Złoto dla zuchwałych

Sobota, 22 lutego 2014 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Zehn kleine Jägermeister

Baza
Piątkowy poranek, nietypowy. Zamiast do pracy jedziemy z  Darkiem przez Poznań do Lubostronia w pobliżu Bydgoszczy na pierwszy Rowerowy Rajd; "Złoto dla zuchwałych". Poznań jest jedynie krótkim przystankiem u klienta.

W drodze przypominamy sobie czego zapomnieliśmy... Kilkadziesiąt km przed bazą, zatrzymujemy się w Żninie. Wizyta w Biedronce i Pizzeri. Dość dziwne miasto..., miasto kebabów. Chwilę nam zajęło zanim znaleźliśmy jakąś otwartą "restaurację". Wystrój i klientela wskazywała raczej na niezbyt wyszukaną kuchnię z mrożonek. Jednak kucharz zaskoczył, nie dość że smaczne to na dokładkę dużo...

Z pełnymi brzuchami ruszamy dalej. Do bazy docieramy ok 18:40, organizatorów nie ma. Ktoś w samochodzie obok potwierdza nam, że dobrze trafiliśmy, a Piotrek jest już w drodze. Ok czekamy.

Próbujemy się odprężyć
Próbujemy się odprężyć © amiga

Trochę się pobawiliśmy
Trochę się pobawiliśmy © amiga
Jacek daje nam popalić :)
Jacek daje nam popalić :) © amiga

Powoli pojawia się coraz więcej chętnych
Powoli pojawia się coraz więcej chętnych © amiga

Gra trwa
Gra trwa © amiga

I kto tu jest najlepszy?
I kto tu jest najlepszy? © amiga

Bez przesady.... zostaw coś dla innych
Bez przesady.... zostaw coś dla innych © amiga

Dochodzi 19:15, pojawiają się organizatorzy. Melinujemy się na sali gimnastycznej, staramy się wybrać dobre miejsca, tuż przy gniazdkach i kaloryferze. Mamy sporo czasu na przygotowanie rowerów.

A mówiłem, że z kolcami trzeba było wziąć?
A mówiłem, że z kolcami trzeba było wziąć? © amiga

Powoli pojawiają się kolejni znajomi i... nieznajomi, a w między czasie organizatorzy proponują nam posiłek - fasolkę po bretońsku, gorącą herbatę..., rewelacja, na dokładkę możemy się zrelaksować grając w bilard przy kilku stołach. :)

Około 22:00 sala jest już częściowo wypełniona. Spotkanie z Barkiem owocuje niesamowitymi gdyńskimi pączkami z wiśniami :). Na spotkaniach i pogaduchach mijają kolejne godziny. W końcu zmęczeni poddajemy się, pora spać.

Start
Poranek, sobota, ciężko się wstaje, ciężko się dobudzić, przeziębienie z którym walczę nasiliło się dość mocno, na dokładkę Darek wygląda mocno nieszczególnie, ale jeżeli już tutaj jesteśmy to głupio byłoby nie pojechać.

Chwila na odprawę
Chwila na odprawę © amiga
Kilka min przed startem
Kilka min przed startem © amiga

Dochodzi 7:45 pora na odprawę, wyjątkowo krótką. Dostajemy mapy możemy zająć się wykreśleniem szlaku. Z grubsza zaznaczamy ścieżki, od razu zakładając w kilku miejscach 2-3 warianty w zależności od tego co może nas spotkać w terenie. Niestety jakość mapy pozostawia wiele do życzenia, już na pierwszy rzut oka widać, ze to robota drukarki atramentowej o nieszczególnych możliwościach. Wyraźnie brakuje rozdzielczości..., w efekcie część ścieżek jest prawie niewidoczna, trudno je rozróżnić w gąszczu innych oznaczeń. Tak na dobrą sprawę wystarczyłoby gdyby zostały usunięte poziomice, są za gęste i niewiele wnoszą w całości. W końcu to nie Karkonosze, gdzie takie szczegóły mają istotne znaczenie (chociaż na Rudawskiej Wyrypie poziomice też były usunięte ;P jeżeli dobrze pamiętam). Koniec narzekania. Kilka minut po 8:00 ruszamy na poszukiwanie pierwszego PK.

PK 8 - Skrzyżowanie drzewo 10m na SW
Wyjazd z Lubostronia nie nastręcza nam większych problemów, "sieć" dróg bardzo ułatwia nawigację ;P Za to ze mną dzieje się coś niedobrego, strasznie łzawią mi oczy, chwilami niewiele widzę, o odczytach licznika nie ma mowy, masakra... Trzymam się za Darkiem.
Delikatnie dookoła, ale w niezłym czasie zdobywamy punkt. Czyżby miało być aż tak łatwo?
Chwila na zastanowienie
Chwila na zastanowienie © amiga

