Czwartek rano
Czwartek, 4 lutego 2016
· Komentarze(2)
Kategoria W jedną stronę, Solo, Do/Z Pracy, do 34km
7:14 - ruszam... wieje paskudnie od zachodu... jest sucho, chłodno... da się jechać, chociaż nie podejrzewam by sama jazda sprawiała dzisiaj wielką frajdę... Będzie walka z wiatrem...
Początkowo jest w miarę luźno na drogach, nawet na Armii Krajowej nie ma specjalnie wielu samochodów... odbijam na park Zadole i zaskakuje nie szron na drogach, jest biało... zastanawiam się czy ślisko... chyba nie... ale trzeba będzie uważać. Swoją drogą co szron robi przy +3? Nie powinno go być... chyba, że to robota tego wrednego wietrzyska?
Tutaj jeszcze pusto © amiga
Skąd ten szron przy +3? © amiga
Na Bałtyckiej co nieco przymarznięte, w lesie również szron... widzę, ślady rowerów, więc nie jestem pierwszy, nie jestem jedyny, jakieś 200m dalej spotykam bikera, a w zasadzie bikerkę....
W lesie lekko przymarzło © amiga
O... rowerzysta :) © amiga
Wyjeżdżam z Bałtyckiej, rozglądam się czy nie widać tego jegomościa, który wczoraj miał problemy z równowagą, ale pewnie o tej porze śpi, bądź już leczy kaca... Na wyjeździe z Katowic tłoczno... jeszcze gorzej w centrum Kochłowic... gdyby nie piesi, to pewnie bym kwitł na skrzyżowaniu... ale udało się...
Przy wyjeździe z Katowic © amiga
Przy zjeździe na Wirek jest okazja na sprawdzenie nowych łat... są równe... nie ma uskoków... przydało by się aby na całym odcinku wymienili asfalt... ale cóż... może jeszcze się doczekam. Przy przejeździe kolejowym zaskakuje mnie coś jeszcze... nie ma stacji... rozebrali ją... coś strasznie szybko to poszło, elementy z rozbiórki walają się na całkiem sporym odcinku wzdłuż torów... ciekawe czy odbudują stację czy to jej definitywny koniec... i nigdy więcej pociąg osobowy tędy nie przejedzie i się nie zatrzyma?
Piękna, równiutka łata na Wyzwolenia, chłopaki widzę, że jeszcze coś robią © amiga
Rozebrali perony na Wirku © amiga
Na Bielszowickiej na otwartym terenie mam wrażenie, że ukręci mi głowę... masakra, za to na wyjeździe z tej ulicy Straż Miejska chyba uczy się kierować... a raczej ruszać... widzę, że ta operacja chyba lekko ich przerasta... blokują drogę, przejazd...
Straż miejska, nie wiem kto był za kierownicą, ale chyba dopiero uczył się jeździć © amiga
Minęła ósma... robi się spokojniej, jest więcej miejsca na drogach... Zabrze mija dość szybko, wyjątkowo chyba pierwszy raz w tym roku jadę centralnie przez lasek makoszowski... Wody nie ma, tzn kałuż... błota również nie widać, ale podłoże jest jakby grząskie... rower z trudem je pokonuje... wyraźnie zwalniam..
Po głowie chodzi mi by umyć rower.. ale odpuszczam... wieczorem może padać, to mija się z celem, może gdy będę wracał zahaczę o jakaś stację... ale to dopiero wracając...
W Zabrzu na rondzie :) © amiga
Lasek Makoszowski... miejscami grząsko © amiga
W Gliwicach nieco większy ruch... ciekawe czemu... Na Błogosławionego Czesława wiatr chce mnie zawrócić do Katowic, to jednokierunkowa, więc nie poddaję się... jeszcze tylko kawałek, tylko Zabrska i jestem na miejscu... Znowu sukces :)
Zabrska - Politechnika Śląska © amiga
Początkowo jest w miarę luźno na drogach, nawet na Armii Krajowej nie ma specjalnie wielu samochodów... odbijam na park Zadole i zaskakuje nie szron na drogach, jest biało... zastanawiam się czy ślisko... chyba nie... ale trzeba będzie uważać. Swoją drogą co szron robi przy +3? Nie powinno go być... chyba, że to robota tego wrednego wietrzyska?
Tutaj jeszcze pusto © amiga
Skąd ten szron przy +3? © amiga
Na Bałtyckiej co nieco przymarznięte, w lesie również szron... widzę, ślady rowerów, więc nie jestem pierwszy, nie jestem jedyny, jakieś 200m dalej spotykam bikera, a w zasadzie bikerkę....
W lesie lekko przymarzło © amiga
O... rowerzysta :) © amiga
Wyjeżdżam z Bałtyckiej, rozglądam się czy nie widać tego jegomościa, który wczoraj miał problemy z równowagą, ale pewnie o tej porze śpi, bądź już leczy kaca... Na wyjeździe z Katowic tłoczno... jeszcze gorzej w centrum Kochłowic... gdyby nie piesi, to pewnie bym kwitł na skrzyżowaniu... ale udało się...
Przy wyjeździe z Katowic © amiga
Przy zjeździe na Wirek jest okazja na sprawdzenie nowych łat... są równe... nie ma uskoków... przydało by się aby na całym odcinku wymienili asfalt... ale cóż... może jeszcze się doczekam. Przy przejeździe kolejowym zaskakuje mnie coś jeszcze... nie ma stacji... rozebrali ją... coś strasznie szybko to poszło, elementy z rozbiórki walają się na całkiem sporym odcinku wzdłuż torów... ciekawe czy odbudują stację czy to jej definitywny koniec... i nigdy więcej pociąg osobowy tędy nie przejedzie i się nie zatrzyma?
Piękna, równiutka łata na Wyzwolenia, chłopaki widzę, że jeszcze coś robią © amiga
Rozebrali perony na Wirku © amiga
Na Bielszowickiej na otwartym terenie mam wrażenie, że ukręci mi głowę... masakra, za to na wyjeździe z tej ulicy Straż Miejska chyba uczy się kierować... a raczej ruszać... widzę, że ta operacja chyba lekko ich przerasta... blokują drogę, przejazd...
Straż miejska, nie wiem kto był za kierownicą, ale chyba dopiero uczył się jeździć © amiga
Minęła ósma... robi się spokojniej, jest więcej miejsca na drogach... Zabrze mija dość szybko, wyjątkowo chyba pierwszy raz w tym roku jadę centralnie przez lasek makoszowski... Wody nie ma, tzn kałuż... błota również nie widać, ale podłoże jest jakby grząskie... rower z trudem je pokonuje... wyraźnie zwalniam..
Po głowie chodzi mi by umyć rower.. ale odpuszczam... wieczorem może padać, to mija się z celem, może gdy będę wracał zahaczę o jakaś stację... ale to dopiero wracając...
W Zabrzu na rondzie :) © amiga
Lasek Makoszowski... miejscami grząsko © amiga
W Gliwicach nieco większy ruch... ciekawe czemu... Na Błogosławionego Czesława wiatr chce mnie zawrócić do Katowic, to jednokierunkowa, więc nie poddaję się... jeszcze tylko kawałek, tylko Zabrska i jestem na miejscu... Znowu sukces :)
Zabrska - Politechnika Śląska © amiga