobniej ostatni mój dojazd do Gliwic w tym tygodniu, jutro wolne, a od środy szkolenie... w Katowicach... Może jak będzie pogoda wieczorami dopisywać to gdzieś się wybiorę... ale to nic pewnego... Jutro niestety leje... i może pośnieżyć...