Bibiela i powrót do Katowic
Niedziela, 30 marca 2014
· Komentarze(5)
Janusz Panasewicz - Nadzieja się nie kończy
Niedzielny poranek... jest słonecznie, grzechem było by tego nie wykorzystać. Tyle, że zbieranie idzie nam wyjątkowo powoli..., z drugiej strony chyba lepiej będzie jak wyjedziemy nieco później, marzy nam się teren. Wczoraj jeszcze rozważaliśmy opcję wyjazdu do Rybnika, tyle, że z rana plany się mocno zmieniły. Pada hasło Bibiela..., grunt jest podatny..., Darek nie oponuje... :).
Z drugiej strony chyba obydwoje potrzebujemy tak po prostu się przejechać..., nie pędzić na rajdzie, maratonie..., ścigać się... po prostu chcemy coś odwiedzić, zobaczyć co się zmieniło... Osobiście w Bibieli byłem chyba rok temu. Jako że to teren Darka to... i on prowadzi.
Sam początek wyprawy nie wyszedł nam specjalnie terenowo..., wymusiła to wizyta w bankomacie... :) Więc pierwsze kilka km po szosach, za to później było kilka miejsc gdzie można było się spocić... Dość ciekawym miejscem okazał się zespół przyrodniczo-krajobrazowy "Doły Piekarskie". Może je jest jakieś super fotogeniczne, jednak "rowerowo" wymagające. Szkoa tylko, że nie zostały usunięte wiatrołomy. Kilka razy musimy zsiadać z rowerów i przenosić je ponad powalonymi drzewami.
Pierwsza przerwa na focenie w Nakle Śląskim przy tamtejszym pałacu.
Pałac w Nakle Śląskim © amiga
i druga nieco dalej przy jeziorze Chechło-Nakło. Spędzamy tutaj dobre kilkadziesiąt minut sącząc złocisty izotonik :)
Właściwy bidon na właściwym miejscu © amiga
Jezioro Chechło-Nakło © amiga
Pięknie tutaj © amiga
Jednak celem naszej dzisiejszej wprawy jest Bibiela... trzeba ruszyć... Prze nami jeszcze kawał drogi...
Znowu poro lasu...., sporo leśnych asfaltów..., trochę szutrów i docieramy w to mało znane aczkolwiek uroklie miejsce.
Zatrzymujemy się co kilkaset metrów przy tablicach informacyjnych. przy kolejnych stawach... szukamy resztek po kopalni... Niestety wiele nie zostało... Cóż... minęło jednak kilka ładnych lat.
Tablica informacyjna w okolicach Bibieli © amiga
Plan sytuacyjny kopalni © amiga
Ruszamy dalej © amiga
Staw w Bibieli © amiga
Kaj ta gruba ? © amiga
Kolejny staw © amiga
Gdzieś tutaj po lewej powinny być jakieś resztki kopalni © amiga
Ruszamy dalej... Plan: odbić na Głęboki dół, a później się zobaczy... trochę na azymut, trochę wspomagając się komórkami i kilkoma mapami ocieramy do kolejnego przystanku. Ostatnio gdy tutaj jechaliśmy jadąc na otwarcie leśnej rajzy w tym miejscu przywitała nas temp. zbliżona do zera. Dzisiaj mamy 19 stopni i piękne bezchmurne niebo...
Głęboki dół © amiga
Trochę szerszy plan © amiga
I z drugiej strony drogi © amiga
Zastanawiamy się chwilę co dalej, Darek wspomina coś o papierni w Boruszowicach...., przystaję na to..., jeszcze kilka km przyda się dzisiaj zrobić. droga banalna... ok 7 km na zachód... i ocieramy na miejsce... chwila focenia i rozmowy ze "strażnikiem" dobytku. Dowiadujemy się, że calość znalazła prywatnego właściciela, który ma plan zagospodarowania tego miejsca. Cóż, trzeba będzie sprawdzić postępy za.... jakiś czas. Później przeglądając mapy zauważyłem że w pobliżu po terenie jest rozsiane kilka bunkrów wykorzystywanych przy produkcji materiałów wybuchowych... Będzie okazja ich poszukać również przy kolejnej wizycie...
Papiernia w Boruszowicach © amiga
Jako, że jesteśmy w pobliżu Brynku głupio byłoby nie zahaczyć o tutejszy pałac...
Brynek - zabytkowe zabudowania © amiga
Pałac w Brynku © amiga
Spoglądamy na zegarki... masakra... jest 15:30... Późno... pora ruszać... pora skierować się na Helenkę i to najkrótszą drogą... Pędzimy chwilami ile sił w nogach... Tempo słuszne... Po mniej więcej godzinie jesteśmy na miejscu. Wstępuję jeszcze na godzinę i zbieram się do domu... Przede mną jeszcze trochę ponad 30km. Z drugiej strony dzień jest w tej chwili i tak stosunkowo długi :) W zasadzie zachód słońca jest godzinę później niż jeszcze wczoraj... więc powinienem zdążyć przed zapadnięciem zmroku.
W dość przyzwoitym czasie docieram do domu... Pora zrobić jeszcze kilka zaległych rzeczy, wpis na bloga i pora spać... Jutro do pracy.
