Na Helenkę....

Sobota, 29 marca 2014 · Komentarze(0)
Janusz Panasewicz - Wloczykij

Umówiłem się na sobotę , pierwotny plan to wyjazd max o 13:00. Pech chce, że później wszystko się rozsypało, rozpadło, jak domek z kart. W efekcie wyjeżdżam diabelnie późno. Jest 16:53..., nie ma mowy o jeździe po lesie, terenie. Pogoda do tego zachęca, ale nie mam na to w tej chwili czasu... Gnam szosami Do Zabrza a później na Helenkę... Szarak został w domu..., szprychy wymienione, okazało się, że w sumie 2 sztuki zerwałem. Na szczęście kupiłem kilka zapasu... W tygodniu będę go chciał podrzucić do serwisu na wymianę wszystkich.... Nie mam ochoty na niespodzianki, a Giant widzę, że zaoszczędził na tym...
Za to zaczyna mnie martwić pomarańcza...., Walka z przednią przerzutką jest chyba bezsensowna... Próba jej wyczyszczenia w zasadzie wypłukania czegoś co pewnie się dostało do środka nie powiodła się..., a może po prostu sprężyna jest już mocno zmęczona. W każdym bądź razie mam w przełożenia Blat i średnią tarczę... Wrzucenie na żółwia wymaga zatrzymania się i... "kopnięcia" w przerzutkę... by wskoczyła na właściwe miejsce... Z drugiej strony przeżyła ze mną ponad 2 lata..., grubo ponad 30kkm, tony błota... Trzeba będzie się za czymś rozejrzeć... Spróbuję jeszcze potraktować przerzutkę WD40..., ale jakoś nie mam nadziei.
Ok 18:20 dojeżdżam na miejsce do Darka, późno..., ważne że dotarłem...

Idą święta..., tylko jak tu ulepić zająca? © amiga

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa rzyok

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]