powrót z wiatrem
Poniedziałek, 17 marca 2014
· Komentarze(1)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo
Ewa Bem - Sprzedaj mnie wiatrowi
17:00 wybiła, siedzę na rowerze, wiatr wyraźnie osłabł, jednak kierunek został zachowany, tzn będę go miał w plecy, więc tym razem cała droga z górki :) Tym razem nie myślę o wjeździe do lasu, na szlaki... jadę szosą. Gliwice i Zabrze w zasadzie całkowicie opustoszone, Ruch pojawia się dopiero w Rudzie Śląskiej, tak jak przypuszczałem tym razem wiejący zachodni wiatr wspomaga mnie dość mocno. Nawet jazda pod górkę jest przyjemnością.
Za to w Kochłowicach idiotyczna sytuacja na tym dziwnym rondzie w Kochłowicach dookoła "rynku", jakiś debil na chama wbijał się przede mnie, cóż z tego, że stoi wielki znak jak krowa ustąp pierwszeństwa, że jest stop. Tyle, że mimo wszystko jadąc w pobliżu skrzyżowań zawsze mam oczy dookoła głowy, już nie raz uratowało mi to 4 litery, Tym razem jest podobnie. Widząc co się szykuje, odbijam na lewy pas który mi do niczego nie pasuje, kawałek dalej zatrzymuję się na chodniku.
Chwila zastanowienia co robić, jeszcze 2 min temu myślałem aby ruszyć na Radoszowy, teraz zupełnie odeszła mi ochota na jazdę. Jadę najkrótszą trasą do domu, na szczęście dalej już bez przygód. Za to zaskoczyły mnie 2 miejsca, pierwsze to końcówka ul Bałtyckiej a drugie to okolice parku Zadole, jestem tam kilkanaście min przed zapadnięciem ciemnicy i słyszę ten niesamowity śpiew ptaków. Coś niesamowitego. Ze zdecydowanie poprawionym humorem dojeżdżam do domu :)
Resztki z zimowej spiżarni © amiga
17:00 wybiła, siedzę na rowerze, wiatr wyraźnie osłabł, jednak kierunek został zachowany, tzn będę go miał w plecy, więc tym razem cała droga z górki :) Tym razem nie myślę o wjeździe do lasu, na szlaki... jadę szosą. Gliwice i Zabrze w zasadzie całkowicie opustoszone, Ruch pojawia się dopiero w Rudzie Śląskiej, tak jak przypuszczałem tym razem wiejący zachodni wiatr wspomaga mnie dość mocno. Nawet jazda pod górkę jest przyjemnością.
Za to w Kochłowicach idiotyczna sytuacja na tym dziwnym rondzie w Kochłowicach dookoła "rynku", jakiś debil na chama wbijał się przede mnie, cóż z tego, że stoi wielki znak jak krowa ustąp pierwszeństwa, że jest stop. Tyle, że mimo wszystko jadąc w pobliżu skrzyżowań zawsze mam oczy dookoła głowy, już nie raz uratowało mi to 4 litery, Tym razem jest podobnie. Widząc co się szykuje, odbijam na lewy pas który mi do niczego nie pasuje, kawałek dalej zatrzymuję się na chodniku.
Chwila zastanowienia co robić, jeszcze 2 min temu myślałem aby ruszyć na Radoszowy, teraz zupełnie odeszła mi ochota na jazdę. Jadę najkrótszą trasą do domu, na szczęście dalej już bez przygód. Za to zaskoczyły mnie 2 miejsca, pierwsze to końcówka ul Bałtyckiej a drugie to okolice parku Zadole, jestem tam kilkanaście min przed zapadnięciem ciemnicy i słyszę ten niesamowity śpiew ptaków. Coś niesamowitego. Ze zdecydowanie poprawionym humorem dojeżdżam do domu :)
Resztki z zimowej spiżarni © amiga