kościół w Kończycach
Wtorek, 24 czerwca 2014
· Komentarze(0)
Kategoria do 68km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Nina Simone - Sinnerman
Kolejne popołudnie, wychodzę z firmy, chwila zastanowienia i w zasadzie nie wiem, jak jechać, mam trochę czasu... może więc... w końcu obfocę ten kościół w Kończycach? Wydaje się to dobrym pomysłem, tym bardziej, że innego na tą chwilę nie mam.
Temperatura 21 stopni na starcie i... z tego co czuję wiatr w plecy wspomagają mnie dzisiaj. Dość szybko osiągam cel... zastanawiam się czemu go wcześniej nie zauważyłem, w końcu z tej drogi korzystam od lat... Chwilę później już wszystko jasne, od strony ul.Miłej zasłaniał go stary kościół, który w tej chwili jest już rozebrany, pozostała po nim tylko resztka posadzki. A ten nowy widziałem wcześniej tyle, że nie miał on wtedy elewacji i wyglądało to dość obskurnie. Jednak z brzydkiego kaczątka narodził się piękny łabędź. Sama ryła przypomina mi trochę m.inn nowy budynek Akademii Muzycznej w Katowicach, czy nowo wybudowany gmach UŚ.
Nareszcie nowa architektura przestaje straszyć... przestaje się budować z byle czego i byle jak...
Nowy kościół w Kończycach © amiga
Fioletowo © amiga
Po krótkiej przerwie jadę dalej kierując się na czerwony szlak Rudzki. Tyle, że drugi raz w ciągu dnia węzeł w Kończycach jakoś mnie nie pociąga... omijam go jadąc przez Wiosenną :). Z czerwonego szlaku korzystam dość długo, opuszczam go dopiero na Halembie jadąc obok kopalni Halemba.
Dalej tyłami przez stawy w lesie i na koniec coś mnie tknęło, jakiś czas temu zauważyłem, że w Panewnikach jest coś takiego jak stacja PKP, już na miejscu widzę, że raczej była i to w zamierzchłych czasach.
Stacja Panewniki © amiga
Nieco dalej sprawdzam ścieżki w lesie..., również od dawna wisiało ich przetestowanie, mapy google-a i zdjęcia satelitarne niewiele wnoszą w tym miejscu.
W każdym bądź razie jedna jest już sprawdzona.
A na koniec przypominam sobie, że od tyło powinno dać się wjechać do parku przy bazylice w Panewnikach, chwila rozglądania się i trafiam bez pudła.
W Panewnikach © amiga
Dąbek się zazielenił © amiga
Na sam koniec jadę obok Stacji Ligota by wyjechać na ulicy Lechickiej w Ochojcu. Ciągnę przez całą długość mojej dzielni i docieram do domu.
Stacja Ligota © amiga
I jeszcze coś, po raz pierwszy od dawna jechało mi się dobrze, bez jakiegoś zmęczenia, bez bólu, bez tych wszystkich dolegliwości z którymi borykam się od dłuższego czasu. Może to w końcu jakaś oznaka zdrowienia? Jutrzejsza wizyta u lekarza mam nadzieję, że rozwieje kilka moich wątpliwości...
Kolejne popołudnie, wychodzę z firmy, chwila zastanowienia i w zasadzie nie wiem, jak jechać, mam trochę czasu... może więc... w końcu obfocę ten kościół w Kończycach? Wydaje się to dobrym pomysłem, tym bardziej, że innego na tą chwilę nie mam.
Temperatura 21 stopni na starcie i... z tego co czuję wiatr w plecy wspomagają mnie dzisiaj. Dość szybko osiągam cel... zastanawiam się czemu go wcześniej nie zauważyłem, w końcu z tej drogi korzystam od lat... Chwilę później już wszystko jasne, od strony ul.Miłej zasłaniał go stary kościół, który w tej chwili jest już rozebrany, pozostała po nim tylko resztka posadzki. A ten nowy widziałem wcześniej tyle, że nie miał on wtedy elewacji i wyglądało to dość obskurnie. Jednak z brzydkiego kaczątka narodził się piękny łabędź. Sama ryła przypomina mi trochę m.inn nowy budynek Akademii Muzycznej w Katowicach, czy nowo wybudowany gmach UŚ.
Nareszcie nowa architektura przestaje straszyć... przestaje się budować z byle czego i byle jak...
Nowy kościół w Kończycach © amiga
Fioletowo © amiga
Po krótkiej przerwie jadę dalej kierując się na czerwony szlak Rudzki. Tyle, że drugi raz w ciągu dnia węzeł w Kończycach jakoś mnie nie pociąga... omijam go jadąc przez Wiosenną :). Z czerwonego szlaku korzystam dość długo, opuszczam go dopiero na Halembie jadąc obok kopalni Halemba.
Dalej tyłami przez stawy w lesie i na koniec coś mnie tknęło, jakiś czas temu zauważyłem, że w Panewnikach jest coś takiego jak stacja PKP, już na miejscu widzę, że raczej była i to w zamierzchłych czasach.
Stacja Panewniki © amiga
Nieco dalej sprawdzam ścieżki w lesie..., również od dawna wisiało ich przetestowanie, mapy google-a i zdjęcia satelitarne niewiele wnoszą w tym miejscu.
W każdym bądź razie jedna jest już sprawdzona.
A na koniec przypominam sobie, że od tyło powinno dać się wjechać do parku przy bazylice w Panewnikach, chwila rozglądania się i trafiam bez pudła.
W Panewnikach © amiga
Dąbek się zazielenił © amiga
Na sam koniec jadę obok Stacji Ligota by wyjechać na ulicy Lechickiej w Ochojcu. Ciągnę przez całą długość mojej dzielni i docieram do domu.
Stacja Ligota © amiga
I jeszcze coś, po raz pierwszy od dawna jechało mi się dobrze, bez jakiegoś zmęczenia, bez bólu, bez tych wszystkich dolegliwości z którymi borykam się od dłuższego czasu. Może to w końcu jakaś oznaka zdrowienia? Jutrzejsza wizyta u lekarza mam nadzieję, że rozwieje kilka moich wątpliwości...