Poniedziałek rano
Poniedziałek, 22 lutego 2016
· Komentarze(0)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Poranek... nie chce mi się wstać, chociaż już o 6:15 zaczyna się przecierać... jest coraz jaśniej... :)
Po całodniowych i nocnych opadach drogi mokre... meteo twierdzi, że wieje silny wiatr z południowego-zachodu... termometr zeznaje 11 stopni.... to tak w skrócie...
Jednak czuję jakiś opór przed wyjściem... czemu... chyba wina wiatru....
Po raz pierwszy ubieram nowe spdki... kupione jeszcze w październiku, liczę na to, że nie będzie zbyt dużo syfu na drogach..., profilaktycznie zakładam ochraniacze... Zresztą w tym tygodniu może to być ostatni wyjazd rowerowy, jutro dzień wolny... a od środy szkolenie w centrum Katowic...
7:17.... dopiero wychodzę, od raz czuję silne podmuchy... oj nie będzie lekko.... dobrze, że zabrałem wiatrówkę... są miejsca gdzie wiatr wieje z boku... jadę wyraźnie nachylony w jego kierunku... Dawno tak nie miałem...
Staram się unikać terenu... cały czas ma być asfalt... i to najlepiej mało dziurawy... więc część bocznych dróg odpada...
W nocy lało © amiga
Skrzyżowanie Panewnickiej i Medyków © amiga
W Kochłowicach DDRka wygląda gorzej niż zwykle, oprócz kałuż i kilku ton piasku pojawiają się połamane gałęzie... Ciekawe czemu nie leży to am drodze, czy na chodniku tylko właśnie na rowerówce, jakaś klątwa?
Pogoda chyba się poprawia chmury powoli odpływają.... niebo coraz bardziej błękitne, zaczyna świecić słońce, jest ciepło....
Nowe gałęzie na DDRce w Kochłowicach © amiga
Piękne niebo... gdyby jeszcze wiatr tak nie dął © amiga
Drogi puste.... niezależnie od tego jakie to miasto i która godzina, jedynie śmieciarek jakby więcej... chyba to ich dzień... za to ani jednego rowerzysty... często w okolicach Piotrowic już kogoś spotykałem, a tym razem echo...
Przypominam sobie, że miałem wymienić baterie w tylnej lampce... masakra... cóż... może podejdę do elektronika i kupię kolejne? W domu w końcu są tylko 4... CR2032... będą na zapas... zresztą w ciągu roku zużywam kilkadziesiąt sztuk tych baterii.
I połowa drogi zastawiona © amiga
Podjazdy to jedna wielka męczarnia, ale zjazdy też niewiele pomagają, chyba włączył mi się maruda... w końcu dzisiaj nie mam chwili wytchnienia... czuję się jakbym miał 30 km 10% podjazd... obłęd...
W Zabrzu co jakiś czas widzę, że coś kopią, coś wyłączają z ruchu... zaskakuje najbardziej DDRka przy wyjeździe z Zabrza... tam na szczycie jest względnie ok. poza kilkoma dość płytkimi kałużami..., a może coś złego dzieje się z wiaduktem? Mam nadzieję, że nie wyłączą go z ruchu...
Nawet koparka mnie wyprzedziła... wstyd © amiga
Wyłączona DDRka na wylocie z Zabrza © amiga
Sytuacja z remontami wygląda podobnie w Gliwicach... co jakiś czas mijam koparki, mijam drogowców, wahadło na Królewskiej Tamy wymusza postój... skala remontu zaskakuje mnie coraz bardziej...
Sezon wykopków otwarty © amiga
Mostu jest jakby coraz mniej © amiga
Na szczęście do firmy coś koło 2km... wiatr mnie wykańcza... spoglądam co jakiś czas na pulsometr... nie pamiętam kiedy jechałem z takim pulsem... Być może najwyższe wskazanie to błąd transmisji, może jakieś zakłócenia, niemniej średni zaskakuje jeszcze bardziej... 155....
W firmie na wstępie czuję się wykończony... 1.5 godziny walki jest odczuwalne... Wieczorem na szczęście będzie prościej...
