Wtorek wieczór
Wtorek, 8 grudnia 2015
· Komentarze(3)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Wyjeżdżam dzisiaj wyjątkowo wcześnie jest 15:30... jest jeszcze jasno... :) Chyba od pomad miesiąca pierwszy raz jadę po pracy gdy jeszcze coś widać bez użycia lampek, gdy nie świecą latarnie... Jednak wiem że za góra 30 minut już wszystko będzie po staremu...
Ruch jak diabli... tysiące samochodów jadą we wszystkich kierunkach... Niestety to pora szczytu, mogę tylko pomarzyć o wczorajszych pustkach na drodze...
Dzisiaj mi się spieszy, muszę być o 17:00 w domu przez chwilę chodziło mi p ogłowie by pojechać terenem... jednak nie wyrobił bym się czasowo, a może się jednak mylę...
W zasadzie na większości skrzyżowań i tak muszę chwilę odstać, czasami jest to kilka sekund, czasami zdecydowanie więcej...
W końcu rondo w pełnej krasie © amiga
Nie ma to jak wyjechać z podporządkowanej wprost pod koła rowerzyście © amiga
Koreczek... nawet tutaj © amiga
Gdy jestem w Zabrzu już się mocno ściemnia... latarnie się palą... za to na ul. Dorotki pusto :) że aż miło... Dopiero w centrum Bielszowic i na Wirku panuje wariactwo... To nie moje godziny....
Ciemno się robi © amiga
Na ul.Polnej na Wirku atakuje mnie jakiś burek, wyleciał z jednej z posesji, a że nie boję się psów to gdy podleciał zbyt blisko dostał buta... Nie przepadam za takim traktowaniem zwierząt, ale właściciel to jakiś kompletny idiota... Pies szczególnie jak nawalone we łbie i atakuje wszystko co się rusza powinien być bądź za ogrodzeniem, bądź na uwięzi... Cóż... może nauczył się, że podbieganie do rowerzysty boli... Ciekawe co powiedziałby właściciel gdybym go najechał.... myślę że burek tego by nie przeżył...
Dobrze, że są latarnie :) © amiga
Dalej już spokojniej, w domu jestem może minutę, może 2 przed czasem... Mam więc godzinę, czyli tyle ile chciałem by się przygotować do wyjścia...
Ruch jak diabli... tysiące samochodów jadą we wszystkich kierunkach... Niestety to pora szczytu, mogę tylko pomarzyć o wczorajszych pustkach na drodze...
Dzisiaj mi się spieszy, muszę być o 17:00 w domu przez chwilę chodziło mi p ogłowie by pojechać terenem... jednak nie wyrobił bym się czasowo, a może się jednak mylę...
W zasadzie na większości skrzyżowań i tak muszę chwilę odstać, czasami jest to kilka sekund, czasami zdecydowanie więcej...
W końcu rondo w pełnej krasie © amiga
Nie ma to jak wyjechać z podporządkowanej wprost pod koła rowerzyście © amiga
Koreczek... nawet tutaj © amiga
Gdy jestem w Zabrzu już się mocno ściemnia... latarnie się palą... za to na ul. Dorotki pusto :) że aż miło... Dopiero w centrum Bielszowic i na Wirku panuje wariactwo... To nie moje godziny....
Ciemno się robi © amiga
Na ul.Polnej na Wirku atakuje mnie jakiś burek, wyleciał z jednej z posesji, a że nie boję się psów to gdy podleciał zbyt blisko dostał buta... Nie przepadam za takim traktowaniem zwierząt, ale właściciel to jakiś kompletny idiota... Pies szczególnie jak nawalone we łbie i atakuje wszystko co się rusza powinien być bądź za ogrodzeniem, bądź na uwięzi... Cóż... może nauczył się, że podbieganie do rowerzysty boli... Ciekawe co powiedziałby właściciel gdybym go najechał.... myślę że burek tego by nie przeżył...
Dobrze, że są latarnie :) © amiga
Dalej już spokojniej, w domu jestem może minutę, może 2 przed czasem... Mam więc godzinę, czyli tyle ile chciałem by się przygotować do wyjścia...