PK 3 - Drzewo przy granicy kultur
Opis punktu należy do tych moich ulubionych, szczyt górki, wysokie drzewo w lesie, na różnych maratonach bywało z tym różnie i często oznacza cokolwiek. Jednak tym razem jest łatwo, na zjeździe w nogę wbija mi się jakiś patyk dziurawiąc spodnie, ech... Będzie co łatać po powrocie :(
O dziwo lampion znaleziony, karty przedziurkowane i ruszamy dalej, tyle, że popełniamy dość paskudny błąd, bo powinniśmy od razu odbić na zachód, a początkowo jedziemy ścieżką wzdłuż jeziorka i dopiero później odbijamy na zachód, w efekcie lądujemy na niewłaściwej ścieżce..., na dokładkę jesteśmy przekonani że to ta dobra... 2 krotnie próbujemy naprawić błąd i 2 krotnie go powielamy... Masakra... W końcu zawracamy do miejsca gdzie wyszliśmy z okolic jeziorka, spoglądamy na mapę i jedziemy we właściwym kierunku, 250m dalej w końcu jesteśmy na drodze, na której powinniśmy być.
Ja po tym nie jadę, ani nie idę
Ja po tym nie jadę, ani nie idę © amiga

PK 5 - Ruiny wieży drzewo 20m na N
Ruszamy dalej, trochę podjazdu, ale ruiny wierzy widoczne są z daleka, krótki postój na odnalezienie lampionu i możemy jechać dalej.

Gdzie te ruiny?
Gdzie te ruiny? © amiga

PK 6 - drzewo na SE skraju skarpy
Dojazd do PK szybki, od poprzedniego przejechaliśmy max 1.5km ,a pewnie mniej. Tym razem poszło nieźle.

PK 11 - Skraj lasu słupek wysokości
Kolejny bliski punkt, w sumie chyba nawet dobrze, że pojechaliśmy w tą stronę, gorzej, że wcześniej straciliśmy niepotrzebnie sporo czasu. Lampion odnaleziony, kierujemy się na wschód, tam czekają na nas 2 PK 10 i 14 umieszczone po 2 stronach drogi którą jedziemy.

PK 10 - Początek strumienia
Mijamy wjazd na 14 i nieco dalej odbijamy na zachód kierując się na 10-kę. Natykamy się na grupkę bikerów jadących z, i na PK więc z samym odnalezieniem lampionu nie ma większych problemów.

Kolejny PK zaliczony :)
Kolejny PK zaliczony :) © amiga

PK 14 - Przepust
Zawracamy i musimy się cofnąć do drogi, i pojechać tym razem na wschód a później północ. Gdyby wszystkie PK takie były.
A gdzie ten przepust?
A gdzie ten przepust? © amiga

PK 12 - Szczyt górki
Pora zawrócić i skierować się na Bukszewo, tyle, że źle skręcamy i jedziemy na Kaliska..., z pomyłki zdajemy sobie sprawę dopiero w chwili gdy próbujemy odbić na Obielewo... niby wszystko się zgadzało, ale coś jest nie tak. Dobrze, że Darek czuwa.
Błąd nie jest może wielki, bo zaledwie kilka km, ale strata w czasie jest. Zastanawiamy się, czy nie zawrócić do miejsca gdzie mieliśmy skręcić, decydujemy się jednak na drogę przez pola po utwardzonej drodze. Przynajmniej tak wynika z mapy. Początek jest niezły, o droga jest niezła. Tyle, że w którym momencie odbija na północ zamiast prowadzić dalej na zachód. Może inaczej, droga na zachód była, ale wyglądała tak paskudnie iż zdecydowaliśmy się na wariant północy ;)
Wkrótce dojeżdżamy do szosy którą mieliśmy jechać wracając z 14-ki. Dojeżdżamy do Jabłówka, wjeżdżamy w drogę prowadząca w pobliże 12-ki.
Jest las, jest zakręt, jest górka..., tylko gdzie lampion? Po kilku min poszukiwania decydujemy pojechać dalej, objechać górkę i zaatakować z drugiej strony. Wyjeżdżamy z lasu i brzegiem pola objeżdżamy górkę odnajdując ścieżkę, chwilę później jesteśmy już na PK wraz z kilkoma pieszymi. Pomyłka kosztowała nas kolejne kilkadziesiąt minut... Jednego jesteśmy już pewni - nie zaliczymy wszystkich punktów. Pod nóż idą PK 20, 22, 13, a dalej się zobaczy.

PK 15 - Skraj lasu
Dość logiczny wariant, by nie robić niepotrzebnych pustych przelotów przez pół mapy. Kierujemy się na Jabłowo Puckie, po drodze Darek wyprzedza jakiegoś quada..., trzymam się z tyłu i obserwuje rozpaczliwe próby wyprzedzenia rowerzysty, ale się nie da...., widać jaki gość jest wściekłym jak próbuje wydusić kilka km więcej z maszyny. Bawię się nieźle, ale ile można się wlec z tyłu, dobijam quadowca i wyprzedzam go. Dalej jedziemy już w 2-kę. Obieramy kierunek na Wyrębę dojeżdżając do szosy odbijamy początkowo na zachód, by później skierować się w kierunku lasu. Z daleka podejrzewamy gdzie zlokalizowany jest lampion. Pojawia się myśl, by przeprawić się przez zaorane pole na azymut, bo z mapy nie wynika, że da się tam dojechać.
Jednak... to była tylko chwila słabości. Jadąc dalej ścieżką trafiamy na jakąś przecinkę, wygląda na całkiem niezłą i prowadzi z grubsza w interesującym nas kierunku. Chwilę później jesteśmy na PK :)
Ciekawe miejsce
Ciekawe miejsce © amiga
Mnie się tu podoba :)
Mnie się tu podoba :) © amiga

