Wtorek rano

Wtorek, 9 lutego 2016 · Komentarze(2)
Wyjeżdżam prawie punkt 7:00... jakoś składanie się idzie dzisiaj dość sprawnie... Wiatr miał nieco osłabnąć... ale wychodząc na zewnątrz czuję, że wczoraj nie powinienem narzekać... dzisiaj... huśta mną już od chwili gdy wsiadłem an rower. Meteo twierdziło, że będzie dmuchało od południa... ale jest niespodzianka... wiatr jest inny... wuje bardziej od zachodu... potwierdzają to przesuwające się liście gdy jadę na odcinkach południe-północ...Zresztą kierunek przemieszczania się okolicznych opadów (w Czechach) wskazywał raczej na wiatr południowo-zachodni... W nocy lało... na drogach w wielu miejscach można spotkać wielgaśne kałuże, w Kochłowicach wjeżdżam na chodnik... jakoś nie mam ochoty na poranne moczenie nóg... to jeszcze nie ta pora... 

Te chmury nie zapowiadają niczego dobrego
Te chmury nie zapowiadają niczego dobrego © amiga
Kałuże wyglądają całkiem uroczo :)
Kałuże wyglądają całkiem uroczo :) © amiga

Podjazd i zjazd pomiędzy Kochłowicami a Wirkiem dzisiaj stwarza poważne problemy... ciężko się jedzie... rower staje dęba... natykam się za to na 2 pojazdy które podejrzewam, że biorą udział w remoncie torowiska... centrum wirka to ruch jak diabli, na dokładkę boczy wiatr spycha mnie w prawo... rower robi się dziwnie niestabilny, podejrzewam, że być może coś się stało, pana, szprycha... może coś innego? Staję na początku Bielszowickiej...  rower jest w porządku, to wina wiatru.... zresztą jadąc dalej Bielszowicką kilka razy wykręciło mi przednie koło... w końcu ewakuowałem się na chodnik... to otwarty teren i tu widać co wiatr wyprawia... 
Coś się dzieje na Wirku
Coś się dzieje na Wirku © amiga
To chyba dalej w związku z remontem torowiska
To chyba dalej w związku z remontem torowiska © amiga
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga

Gdy zbliżam się do Zabrza, mam wrażenie, że wiatr cichnie... jest słabszy... coraz więcej słońca na niebie. Jakiś czas temu zauważyłem, ze mapy okolic Pawłowa zostały uzupełnione o nową ulicę, jeszcze bez nazwy, prowadzi równolegle do ul Bieniasza... pora ją sprawdzić, nawigacja twierdzi że jest przejezdna. Może nie skróci  przejazdu ale jako alternatywa... czemu nie.... Pod koniec drogi na chwilę się odwracam by zobaczyć słońce, świeci niesamowicie, ale też najpiękniejsze zdjęcia powstają gdy pogoda jest jak najbardziej wredna. Jeszcze ciekawiej może być jutro...
Na ulicy Bieniasza
Na ulicy Bieniasza © amiga
A za mną słońce już wysoko
A za mną słońce już wysoko © amiga

Wyjeżdżając z Zabrza skracam sobie przez park...  o dziwo nie ma śladów po ulewach... wody niewiele... wsiąkła... spłynęła... w każdym bądź razie nie ma... ;)
W Lasku Makoszowskim
W Lasku Makoszowskim © amiga
Jeszcze chwila i wszystko powinno się zazielenić
Jeszcze chwila i wszystko powinno się zazielenić © amiga

Pozostał ostatni odcinek Gliwicki... ponownie zaczęło dmuchać... i cały czas od zachodu... ostatni odcinek na ul Odrowążów, Królewskiej Tamy to walka z samym sobą i rowerzystą którego widzę jakieś 300m z przodu... gdy go dochodzę w okolicach ronda odbija w kierunku Robotniczej, a ja dalej na bł. Czesława. Do firmy pozostało około 1.3km. Przy wyjeździe na Zabrską korek... dzięki uprzejmości wielgaśnej ciężarówki wiozącej jakieś bloki betonowe... skutecznie blokuje wszystkie możliwe wyjazdy...  chwile trwa zanim można ruszyć dalej... Ostatnie 300m..., dotarłem ;)
Wiadukt autostrady A1
Wiadukt autostrady A1 © amiga
Na Zabrskiej... :)
Na Zabrskiej... :) © amiga

Powrót może być szybszy... za to jutro wszystko wskazuje na to, że lepiej odpuścić... zapowiada się Armageddon... na dokładkę czwartek... wygląda niewiele lepiej... ma być nieco mniej deszczu... ale temperatura w okolicy 0 i opady śniegu...  

Komentarze (2)

Limit No i odpuściłem, wieczorem też niestety dmuchało... chwilami dość mocno...
Patrzę na prognozy i nie wiem co jutro... i co w piątek... nie lubię takiej niepewności... a wtorek i środa w przyszłym tygodniu też wyglądają nietęgo...

amiga 13:53 środa, 10 lutego 2016

Też wiaterek poczułem. Zdecydowanie od południa. Musiałem przez niego zwolnić bo przy nagłych podmuchach rzucało jak diabli. Ale miałem też jeden fajny odcinek, gdzie wiało w plecy. Te kilkaset metrów jechało się rewelacyjnie. Jeśli ICM-owi się sprawdzi to, podobnie jak Ty, jutro, a być może i w czwartek, odpuszczę. Luty to jeszcze nie jest ten czas kiedy można sobie pozwolić na przemoknięcie. A u mnie w pracy sporo ludzi się pochorowało i wolałbym nie ryzykować dołączenia do ich grona.

limit 13:16 wtorek, 9 lutego 2016
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa wkeoc

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]