powrót do domu
Czwartek, 26 czerwca 2014
· Komentarze(0)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Magic Pie - Change
Wracam do domu, dzień był... długi, ciężki, podobnie jak wczoraj czuję się nijak... mam wrażenie, że jedzie drugi ja... ten wykończony, rano był ten pierwszy. Mam skrócony czas operacyjny czy co?
Początkowo chcę pojechać po szosach, by było szybciej, jednak coś mnie nachodzi.... jadę prawie identyczną trasą jak ta poranna..., z rana kojarzę te niesamowite chwile po deszczu, gdy wszystkie ptaki zaczęły kwilić, śpiewać... drzeć się wniebogłosy ;). Tym razem już tak nie ma, ale co las to las, rowera i tak bardziej nie ubrudzę, poranna jazda rozwiązała problem utrzymywania bike-a w czystości :) Czyszczenie szaraka zostawiam na weekend po powrocie... A teraz... teraz pora na las ,teren, nie spieszy mi się..., omijam kałuże, jeziorka, w sumie podoba mi się, widzę, że w rzeczkach powoli opada poziom wody.. rano było rwące teraz toczą się leniwie... ja prawie zawsze :)
Pod koniec słyszę jak łańcuch niesamowicie rzęzi... masaka...
Przy okazji, power bank nie wykazuje ochoty na powstanie z martwych..., po kilku godzinach suszenia efekt jest zerowy, cóż, baterie da się wykorzystać w lampce ;) do rowera..., a nowy po trzeba będzie kupić...
Kawałek dalej wpada do Kłodnicy © amiga
Wracam do domu, dzień był... długi, ciężki, podobnie jak wczoraj czuję się nijak... mam wrażenie, że jedzie drugi ja... ten wykończony, rano był ten pierwszy. Mam skrócony czas operacyjny czy co?
Początkowo chcę pojechać po szosach, by było szybciej, jednak coś mnie nachodzi.... jadę prawie identyczną trasą jak ta poranna..., z rana kojarzę te niesamowite chwile po deszczu, gdy wszystkie ptaki zaczęły kwilić, śpiewać... drzeć się wniebogłosy ;). Tym razem już tak nie ma, ale co las to las, rowera i tak bardziej nie ubrudzę, poranna jazda rozwiązała problem utrzymywania bike-a w czystości :) Czyszczenie szaraka zostawiam na weekend po powrocie... A teraz... teraz pora na las ,teren, nie spieszy mi się..., omijam kałuże, jeziorka, w sumie podoba mi się, widzę, że w rzeczkach powoli opada poziom wody.. rano było rwące teraz toczą się leniwie... ja prawie zawsze :)
Pod koniec słyszę jak łańcuch niesamowicie rzęzi... masaka...
Przy okazji, power bank nie wykazuje ochoty na powstanie z martwych..., po kilku godzinach suszenia efekt jest zerowy, cóż, baterie da się wykorzystać w lampce ;) do rowera..., a nowy po trzeba będzie kupić...
Kawałek dalej wpada do Kłodnicy © amiga