Pędząc do domu...
Wtorek, 18 marca 2014
· Komentarze(3)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Dream Theater - Score 20th Anniversary World Tour
Tak jak wspominałem rano, dzisiaj czeka mnie wcześniejsze wyjście. Punkt 14:00 jestem już na rowerze przed firmą i ruszam w drogę powrotną, mam max 90 min na dotarcie do domu.
Kombinuję nad trasą, w rachubę wchodzą tylko szosy, co nie zmienia faktu, że w 2 miejscach skracam sobie trasę terenem. Pociesza też wiatr w plecy, chociaż raz pomaga.
Za to im bliżej Katowic tym ruch na rogach gęstnieje, coraz więcej samochodów, coraz więcej problemów..., w Zasadzie od Wirka jedzie się nieprzyjemnie gdy mija mnie kolumna samochodów. Pół biedy gdy prowadzą go kierowcy, ale w Kochłowicach trafiam na Kretyna..., który olewa znaki, oznaczenia. To drugi raz w ciągu kilku dni w tym miejscu... Zastanawiam się nawet czy to nie ten sam bałwan... Ale nie to jest ważne dla mnie w tej chwili. Ostatnie 5-6 km muszę zwolnić..., muszę być bardziej uważny, chwilami dość paskudnie zaciska, decyduję się chwilami na ominięcie takich miejsc chodnikami. Do domu dojeżdżam ok 15:09 - jest nieźle. mam zapas czasu.
Rok temu na Wirku © amiga
Fota sprzed roku :), przy okazji uświadomiłem sobie, że dokładnie rok temu zaliczyłem w okolicy dość paskudną glebę, skutki odczuwałem dobre pół roku.
Tak jak wspominałem rano, dzisiaj czeka mnie wcześniejsze wyjście. Punkt 14:00 jestem już na rowerze przed firmą i ruszam w drogę powrotną, mam max 90 min na dotarcie do domu.
Kombinuję nad trasą, w rachubę wchodzą tylko szosy, co nie zmienia faktu, że w 2 miejscach skracam sobie trasę terenem. Pociesza też wiatr w plecy, chociaż raz pomaga.
Za to im bliżej Katowic tym ruch na rogach gęstnieje, coraz więcej samochodów, coraz więcej problemów..., w Zasadzie od Wirka jedzie się nieprzyjemnie gdy mija mnie kolumna samochodów. Pół biedy gdy prowadzą go kierowcy, ale w Kochłowicach trafiam na Kretyna..., który olewa znaki, oznaczenia. To drugi raz w ciągu kilku dni w tym miejscu... Zastanawiam się nawet czy to nie ten sam bałwan... Ale nie to jest ważne dla mnie w tej chwili. Ostatnie 5-6 km muszę zwolnić..., muszę być bardziej uważny, chwilami dość paskudnie zaciska, decyduję się chwilami na ominięcie takich miejsc chodnikami. Do domu dojeżdżam ok 15:09 - jest nieźle. mam zapas czasu.
Rok temu na Wirku © amiga
Fota sprzed roku :), przy okazji uświadomiłem sobie, że dokładnie rok temu zaliczyłem w okolicy dość paskudną glebę, skutki odczuwałem dobre pół roku.