Niedzielny poranek... jest słonecznie, grzechem było by tego nie wykorzystać. Tyle, że zbieranie idzie nam wyjątkowo powoli..., z drugiej strony chyba lepiej będzie jak wyjedziemy nieco później, marzy nam się teren. Wczoraj jeszcze rozważaliśmy opcję wyjazdu do Rybnika, tyle, że z rana plany się mocno zmieniły. Pada hasło Bibiela..., grunt jest podatny..., Darek nie oponuje... :).
Z drugiej strony chyba obydwoje potrzebujemy tak po prostu się przejechać..., nie pędzić na rajdzie, maratonie..., ścigać się... po prostu chcemy coś odwiedzić, zobaczyć co się zmieniło... Osobiście w Bibieli byłem chyba rok temu. Jako że to teren Darka to... i on prowadzi.
Sam początek wyprawy nie wyszedł nam specjalnie terenowo..., wymusiła to wizyta w bankomacie... :) Więc pierwsze kilka km po szosach, za to później było kilka miejsc gdzie można było się spocić... Dość ciekawym miejscem okazał się zespół przyrodniczo-krajobrazowy "Doły Piekarskie". Może je jest jakieś super fotogeniczne, jednak "rowerowo" wymagające. Szkoa tylko, że nie zostały usunięte wiatrołomy. Kilka razy musimy zsiadać z rowerów i przenosić je ponad powalonymi drzewami.
Pierwsza przerwa na focenie w Nakle Śląskim przy tamtejszym pałacu.
Pałac w Nakle Śląskim © amiga
i druga nieco dalej przy jeziorze Chechło-Nakło. Spędzamy tutaj dobre kilkadziesiąt minut sącząc złocisty izotonik :)
Właściwy bidon na właściwym miejscu © amiga
Jezioro Chechło-Nakło © amiga
Pięknie tutaj © amiga
Jednak celem naszej dzisiejszej wprawy jest Bibiela... trzeba ruszyć... Prze nami jeszcze kawał drogi...
Znowu poro lasu...., sporo leśnych asfaltów..., trochę szutrów i docieramy w to mało znane aczkolwiek uroklie miejsce.
Zatrzymujemy się co kilkaset metrów przy tablicach informacyjnych. przy kolejnych stawach... szukamy resztek po kopalni... Niestety wiele nie zostało... Cóż... minęło jednak kilka ładnych lat.
Tablica informacyjna w okolicach Bibieli © amiga
Plan sytuacyjny kopalni © amiga
Ruszamy dalej © amiga
Staw w Bibieli © amiga
Kaj ta gruba ? © amiga
Kolejny staw © amiga
Gdzieś tutaj po lewej powinny być jakieś resztki kopalni © amiga
Ruszamy dalej... Plan: odbić na Głęboki dół, a później się zobaczy... trochę na azymut, trochę wspomagając się komórkami i kilkoma mapami ocieramy do kolejnego przystanku. Ostatnio gdy tutaj jechaliśmy jadąc na otwarcie leśnej rajzy w tym miejscu przywitała nas temp. zbliżona do zera. Dzisiaj mamy 19 stopni i piękne bezchmurne niebo...
Głęboki dół © amiga
Trochę szerszy plan © amiga
I z drugiej strony drogi © amiga
Zastanawiamy się chwilę co dalej, Darek wspomina coś o papierni w Boruszowicach...., przystaję na to..., jeszcze kilka km przyda się dzisiaj zrobić. droga banalna... ok 7 km na zachód... i ocieramy na miejsce... chwila focenia i rozmowy ze "strażnikiem" dobytku. Dowiadujemy się, że calość znalazła prywatnego właściciela, który ma plan zagospodarowania tego miejsca. Cóż, trzeba będzie sprawdzić postępy za.... jakiś czas. Później przeglądając mapy zauważyłem że w pobliżu po terenie jest rozsiane kilka bunkrów wykorzystywanych przy produkcji materiałów wybuchowych... Będzie okazja ich poszukać również przy kolejnej wizycie...
Papiernia w Boruszowicach © amiga
Jako, że jesteśmy w pobliżu Brynku głupio byłoby nie zahaczyć o tutejszy pałac...
Brynek - zabytkowe zabudowania © amiga
Pałac w Brynku © amiga
Spoglądamy na zegarki... masakra... jest 15:30... Późno... pora ruszać... pora skierować się na Helenkę i to najkrótszą drogą... Pędzimy chwilami ile sił w nogach... Tempo słuszne... Po mniej więcej godzinie jesteśmy na miejscu. Wstępuję jeszcze na godzinę i zbieram się do domu... Przede mną jeszcze trochę ponad 30km. Z drugiej strony dzień jest w tej chwili i tak stosunkowo długi :) W zasadzie zachód słońca jest godzinę później niż jeszcze wczoraj... więc powinienem zdążyć przed zapadnięciem zmroku.
W dość przyzwoitym czasie docieram do domu... Pora zrobić jeszcze kilka zaległych rzeczy, wpis na bloga i pora spać... Jutro do pracy.