Galicja Orient dzień 1
Sobota, 28 września 2013
· Komentarze(0)
Lady Punk - Mała wojna
Piątek wieczorem… rower przygotowany, podjeżdża Darek i… ruszamy do Bochni na Galicja Orient. Ciężko powiedzieć/napisać czego się spodziewać, jedno jest pewnie. Nie będzie lekko… Rok temu Krzeszowice, wiosną Miechów. Na dokładkę to Beskid Wyspowy z którym miałem już okazję się spotkać, jest niesamowicie wymagający, tu nie ma pasm…, tutaj każda górka jest wyspą. Górki mają stosunkowo niewielkie wysokości, ale suma podjazdów szybko się kumuluje.
Dojeżdżamy do bazy i… jest pusto, przed nami dojechała tylko jedna osoba… trochę to zaskakuje, patrząc na listę startową. Dopiero w okolicach 21-22 zaczynają dojeżdżać kolejni zawodnicy. Jest w końcu czas aby porozmawiać ze znajomymi.
Sobotni poranek.
Jest trochę czasu do startu, możemy na spokojnie przygotować rowery i siebie. Dostajemy do ręki mapy. Wykreślamy nasz plan działania zakładając, że objedziemy całą trasę…, chyba nie doceniliśmy organizatorów…
Zaczynamy od
PK1 – Róg lasu
Na dzień dobry wyjazd z Bochni i oczywiście pod górkę…, pomimo chłodnego poranka jest mi niesamowicie gorąco, szukając drogi dojazdowej gdzieś ją przegapiamy, wjeżdżamy nieco dalej w przecinkę niedaleko cmentarza, początkowo zjazd po trawie, później podobny podjazd…, pk znaleziony, karty podziurawione, zdejmuję część ubrania… ciepło..
PK6 – Leśniczówka
Zjeżdżamy inną ścieżką niż przyjechaliśmy, nie ma jej na mapie, ale kierunek właściwy, w efekcie lądujemy na podwórku jakiegoś gospodarstwa, krótka wymiana zdań z przemiłym gospodarzem i jedziemy dalej, leśniczówka na swoim miejscu, lampion też.., jest nieźle, tylko znowu jest mi chłodno, ubieram się ;)
PK3 – Skrzyżowanie ścieżki z potokiem, 20m w górę Potoka
Z dojazdem nie ma specjalnego problemu…, rozmieszczenie lampionów jest perfekcyjne…, jednak spoglądam na zegarek…, czas zdobywania kolejnych PK jest zatrważająco długi, tzn… czas przejazdu zajmuje nam stanowczo za dużo cennych minut…, nie wróży to dobrze…
PK5 – Most/fosa
Z mapy wynika, że lampion umieszczony będzie przy zamku w Nowym Wiśniczu, ile się da jedziemy asfaltami, tylko tak możemy podgonić…, perforator odnaleziony i możemy ruszyć dalej…
PK9 – U zbiegu potoków
W okolcie punktu docieramy bez większych problemów, jeszcze tylko skok przez strumień i… kolejne dziurki znajdują się na naszych kartach.
PK7 – Skała na północnym stoku
Spoglądamy na mapę, do kolejnego PK mamy 2 warianty dojazdu… wybieramy ten niby krótszy, jednak dość wredny podjazd, właściwie podejście zabiera nam kolejne cenne minuty…, jednak lepiej byłoby się wrócić… kawałek i pojechać szosami, za to okolica i widoki wynagradzają wspinaczkę.
W końcu dojeżdżamy w okolice PK oznaczonego !!!. Bardzo strome podejście… rowery zostają na dole, nie ma sensu ich targać ze sobą…, szczytami docieramy na PK, szybkie dziurkowanie i powrót…, znowu kilkanaście min… w plecy ech…
PK8 – Skrzyżowanie dróg leśnych
Prawdę powiedziawszy nie pamiętam tego PK, więc musiał być banalny….
