Środa wieczór
Środa, 17 lutego 2016
· Komentarze(0)
Kategoria do 34km, W jedną stronę, Solo, Do/Z Pracy
16:44 - nie wierzę... już siedzę na rowerze, ruszam do domu, lekko nie będzie... wieje od wschodu... Z rana to pomagało, teraz czeka mnie walka z góra... 30 km góra...
Z pozytywnych akcentów jest jeszcze jasno... mało tego mam przed sobą jeszcze około 40 minut jazdy w dzień... później trzeba będzie odpalić lampki...
Jeszcze jest jasno na Krzywej © amiga
Rower od początku słyszę ze dzwoni, wiem, że klocki nadają się do wymiany... masakra... jutro będę miał nowe... tylko że... kolejny dzień paskudnej jazdy... ale... mam przecież drugi rower... chyba zrobię inny myk... jutro... Pojadę Giantem :)... a Górala czeka przegląd w domu... może w weekend.... kilka elementów jest do sprawdzenia... w tym hamulce... napęd... głównie korba jest do sprawdzenia... Może warto wymienić kółeczka w przerzutce... ale to zostawię sobie na weekend
Co kopią... w zasadzie to jeden kopie... reszta to obstawa ;P © amiga
Wahadło na Królewskiej Tamy © amiga
Wiatr jest niesamowity... nie spodziewałem się go aż tak silnego... w wielu miejscach na zjazdach mam problem by zbliżyć się do 25 km/h jakieś jajo... dobrze, że nie pada...
Dzisiaj chyba pogoda rozpieszczała, ale jak wspomniałem nie pada... :) W Zabrzu wbijam się do parku, mimo wszystko drzewa a jakiś sposób chronią przed podmuchami... wyjeżdżam w Makoszowach na standardowy szlak do domu...
Policja... czegoś szukają? © amiga
Zabawy w wyprzedzanie © amiga
Wjazd do parku w Zabrzu © amiga
Gdy jestem w Bielszowicach włączam wszystkie lampki... już pora, jest już ciemno... ale tam też spotykam rowerzystów, pierwszysch o tej porze... jadą w przeciwnym kierunku z wiatrem... fajnie...
Z serii znajdź rowerzystę :) © amiga
Chwilka postoju minęła © amiga
Rowerzystka... tylko czemu wszyscy jadą z wiatrem, a na nie © amiga
Pomiędzy Wirkiem a Kochłowicami jadę wpierw Polną, dalej w pobliżu szybu Artur i Oświęcimską zjazd do Kochłowic...
w tym miejscu rower chyba po raz pierwszy rozpędził się do 30 km/h... z lekkim moim wspomaganiem...
W Kochłowicach © amiga
Od Kochłowic odliczam kolejne km, jeszcze 10, 9, 8, 7... jestem w Panewnikach... jeszcze tylko podjazd na Bałtyckiej... Ligota, Piotrowice.... i w końcu Ochojec... mam dość... na dzisiaj...
Za to jutro z rana... będzie znowu z górki :)
Z pozytywnych akcentów jest jeszcze jasno... mało tego mam przed sobą jeszcze około 40 minut jazdy w dzień... później trzeba będzie odpalić lampki...
Jeszcze jest jasno na Krzywej © amiga
Rower od początku słyszę ze dzwoni, wiem, że klocki nadają się do wymiany... masakra... jutro będę miał nowe... tylko że... kolejny dzień paskudnej jazdy... ale... mam przecież drugi rower... chyba zrobię inny myk... jutro... Pojadę Giantem :)... a Górala czeka przegląd w domu... może w weekend.... kilka elementów jest do sprawdzenia... w tym hamulce... napęd... głównie korba jest do sprawdzenia... Może warto wymienić kółeczka w przerzutce... ale to zostawię sobie na weekend
Co kopią... w zasadzie to jeden kopie... reszta to obstawa ;P © amiga
Wahadło na Królewskiej Tamy © amiga
Wiatr jest niesamowity... nie spodziewałem się go aż tak silnego... w wielu miejscach na zjazdach mam problem by zbliżyć się do 25 km/h jakieś jajo... dobrze, że nie pada...
Dzisiaj chyba pogoda rozpieszczała, ale jak wspomniałem nie pada... :) W Zabrzu wbijam się do parku, mimo wszystko drzewa a jakiś sposób chronią przed podmuchami... wyjeżdżam w Makoszowach na standardowy szlak do domu...
Policja... czegoś szukają? © amiga
Zabawy w wyprzedzanie © amiga
Wjazd do parku w Zabrzu © amiga
Gdy jestem w Bielszowicach włączam wszystkie lampki... już pora, jest już ciemno... ale tam też spotykam rowerzystów, pierwszysch o tej porze... jadą w przeciwnym kierunku z wiatrem... fajnie...
Z serii znajdź rowerzystę :) © amiga
Chwilka postoju minęła © amiga
Rowerzystka... tylko czemu wszyscy jadą z wiatrem, a na nie © amiga
Pomiędzy Wirkiem a Kochłowicami jadę wpierw Polną, dalej w pobliżu szybu Artur i Oświęcimską zjazd do Kochłowic...
w tym miejscu rower chyba po raz pierwszy rozpędził się do 30 km/h... z lekkim moim wspomaganiem...
W Kochłowicach © amiga
Od Kochłowic odliczam kolejne km, jeszcze 10, 9, 8, 7... jestem w Panewnikach... jeszcze tylko podjazd na Bałtyckiej... Ligota, Piotrowice.... i w końcu Ochojec... mam dość... na dzisiaj...
Za to jutro z rana... będzie znowu z górki :)