powrót też w deszczu
Jak to w tym tygodniu wychodzę późno, poranne prognozy wskazywały na to, że deszcze powinien zaniknąć. Myliły się..., dalej pada, może słabiej, może krople są drobniejsze, ale dalej jest nieprzyjemnie. Na dokładkę wyraźnie się ochłodziło.
W ciągu dnia większość ciuchów się wysuszyła, tyle, że buty nie.., są ciepłe i mokre :). W końcu wychodzę i ruszam, czuję, że wiatr dalej wieje z północy, jest zimny..., nie wróży to dobrze moim nogom w przemokniętych butach. W ciągu kilku minut do butów dostają się nowe porcje deszczówki, nieprzyjemne uczucie. Gnam po szosach, to nie czas na zwiedzanie, dzisiaj marzę tylko o tym by jak najszybciej dotrzeć do domu. Za to w którymś momencie zdaję sobie sprawę z jeszcze jednego drobiazgu, w takich warunkach zdecydowanie lepiej mi się oddycha, to chyba wilgoć w powietrzu ma taki wpływ na moje kurujące się płuco. Miałem iść w tym tyg. na kontrolę, ale nie miałem kiedy, szkoda czasu, za to już umówiłem się na wizytę w kolejną środę, zanim pojadę w góry chcę mieć pewność, że się nie załatwię bardziej, chociaż muszę przyznać, że pomimo bólu, potrafię od czasu do czasu przycisnąć...
Po godzinie kręcenia docieram do domu, jestem kompletnie zziębnięty..., jedyne o czum w tej chwili marzę to ciepła kąpiel... :)
Staw na Zadolu © amiga