Czwartek wieczór
Około 16:30... już jadę... mam wrażenie, że wiatr zmienił kierunek... już nie wieje z zachodu, nie będę miał go w plecy... za to cały dzień nie padało... :) Cóż... korci by pojechać lasem... jednak gdy jadę przez park w Zabrzu czuję, widzę, że jest sporo błota... rower na wąskich łysych oponach pływa... Dzisiaj to nie miejsce dla niego... przynajmniej nie w takiej konfiguracji...
Jednak by nie było za prosto to nieco kluczę, objeżdżam ścieżki, szlaki, którymi dawno nie jechałem... kilka ciekawych podjazdów na Wirku... trochę terenu gdzie znowu muszę wolniej jechać i jestem w okolicy ul Księżycowej i knajpki Przystań... Później odbijam w kierunku doliny Kłodnicy... kilka zdjęć i jadę do domu, zahaczając o ścianę płaczu....
W okolic akademików mam wrażenie, że kręci się trochę za dużo studentów... zaczęły się juwenalia... :)
Dojeżdżam do domu... można odpocząć i... dzwoni telefon... sobotnie plany wzięły w łeb... :(
Dolina Kłodnicy... już niedługo tak będzie wyglądać, wkrótce zostanie zabudowana :( © amiga
Na ścieżce przy dolinie Kłodnicy © amiga
W końcu pojawiło się słońce © amiga