PK15 – Zbieg dwóch jarów
Za to ten punkt pamiętam…., gdy dojeżdżamy na miejsce widzimy w okolicy przynajmniej kilka miejsc mogących pretendować do miana takiego skrzyżowania…, pierwsza myśl, będą problemy z odnalezieniem PK, a jednak lampion jest widoczny… i po raz kolejny na miejscu…, korydujemy też nasze plany, nie ma mowy o zaliczeniu wszystkich punktów, tylko ile ich odpuścić…, najważniejsze jest aby dotrzeć do mety przed limitem czasu…
PK14 – Skała obok szczytu
Przed miejscem gdzie spodziewamy się PK natykamy się na plątaninę ścieżynek… prowadzących w rożnych kierunkach… , trochę błądzenia, jednak słyszymy tutaj jest…, korzystamy z informacji, podbijamy karty, odpuszczamy kilka punktów:
PK 16 - Szczyt ogrodzenia przy kapliczce
PK 13 - Zarośnięta polana pd-wsch róg
PK 17 - Stos kamieni na granicy lasu
PK 18 - Stos kamieni na granicy lasu
PK 12 - Południowy róg zagajnika
Tych dzisiaj już nie zaliczymy, trochę szkoda, ale lepiej nie igrać z czasem…
PK11 – U zbiegu potoków
Jadąc na ten punkt szosą, coś nam się nie zgadza, nie ma ścieżek od południowego wschodu…, a może ich nie zauważyliśmy po prostu…, podjedziemy z innej strony… wzdłuż strumienia, jednak tutaj też jest trochę namieszane ze ścieżkami i w efekcie mamy gratis 500m podjazd, gdy
orientujemy się, że ścieżka skręciła i jedziemy nie w tym kierunku…, zawracamy, wjeżdżamy w jedną wcześniej, tym razem jest dobrze… dojeżdżamy w pobliże miejsca gdzie powinien być lampion… chwila szukania i jest…
Pk10 – Drzewo przy dawnej drodze
Jadąc mamy PK w zasadzie w pobliżu, jednak czas leci nieubłagalnie, patrząc na poziomice postanawiamy go odpuścić, możemy stracić zbyt wiele cennych minut. Kierujemy się na
PK4 – Skraj lasu przy szczycie
Długi przelot po szosach, później trochę terenu… w sumie nie ma tragedii… chociaż mam serdecznie dość podjazdów na dzisiaj…
PK2 – Przepust
Ostatni punkt do zaliczenia przed metą…, jednak prowadzi do niego dłuuuugi podjazd… i krótki zjazd w kierunku Bochni, skręcamy w boczną drogę, trochę zamieszania z kierunkami, ale jest.. powrót na szosę i pędzimy do mety…, ostatni podjazd i… chwilę później rowery rozpędzają się do ponad 60km/h…, dobrze, że nie było policji…:)
Już na mecie, chwila oddechu, szubka kąpiel i idziemy w towarzystwie do pobliskiej Pizzerii, później sklepu… i możemy nacieszyć się dłuższym after/before party w bazie… Wieczór kończy się ok. pierwszej w nocy… Pięknie było
Piątek wieczorem… rower przygotowany, podjeżdża Darek i… ruszamy do Bochni na Galicja Orient. Ciężko powiedzieć/napisać czego się spodziewać, jedno jest pewnie. Nie będzie lekko… Rok temu Krzeszowice, wiosną Miechów. Na dokładkę to Beskid Wyspowy z którym miałem już okazję się spotkać, jest niesamowicie wymagający, tu nie ma pasm…, tutaj każda górka jest wyspą. Górki mają stosunkowo niewielkie wysokości, ale suma podjazdów szybko się kumuluje.
Niesamowice pusto© amiga
Dojeżdżamy do bazy i… jest pusto, przed nami dojechała tylko jedna osoba… trochę to zaskakuje, patrząc na listę startową. Dopiero w okolicach 21-22 zaczynają dojeżdżać kolejni zawodnicy. Jest w końcu czas aby porozmawiać ze znajomymi.
Sobotni poranek.
Na szczęście rano jest już zdecydowanie więcej zawodników© amiga
Jest trochę czasu do startu, możemy na spokojnie przygotować rowery i siebie. Dostajemy do ręki mapy. Wykreślamy nasz plan działania zakładając, że objedziemy całą trasę…, chyba nie doceniliśmy organizatorów…
Na odprawie przed szkołą© amiga
Zaczynamy od
PK1 – Róg lasu
Na dzień dobry wyjazd z Bochni i oczywiście pod górkę…, pomimo chłodnego poranka jest mi niesamowicie gorąco, szukając drogi dojazdowej gdzieś ją przegapiamy, wjeżdżamy nieco dalej w przecinkę niedaleko cmentarza, początkowo zjazd po trawie, później podobny podjazd…, pk znaleziony, karty podziurawione, zdejmuję część ubrania… ciepło..
PK6 – Leśniczówka
Lęsniczówka, w zasadzie za nią© amiga
Zjeżdżamy inną ścieżką niż przyjechaliśmy, nie ma jej na mapie, ale kierunek właściwy, w efekcie lądujemy na podwórku jakiegoś gospodarstwa, krótka wymiana zdań z przemiłym gospodarzem i jedziemy dalej, leśniczówka na swoim miejscu, lampion też.., jest nieźle, tylko znowu jest mi chłodno, ubieram się ;)
PK3 – Skrzyżowanie ścieżki z potokiem, 20m w górę Potoka
Z dojazdem nie ma specjalnego problemu…, rozmieszczenie lampionów jest perfekcyjne…, jednak spoglądam na zegarek…, czas zdobywania kolejnych PK jest zatrważająco długi, tzn… czas przejazdu zajmuje nam stanowczo za dużo cennych minut…, nie wróży to dobrze…
PK5 – Most/fosa
Zamczysko w Nowym Wiśniczu© amiga
Z mapy wynika, że lampion umieszczony będzie przy zamku w Nowym Wiśniczu, ile się da jedziemy asfaltami, tylko tak możemy podgonić…, perforator odnaleziony i możemy ruszyć dalej…
PK9 – U zbiegu potoków
W okolcie punktu docieramy bez większych problemów, jeszcze tylko skok przez strumień i… kolejne dziurki znajdują się na naszych kartach.