PK 9 - Granica kultur
Kolejny z PK z moim ulubionym opisem.... ;P
Początkowo mieliśmy na niego jechać przez Gąbin, jednak droga prowadząca w pobliżu PK 15 jest na tyle dobra iż decydujemy się na kontynuowanie jazdy nią. Troszkę nie w tym miejscu wyjeżdżamy na szosę więc musimy szybko skorygować plan jednak do samej 9-ki dojeżdżamy w dość niezłym czasie. Nawet opis punktu nam nie przeszkodził :)

Pora obrócić mapę
Pora obrócić mapę © amiga

PK 2 - Skraj rowu
Ponownie dłuższy przelot przez lasy, aż do drogi prowadzącej na Łabiszyn, Chwilę później namierzamy rów i kierujemy się wzdłuż niego, natykamy się na grupę bikerów, wspólnymi siłami odnajdujemy lampion. Można ruszać dalej. Spoglądamy na zegarek i... chyba pora po raz drugi skorygować nasze plany. Odpuszczamy 17, 21, 4, 1, a decyzję co do 19 zostawiamy sobie na później.

Łatwy do namierzenia
Łatwy do namierzenia © amiga

Szczęśliwy Darek
Szczęśliwy Darek © amiga

PK 7 - Brzeg strumienia
Przejazd przez miasto i długi odcinek szosami, po koniec wjazd w teren i jesteśmy na PK. poszło nieźle.

PK 23 - Wielki pień na skarpie
Okolica punktu nie wygląda najlepiej, mocno „nadziubane” na mapie, sporo ścieżek, może być bardzo różnie. Podjeżdżamy pod górkę zsiadamy z rowerów i szukamy pnia. Minutę później mamy podbite karty, pamiątkowa fota i jedziemy dalej.

PK 24 - Skrzyżowanie drzewo 10m na SE
To PK położony najbliżej bazy, mieliśmy zaliczać go jako ostatni, ale plany zostały jakiś czas temu zmienione. Przy 23 jeszcze się zastanawiamy czy aby nie pojechać przez 19-kę... jednak liczba odpuszczonych PK jest zbyt wielka. Jeden więcej, jeden mniej już niewiele zmieni. Sam punkt odnaleziony dość szybko, pozostało skierowanie się na 16 i 18.

PK 18 - Skrzyżowanie
Kierunek Józefinka. Punkt zupełnie bezproblemowy, zaczynamy żałować kilka odpuszczonych PK...., tylko kto mógł wiedzieć, że będzie tak łatwo? 16-ka też nie wygląda specjalnie skomplikowanie
Przyzwoity kawałek drogi
Przyzwoity kawałek drogi © amiga

Pogoda idealna
Pogoda idealna © amiga

PK 16 - Zagłębienie złamane drzewo
początkowo szosą, później trochę terenu i zbliżamy się na PK. Z daleka widać jakieś zagłębienie, wypełnione wodą, zsiadamy z rowrów i zagłębiamy się...
Mija dobre 10-15 min. Po drzewie i lampionie nie widać śladu. Darek postanawia się wrócić... do rowerów i przestudiować mapę jeszcze raz. Słyszę przekleństwa..., coś się stało...? Wracam.... spoglądam na Darka, na rowery i... na lampion dokładnie na wprost :)

Meta
Pałac w Lubostroniu
Pałac w Lubostroniu © amiga

Zawracamy, po głowie chodzi jeszcze myśl, aby zebrać 19-kę..., mamy ok godzinę czasu. Jednak nie. Wracamy do mety, zatrzymujemy się przy pałacu w Lubostroniu i wracamy do szkoły gdzie czeka na nas kolejny ciepły posiłek.
Godzinę później wsiadamy o samochodu i wracamy na Śląsk.

Powrót do domu
Powrót do domu © amiga


Jedyną rzeczą do której bym się przyczepił to mapa..., jej jakość jest tragiczna i potrafiąca generować problemy. Reszta stała na niezłym poziomie.

Komentarze (2)

Początek wygląda jak z turnieju bilardowego.
Nic nie mówiłeś, że coś się działo na początku.
Szkoda, że nie zrobiłeś zdjęcia miny tego gościa od quada :-)

djk71 20:23 niedziela, 2 marca 2014

Wcześnie zaczynacie. Ile takich zawodów masz zaplanowane na ten rok? I co to za piwo stoi przy rowerach?

Bod10 18:36 niedziela, 2 marca 2014
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa losic

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]