poranek po szosach...
Piątek, 14 marca 2014
· Komentarze(0)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
DAAB - Nie wolno nie ufać
Kolejny piękny dzień. Tylko co z tego skoro dalej czuję się nieszczególnie. Krótko przed wyjazdem szybka kuracja, polopiryna, apap zalane energetykiem... Jest lepiej...
7:10 jestem na rowerze, jadę szosami i raczej od tego nie będzie odstępstw..., może też nie zupełnie najkrótszą drogą, w Piotrowicach zaliczam boisko Kolejarza..., - już niedługi basen... może jeszcze w tym roku :)
Dalej Śląska, Panewnicka... i zbliżam się do Kochłowic, o dziwo jakiś sprawnie przychodzi mi przejazd przez centrum tej dzielnicy. Na otwartym terenie czuję silne podmuchy wiatru z południowego-zachodu, ale też jest coś jeszcze - grzejące słońce... Temperatura nie jest specjalnie wysoka, jednak w słońcu jest niesamowicie przyjemnie.
W Zabrzu melduję się ok 8:03 - przynajmniej tak pokazuje zegarek... i ruch na drogach. Jest prawie pusto. Do bram firmy nie napotykam już żadnych korków, tyle, że 2 razy stoję na czerwonym.
W plecaku spoczywają 2 dętki - jedna połatana z rana, druga jeszcze wczoraj. Z tego co widzę, to prawie na 100% jechałem na zbyt małym ciśnieniu w kołach. W góralu byłem przyzwyczajony do 40PSI i tak też były napompowane koła w Giancie... tyle, że tutaj oponki mają 42mm szerokości, balon jest sporo mniejszy. Patrząc na dętkę i dziury wynika z tego jasno że dobiła obręcz na jakiejś przeszkodzie, więc trzeba nieco bardziej wypełnić gumkę powietrzem. Przed wyjazdem dopompowałem koła do 60PSI. Na Szosach jest nieźle, ale muszę to sprawdzić w terenie. Muszę sprawdzić jak te opony będą się zachowywać na hałdzie, błocie, piachu przy takim ciśnieniu... Ale to pewnie wieczorem
Kawałek w lesie © amiga
Kolejny piękny dzień. Tylko co z tego skoro dalej czuję się nieszczególnie. Krótko przed wyjazdem szybka kuracja, polopiryna, apap zalane energetykiem... Jest lepiej...
7:10 jestem na rowerze, jadę szosami i raczej od tego nie będzie odstępstw..., może też nie zupełnie najkrótszą drogą, w Piotrowicach zaliczam boisko Kolejarza..., - już niedługi basen... może jeszcze w tym roku :)
Dalej Śląska, Panewnicka... i zbliżam się do Kochłowic, o dziwo jakiś sprawnie przychodzi mi przejazd przez centrum tej dzielnicy. Na otwartym terenie czuję silne podmuchy wiatru z południowego-zachodu, ale też jest coś jeszcze - grzejące słońce... Temperatura nie jest specjalnie wysoka, jednak w słońcu jest niesamowicie przyjemnie.
W Zabrzu melduję się ok 8:03 - przynajmniej tak pokazuje zegarek... i ruch na drogach. Jest prawie pusto. Do bram firmy nie napotykam już żadnych korków, tyle, że 2 razy stoję na czerwonym.
W plecaku spoczywają 2 dętki - jedna połatana z rana, druga jeszcze wczoraj. Z tego co widzę, to prawie na 100% jechałem na zbyt małym ciśnieniu w kołach. W góralu byłem przyzwyczajony do 40PSI i tak też były napompowane koła w Giancie... tyle, że tutaj oponki mają 42mm szerokości, balon jest sporo mniejszy. Patrząc na dętkę i dziury wynika z tego jasno że dobiła obręcz na jakiejś przeszkodzie, więc trzeba nieco bardziej wypełnić gumkę powietrzem. Przed wyjazdem dopompowałem koła do 60PSI. Na Szosach jest nieźle, ale muszę to sprawdzić w terenie. Muszę sprawdzić jak te opony będą się zachowywać na hałdzie, błocie, piachu przy takim ciśnieniu... Ale to pewnie wieczorem
Kawałek w lesie © amiga