Nowe buty wymuszą 2 małe zmiany... Siodełko musi być ciut wyżej... i do wyregulowania są bloki... nieco inaczej muszę je zamontować...
Po całodniowych i nocnych opadach drogi mokre... meteo twierdzi, że wieje silny wiatr z południowego-zachodu... termometr zeznaje 11 stopni.... to tak w skrócie...
Jednak czuję jakiś opór przed wyjściem... czemu... chyba wina wiatru....
Po raz pierwszy ubieram nowe spdki... kupione jeszcze w październiku, liczę na to, że nie będzie zbyt dużo syfu na drogach..., profilaktycznie zakładam ochraniacze... Zresztą w tym tygodniu może to być ostatni wyjazd rowerowy, jutro dzień wolny... a od środy szkolenie w centrum Katowic...
7:17.... dopiero wychodzę, od raz czuję silne podmuchy... oj nie będzie lekko.... dobrze, że zabrałem wiatrówkę... są miejsca gdzie wiatr wieje z boku... jadę wyraźnie nachylony w jego kierunku... Dawno tak nie miałem...
Staram się unikać terenu... cały czas ma być asfalt... i to najlepiej mało dziurawy... więc część bocznych dróg odpada...
W nocy lało © amiga
Skrzyżowanie Panewnickiej i Medyków © amiga
W Kochłowicach DDRka wygląda gorzej niż zwykle, oprócz kałuż i kilku ton piasku pojawiają się połamane gałęzie... Ciekawe czemu nie leży to am drodze, czy na chodniku tylko właśnie na rowerówce, jakaś klątwa?
Pogoda chyba się poprawia chmury powoli odpływają.... niebo coraz bardziej błękitne, zaczyna świecić słońce, jest ciepło....
Nowe gałęzie na DDRce w Kochłowicach © amiga
Piękne niebo... gdyby jeszcze wiatr tak nie dął © amiga
Drogi puste.... niezależnie od tego jakie to miasto i która godzina, jedynie śmieciarek jakby więcej... chyba to ich dzień... za to ani jednego rowerzysty... często w okolicach Piotrowic już kogoś spotykałem, a tym razem echo...
Przypominam sobie, że miałem wymienić baterie w tylnej lampce... masakra... cóż... może podejdę do elektronika i kupię kolejne? W domu w końcu są tylko 4... CR2032... będą na zapas... zresztą w ciągu roku zużywam kilkadziesiąt sztuk tych baterii.
I połowa drogi zastawiona © amiga
Podjazdy to jedna wielka męczarnia, ale zjazdy też niewiele pomagają, chyba włączył mi się maruda... w końcu dzisiaj nie mam chwili wytchnienia... czuję się jakbym miał 30 km 10% podjazd... obłęd...
W Zabrzu co jakiś czas widzę, że coś kopią, coś wyłączają z ruchu... zaskakuje najbardziej DDRka przy wyjeździe z Zabrza... tam na szczycie jest względnie ok. poza kilkoma dość płytkimi kałużami..., a może coś złego dzieje się z wiaduktem? Mam nadzieję, że nie wyłączą go z ruchu...
Nawet koparka mnie wyprzedziła... wstyd © amiga
Wyłączona DDRka na wylocie z Zabrza © amiga
Sytuacja z remontami wygląda podobnie w Gliwicach... co jakiś czas mijam koparki, mijam drogowców, wahadło na Królewskiej Tamy wymusza postój... skala remontu zaskakuje mnie coraz bardziej...
Sezon wykopków otwarty © amiga
Mostu jest jakby coraz mniej © amiga
Na szczęście do firmy coś koło 2km... wiatr mnie wykańcza... spoglądam co jakiś czas na pulsometr... nie pamiętam kiedy jechałem z takim pulsem... Być może najwyższe wskazanie to błąd transmisji, może jakieś zakłócenia, niemniej średni zaskakuje jeszcze bardziej... 155....
W firmie na wstępie czuję się wykończony... 1.5 godziny walki jest odczuwalne... Wieczorem na szczęście będzie prościej...
Nowe buty wymuszą 2 małe zmiany... Siodełko musi być ciut wyżej... i do wyregulowania są bloki... nieco inaczej muszę je zamontować...