Poranek...
Jest 6:00, pora ruszyć 4 litery. Pierwsza myśl, co z pogodą, jakie są warunki...
1) Odpalam new.meteo.pl - hm... nie powinno być źle, temp > 0 w nocy niby sypnęło, ale wiatr ma się wzmóc dopiero późnym wieczorem.
2) Patrzę za okno, drogi lekko przyprószone śniegiem..., z grubsza czarne i mokre...
3) Termometr za oknem pokazuje ok +2
Jadę na rowerze, to pewne.
Z domu wychodzę tuż po 7:00, będę wcześniej w pracy :), ruszam, pustki na ulicach, zastanawia mnie czy to efekt straszenia w TV pogodą, czy wczesnej godziny. Być może i jedno i drugie...
Na wejściu podążam standardowym szlakiem bocznymi drogami, na nich nie jest idealnie, cieniutka warstewka rozmarzającego śniegu, ogólnie nieprzyjemnie. Sprawdzam przyczepność, jest nieźle...
Po wyjeździe na główne drogi jest rewelacyjnie, zero śniegu, lodu... wszystko roztopione...
Piotrowice, Ligota, Panewniki..., nowa ścieżka rowerowa, na niej już nie jest tak przyjemnie, podobnie jak na fragmencie do Kochłowic... tutaj już można trafić na grudki lodu, śnieg i wodę, dużo wody..., Na granicy miast decyduję się na wjazd na chodnik, przynajmniej tutaj nie ma rozlewisk. Kilkaset metrów dalej wracam na DDR-kę... Jestem w Kochłowicach, odbijam na wirek i... jadę sprawdzić Wirecką, dalej przemysłową i już wiem, że szkoda mojego czasu, to dobra droga ale gdy jest sucho, a nie dzisiaj, asfalt szybko zmienia się w drogę gruntową. Jazda robi się nieprzyjemna, w końcu skręcam w kierunku górnośląskiej, początkowo wpakowałem się na jakiś wał? zjazd niby jest, ale zatrzymuję się tuż przed nim..., jest ślisko jak diabli, psychika nie pozwala mi tędy jechać. Zawracam i odszukuję jakiś bardziej cywilizowany zjazd. Mijam Kłodnicę, i dopadam asfalt... To nie był dobry pomysł, nie w takich warunkach nie przed pracą... Straciłem go całkiem sporo, a jakoś nie podejrzewam aby udało się to nadrobić.
Trochę na czuja kieruję się w okolice Plazy, tam poprzez ul Główną docieram do standardowego szlaku. W sumie ciekawy wariant dojazdowy, ale nie na tą porę roku, nie jeżeli spieszy mi się...
W centrum Zabrza jestem ok 8:10 - pusto na drogach ;P, za to jakiś baran obtrąbił mnie na rondzie. Za karę musiał jechać za mną..., a wyjątkowo nie spieszyłem się.
Docieram do firmy, w sumie niezłe warunki do jazdy dzisiaj panują...
Wschód słońca© amiga