No to hyc.. przez strumień© amiga
PK7 – Skała na północnym stoku
Spoglądamy na mapę, do kolejnego PK mamy 2 warianty dojazdu… wybieramy ten niby krótszy, jednak dość wredny podjazd, właściwie podejście zabiera nam kolejne cenne minuty…, jednak lepiej byłoby się wrócić… kawałek i pojechać szosami, za to okolica i widoki wynagradzają wspinaczkę.
Może trzeba było się wrócić?© amiga
W końcu dojeżdżamy w okolice PK oznaczonego !!!. Bardzo strome podejście… rowery zostają na dole, nie ma sensu ich targać ze sobą…, szczytami docieramy na PK, szybkie dziurkowanie i powrót…, znowu kilkanaście min… w plecy ech…
Przynajmniej grzybów pełno wszędzie© amiga
PK8 – Skrzyżowanie dróg leśnych
Prawdę powiedziawszy nie pamiętam tego PK, więc musiał być banalny….
PK15 – Zbieg dwóch jarów
Idziemy szukać PK© amiga
Za to ten punkt pamiętam…., gdy dojeżdżamy na miejsce widzimy w okolicy przynajmniej kilka miejsc mogących pretendować do miana takiego skrzyżowania…, pierwsza myśl, będą problemy z odnalezieniem PK, a jednak lampion jest widoczny… i po raz kolejny na miejscu…, korydujemy też nasze plany, nie ma mowy o zaliczeniu wszystkich punktów, tylko ile ich odpuścić…, najważniejsze jest aby dotrzeć do mety przed limitem czasu…
Szczęśliwy tropiciel PK© amiga
PK14 – Skała obok szczytu
Przed miejscem gdzie spodziewamy się PK natykamy się na plątaninę ścieżynek… prowadzących w rożnych kierunkach… , trochę błądzenia, jednak słyszymy tutaj jest…, korzystamy z informacji, podbijamy karty, odpuszczamy kilka punktów:
Kto rozmieszczał te punkty© amiga
PK 16 - Szczyt ogrodzenia przy kapliczce
PK 13 - Zarośnięta polana pd-wsch róg
PK 17 - Stos kamieni na granicy lasu
PK 18 - Stos kamieni na granicy lasu
PK 12 - Południowy róg zagajnika
Tych dzisiaj już nie zaliczymy, trochę szkoda, ale lepiej nie igrać z czasem…
Chyba zaczyna się wypogadzać© amiga
PK11 – U zbiegu potoków
Tylko czemu tak wieje?© amiga
Jadąc na ten punkt szosą, coś nam się nie zgadza, nie ma ścieżek od południowego wschodu…, a może ich nie zauważyliśmy po prostu…, podjedziemy z innej strony… wzdłuż strumienia, jednak tutaj też jest trochę namieszane ze ścieżkami i w efekcie mamy gratis 500m podjazd, gdy
Jest i strumień..., teraz trzeba namierzyć skrzyżowanie© amiga
orientujemy się, że ścieżka skręciła i jedziemy nie w tym kierunku…, zawracamy, wjeżdżamy w jedną wcześniej, tym razem jest dobrze… dojeżdżamy w pobliże miejsca gdzie powinien być lampion… chwila szukania i jest…
...i Hop sasa© amiga
Pk10 – Drzewo przy dawnej drodze
Jadąc mamy PK w zasadzie w pobliżu, jednak czas leci nieubłagalnie, patrząc na poziomice postanawiamy go odpuścić, możemy stracić zbyt wiele cennych minut. Kierujemy się na
PK4 – Skraj lasu przy szczycie
Długi przelot po szosach, później trochę terenu… w sumie nie ma tragedii… chociaż mam serdecznie dość podjazdów na dzisiaj…
PK2 – Przepust
Ostatni punkt do zaliczenia przed metą…, jednak prowadzi do niego dłuuuugi podjazd… i krótki zjazd w kierunku Bochni, skręcamy w boczną drogę, trochę zamieszania z kierunkami, ale jest.. powrót na szosę i pędzimy do mety…, ostatni podjazd i… chwilę później rowery rozpędzają się do ponad 60km/h…, dobrze, że nie było policji…:)
W oczekiwaniu na pizzę© amiga
Już na mecie, chwila oddechu, szubka kąpiel i idziemy w towarzystwie do pobliskiej Pizzerii, później sklepu… i możemy nacieszyć się dłuższym after/before party w bazie… Wieczór kończy się ok. pierwszej w nocy… Pięknie było
Wariant opracowany przez organizatorów, nasz był bardzo zbliżony© amiga