Poniedziałek rano
Pora była się pozbierać, radary wskazywały, że około 7:00 deszcz powinien przeminąć z wiatrem, tak też się stało, drogi niestety mokre..... masa piasku naniesionego nie wiadomo skąd... Początkowo strasznie ciemno... ale to wina grubych deszczowych chmur... na horyzoncie widać jednak przejaśnienia, widać promyk nadziei :)
Po raz drugi jadę góralem do pracy... chyba zostanie zimówką :) i ew rowerem na cięższy teren, zdecydowanie lepiej mi się jeździ na rowerze crossowym... ale... na zimę wolę mieć grube opony, te co prawda nie nalezą do rekordzistów, mają jedynie 2" to niewiele więcej od 1,6" z Gianta... ale różnica jest odczuwalna... od samego początku czuję jakbym prowadził starą habetę..., zaskakuje mnie to strasznie, w końcu kiedyś tym rowerem pomykałem, że aż miło, a teraz brakuje mi sił by go przepchnąć. Na każdej górce prędkość spada i to dość mocno, co prawda mogę tłumaczyć to też tym, że wieje dzisiaj przeokrutnie od zachodu, cały czas mam w twarz nie ma chwili wytchnienia, nawet na zjazdach rower nie chce się toczyć... jednak dalej obstawiam, że kondycja poszła w las...
Na drogach za to dzisiaj tak sobie, raz tłok, a za chwilę pustki... na Medyków spotykam karetkę, skręca do szpitala dziecięcego..., po chwili ja też jadę w tym kierunku, jednak odbijam nieco dalej na bałtycką, by tyłami przedostać się na Stare Panewniki.
Chyba gna do szpitala dziecięcego w Ligocie © amiga
i tutaj spotykam 2 idiotów za kierownica, pierwszy wyprzedza mnie na podwójnej ciągłej i po chwili skręca w prawo... za to jest w tej chwili 6 punktów... a z naprzeciwka jakaś wariatka wjeżdża mi tuż pod koła... masakra jakaś... kupię sobie klakson... :)
Pierwszy mistrz kierownicy, wyprzedzane na podwójnej ciągłej i skręt w prawo po 20-30m © amiga
Moment skrętu © amiga
Następna inteligenta © amiga
Tyle, że ta zajechała mi drogę... hamulce pomogły © amiga
Dalej trochę spokojniej, chociaż rowerówka do Kochłowic usiana wszystkim co spłynęło z drogi i lasu... dodatkowo upstrzona jest wielkimi kałużami.. wjeżdżam na chodnik i przez dobre 100m ratuję się w ten sposób przed kąpielą...
Powoli budzi się dzień © amiga
I po górkę © amiga
Powolutku niebo się przeciera, grube chmury suną po południowej części nieba, północna i zachodnia część jest już prawie czysta... kolory nieba oszałamiają...
Widok na kopalnię Bielszowice © amiga
Kolory nieba © amiga
Piękny poranek :) © amiga
Fragment zaliczam przez lasek makoszowski... zero ludzi, spacerowiczów, rowerzystów, czy nawet właścicieli psów, zawsze było pełno.... a dzisiaj... cóż... pogoda odstraszyła...
W Gliwicach za to na dzieńdobey mały korek spowodowany przez ciężarówkę z samochodami an naczepie... w sumie nie powinno to dziwić w tym miejscu, to raczej norma...
Nie ma jak zakorkować drogę © amiga
Im Bliżej firmy tym słońce coraz radośniej świeci, jest ciepło... w chwili wyjazdu z domu 8 stopni, teraz co prawda temperatura lekko spadła, ale widok słońca to w zupełności rekompensuje... ;)
Rondo na bł. Czesława :) © amiga
Na wylocie z bł.Czesława, ciekawy obrazek, droga ponownie jest jednokierunkowa, powoli kończą się remonty, objazdy, ale niektórzy jeżdżą na pamięć, więc znalazł się sprytny który wpakował się pod prąd... na szczęście zobaczył znak i... zaczął zawracać...
A tu pan wpakował się na jednokierunkową pod prąd :) © amiga
Dobrze, że po chwili zorientował się, co zrobił... niemniej manewr zawracania też był mistrzowski ;) © amiga
Minutę później jestem w firmie, góral mnie dzisiaj zmęczył, ale nie odpuszczę, plan jest taki by przepracować zimę na nim.... puls dzisiaj poszedł wyraźnie w górę.. a wiatr nie pomagał... za to było ciepło, było słonecznie i... mokro ;p